Nie lękajmy się, będzie gorzej

Wzruszenie ogarnia gdy na portalu, który prowadzi dziennikarskie śledztwa, sprawdza fakty, monitoruje rzeczywistość i opowiada bajki, tytuł uspokaja, treść napawa lękiem, a specjalista studzi emocje. Sytuacja wygląda następująco: pędzimy sobie z górki, hamulce od dawna nie działają, ale za kolejnymi zakrętami dotąd były wzniesienia, więc nieco nas wyhamowywało. To oznacza, że nie mamy się czym martwić, ponieważ zawsze tak było, że przyspieszaliśmy i zwalnialiśmy. A z tego, że przyspieszamy coraz bardziej a zwalniamy coraz mniej nie należy wyciągać pochopnych wniosków. Nawet gdy za kolejnym zakrętem zamiast wzniesienia będzie jeszcze większa stromizna, to jeszcze nic straconego, bo może nie wypadniemy z zakrętu i nie polecimy w przepaść, a jeśli nawet to i tak przecież kiedyś wszyscy umrzemy, więc w czym problem?

»Najcieplejszy wrzesień w historii pomiarów – czy globalne ocieplenie przyspiesza? Raczej nie, ale…« — głosi tytuł. Z kolei lead pozbawia złudzeń.

Na początku października unijny serwis klimatyczny Copernicus zaprezentował serię danych, które – choć obrazują przyspieszające globalne ocieplenie – mogą zmrozić krew w żyłach.

Z dalszego ciągu materiału wynika, że — pozostańmy wierni analogii — zamiast dusić ze wszystkich sił na hamulec, hamować czym się da naciskamy na gaz.

Modele klimatyczne precyzyjnie wskazują, o ile musiałyby obniżyć się emisje, by zatrzymać ocieplenie na progu 1,5°C. Mowa o redukcji o 45 proc. do roku… 2030. W rzeczywistości emisje znajdują się w trendzie wznoszącym – do końca dekady mają wzrosnąć o 14 proc.

Prof. Bill McGuire w książce “Przegrzana Ziemia” nie pozostawia złudzeń.

Nie miejcie wątpliwości – wzrost temperatury o jakąkolwiek wartość powyżej 1,5° oznacza nadejście świata smaganego plagami fal upałów, ekstremalnych susz, niszczycielskich powodzi, spadku plonów, szybko topniejących lądolodów i gwałtownego wzrostu poziomu mórz. Wzrost o dwa, lub więcej stopni poważnie zagrozi stabilności ludzkiej zbiorowości”.

Odpowiedzialny portal nie może sobie pozwolić na horror bez happy endu. Przecież to mogą przeczytać dzieci, przerazić się i płakać. Trzeba znaleźć specjalistę, który doda otuchy, przekona, że nic nie trzeba robić drogie dziatki, wystarczy poczekać a problem sam się rozwiąże.

Profesor Michael E. Mann, klimatolog z Uniwersytetu Stanowego Pensylwanii – i autor słynnego wykresu „kija hokejowego” – radzi, by nie wyciągać pochopnych wniosków. Przynajmniej na razie. „Ostrzegam przed nadinterpretowaniem danych z pojedynczego miesiąca. To, co ma znaczenie, to roczne średnie, a jeszcze bardziej istotny jest trend. Ostatnie kilka tygodni przyniosło znaczne ochłodzenie, a październik będzie podobny do październików z ostatnich lat” – napisał Mann na X (dawniej Twitterze).

To prawda, że najważniejszy jest trend. Co prawda temperatura rośnie od dobrych kilkudziesięciu lat, ale skoro któryś miesiąc jest chłodniejszy od poprzedniego, to nie ma powodu do paniki. Jednak mimo to

„Jeśli anomalia globalnej temperatury w październiku zbliży się do rekordowych wartości września, ponownie rozważę możliwość, że istnieje coś nietypowego. Coś, co trudno wyjaśnić tylko np. w kontekście El Niño i naturalnej zmienności na tle stałego, długotrwałego ocieplania spowodowanego działalnością człowieka” – dodał naukowiec.

I to jest postawa godna uznania. Jeśli temperatura w październiku zbliży się, to on rozważy. W przeciwnym razie, bez zbliżenia do niczego nie dojdzie. To rozumowanie dziwnie współgra z rozważaniami prof. Roszkowskiego, który w drugiej części swego przełomowego podręcznika do „Historii i teraźniejszości” demaskuje ekologizm (s. 168).

Niebezpieczeństwa niesie jednak zjawisko nazywane ostatnio ekologizmem, można powiedzieć, ideologia oparta na przekonaniu, że nie świat służy człowiekowi, tylko człowiek światu. Zwątpiwszy w stworzenie świata, wielu radykalnych ekologów zaczęło wyznawać kult przyrody czy też Matki Ziemi na sposób znany ze starożytnego pogaństwa. Jest to kult tylko pozornie zbieżny z jakakolwiek religią, gdyż stawia materię ponad człowieka

Głównym argumentem obrońców Ziemi przed ludzkością jest założenie o nieodwracalnych skutkach globalnego ocieplenia w wyniku działalności ludzi (anthropogenic global warming, AGW) w sytuacji, gdy ludzi jest za dużo. Jednak choć wielu ekspertów alarmuje z powodu globalnego ocieplenia, wielu też wyraża sceptycyzm co do samego opisu zjawiska oraz do tezy o nieodwracalności tego procesu. Zauważono na przykład, że przyrost średniej temperatury w XX wieku wyniósł 0,7%, co przy błędzie pomiaru rzędu około jednego stopnia Celsjusza stawia pod znakiem zapytania samo globalne ocieplenie. Ocieplenie, ale i oziębienie klimatyczne to nie są zjawiska charakterystyczne tylko dla XX i XXI wieku. Znane są z historii okresy większego ocieplenia, po których następowały okresy ochłodzenia. Obecny poziom CO2 wynoszący 380 ppm, nie jest dramatycznie wysoki; rośliny najlepiej się rozwijają przy poziomie 1000 ppm a rozwijając się, same pochłaniają dwutlenek węgla. Wiązanie wzrostu gospodarczego z ochroną środowiska zasługuje oczywiście na uznanie, jest niezbędne, ale musi być to robione rozsądnie; ochrona ta nie powinna hamować rozwoju gospodarczego, a tym bardziej wprawiać ludzi w panikę i fanatyzm.

Artykuł na portalu oko.press Wojciech Kość kończy tak, że nie wiadomo, czy bać się czy wręcz przeciwnie, cieszyć.

Wrześniowy wzrost temperatury nie był rozłożony równomiernie w skali globu. Miniony miesiąc szczególnie doświadczył Europę, gdzie okazał się oczywiście najcieplejszym wrześniem w historii pomiarów. Anomalia wyniosła jednak aż 2,51°C ponad średnią z lat 1991-2020. I o 1,1°C więcej niż poprzedni najcieplejszy wrzesień odnotowany w 2020 roku.

Poza Europą niezwykle ciepło było na środkowej Syberii i w południowej Azji w pasie od Bliskiego Wschodu po Chiny i Japonię. Prawie cała Afryka odnotowała temperatury powyżej średnich, zwłaszcza na obszarze obejmującym części Erytrei, Etiopii, Sudanu i Sudanu Południowego.

Temperatury były również znacznie wyższe na południu Stanów Zjednoczonych i północy Meksyku, a także w centralnej i wschodniej Kanadzie. Argentyna, Boliwia, Brazylia, Paragwaj i Peru doświadczyły nietypowo wysokich temperatur w czasie tamtejszej wiosny. Temperatury były również znacznie wyższe niż średnio na niemal całym obszarze Antarktydy. Tam niepokój naukowców budzi przyspieszające tempo topnienia lodu i powiązany z nim wzrost poziomu oceanów.

Czy takie artykuły dowodzą, że lokalne ocipienie przyspiesza? Raczej nie, ale…

Dodaj komentarz