Nie kierowałem pod wpływem!

Przedwczoraj Andrzej Morozowski przeszedł samego siebie. Zapytał Urszulę Augustyn z PO czy jej ugrupowanie będzie brało udział w pracach nad nowelizacją ustawy o rosyjskich wpływach określanej mianem lex Tusk. Gdy posłanka zwróciła uwagę, że zarówno ustawa, jak i prezydencka nowelizacja są niezgodne z konstytucją, Morozowski zasugerował, że opozycja była skłonna poprzeć powołanie niekonstytucyjnej komisji. A gdyby się tam znalazła, gdyby tam się znalazła, znalazł ten zapis, który teraz pan prezydent yy yy proponuje, no, że ten delikwent oskarżony przez komisję i skazany przez komisję może się odwołać do sądów powszechnych, może tam przeprowadzać dowód, prawda, yy yy czyli ee ee przedstawić świadków, przedstawić dowody swojej niewinności, no to jednak by szło w taką stronę w jaką wy chcieliście, prawda?

Głupota tego wywodu wprost poraża, prawda? Czym ma zajmować się komisja? Precyzuje to artykuł 4.

1. Komisja prowadzi postępowania mające na celu wyjaśnianie działalności osób będących w latach 2007–2022 funkcjonariuszami publicznymi lub członkami kadry kierowniczej wyższego szczebla, które pod wpływem rosyjskim, działając na szkodę interesów Rzeczypospolitej Polskiej:
1) podejmowały czynności urzędowe, w tym czynności materialno–techniczne, w szczególności tworzyły i powielały nośniki informacji lub udostępniały ich treść osobom trzecim;
2) w imieniu organu władzy publicznej przygotowywały lub wydawały decyzje administracyjne lub inne akty stosowania prawa, lub wpływały na treść tych decyzji lub tych aktów; […]

Jak ee yy Morozowski chce udowodnić, że nie ulegał — pozostańmy wierni jego profesjonalnej wymowie — wpływą? Jak wykaże, że na przykład to, co plecie na wizji nie było przez nikogo inspirowane? Zwłaszcza, że

2. Komisja bada również przypadki wpływów rosyjskich na działalność osób innych niż wskazane w ust. 1, o ile w istotny sposób oddziaływały one na bezpieczeństwo wewnętrzne lub godziły w interesy Rzeczypospolitej Polskiej w zakresie:
1) wpływu na środki masowego przekazu;
2) rozpowszechniania fałszywych informacji; […]

Co świadkowie zeznają? Że Morozowski nie godził w interesy Rzeczypospolitej Polskiej, a jego pogaduszki na wizji w żaden sposób nie oddziaływały na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczpospolitej Polskiej? Kogo powoła na świadka? Widza? A może redakcyjnego kolegę, który za chwilę także może stanąć przed komisją i będzie musiał udowodnić, że zeznając na korzyść Morozowskiego nie znajdował się pod wpływem?

Andrzej Duda, który jest p.rezydentem, zapowiadając nowelizację ustawy podkreślił, że gdzie jak gdzie, ale w ławach parlamentarnych na pewno nie zasiadają eksperci, dlatego trzeba ich poszukać gdzie indziej. Omawiając swoją nowelizację podkreślił, że oni potrzebują komisji, która będzie działała i dlatego uważa, że nie powinno w niej być posłów i senatorów. My potrzebujemy komisji, która będzie działała i która rzetelnie te sprawy wyjaśni. Dlatego uważam, że w tej komisji nie powinno być członków parlamentu i to powinno być wyraźnie w ustawie zapisane, że osoby, które sprawują swoje mandaty parlamentarne nie mogą być członkami tej komisji, ani posłowie, ani senatorowie. Bardzo ważne jest jednoznacznie, nie pozostawiające cienia wątpliwości doprecyzowanie, że przez członków parlamentu należy rozumieć posłów i senatorów. Otóż proszę państwa uważam, że to powinna być komisja ekspercka. I w związku z tym uważam, że członków parlamentu być w niej nie powinno. Takie jest moje zdanie. Dudzie niech będą dzięki. O jakich  ekspertach mowa? Ich kompetencje wymienia artykuł 1 nowelizacji.

3) w art. 9 po ust. 2 dodaje się ust. 2a w brzmieniu:
„2a. Członkostwa w Komisji nie można łączyć z mandatem posła lub senatora.”

Ustęp pierwszy mówi o liczbie członków, a ustęp drugi o tym, że członkiem może zostać nieskazany obywatel polski posiadający wykształcenie wyższe lub wiedzę i cieszący się nieposzlakowaną opinią. Tyle. Jak widać eksperckość ekspertów jest jasno i jednoznacznie określona, więc domniemywać wypada, że będą to ludzie wybitni pod każdym względem, w niczym nie ustępujący doktorowi prawa i cieszący się pełnym zaufaniem prezesa.

Nie tylko redaktor Morozowski dał popis bezmyślności. Władysław Kosiniak-Kamysz okazał się równie błyskotliwy. W „Rozmowie Piaseckiego” przekonywał gospodarza, że Trzecia Droga nie jest drogą na skróty, jest drogą pod prąd, do góry. To nie jest łatwa droga, ale tylko taka dociera do źródła, do celu. Jazda autostradą pod prąd nie jest sposobem na dotarcie do celu. Wręcz przeciwnie, łacno może skończyć się katastrofą. Ta metafora pozostaje idiotyczna nawet wtedy, gdy przyjąć, że chodzi o prąd rzeki. Jeśli bowiem trzecia droga prowadzi pod prąd, to można domniemywać, że druga prowadzi z prądem, do ujścia. A pierwsza? Przykopą? Kosiniak-Kamysz jest spokojny jeśli chodzi o wynik wyborów, ponieważ odbicie nastąpi, kampania wyborcza dopiero, ta prawdziwa, przed nami, wynik w okolicach 15-20% jest możliwy, bo tyle osób według też naszej analizy przygotowania się do wyborów chce wybrać spoza tych dwóch największych ugrupowań. To prawda. PSL od dawna balansowało na granicy progu wyborczego, sondaże nie dawały mu większych szans, po czym jednak znajdowało popleczników i zdobywało kilka czy kilkanaście mandatów. Problem jednak w tym, że tym razem idzie do wyborów nie pod szyldem Polskiego Stronnictwa Ludowego, lecz w sojuszu z partią karierowicza, który, jako to kiedyś określił lider ludowców, pozyskiwał członków kłusując w szeregach PO.

Wczoraj odbyła się w Parlamencie Europejskim krótka debata dotycząca lex Tusk. Didier Reynders ucieszył się nie tylko z tego, że Andrzej Duda zgłosił nowelizację ustawy, ale także z tego, że polski parlament postanowił pochylić się nad nią i złamać prawo wbrew jej zapisom nie powołując członków komisji.

Art. 49. 1. Kluby poselskie lub parlamentarne przedstawiają kandydatów na członków Komisji Marszałkowi Sejmu w terminie 14 dni od dnia wejścia w życie niniejszej ustawy.

Ustawa weszła w życie 31 maja 2023 roku. Aby być w zgodzie z europejskimi wartościami trzeba czasem przymknąć oko na łamanie prawa…

Dodaj komentarz