Na suszy także można zyskać

Jak co roku o tej porze zaczyna się jeremiada rolników. Od kilku lat rok w rok Polskę nawiedza susza. Jak co roku rok w rok w mediach pojawiają się zatroskani rolnicy demonstrujący kłosy, bulwy, krzaki, pędy względnie suchą jak pieprz glebę i zbolałym głosem opowiadają o stratach wieszcząc złowieszczo, że jeśli deszcz nie spadnie, to splajtują i znajdą się na dnie. O tym, że zmienia się klimat, że Polska stepowieje, a co za tym idzie będzie coraz bardziej sucho, naukowcy ostrzegają od dawna. Polski chłop zdaje się jednak być odporny na wiedzę. Ma swój, własny, rodzimy chłopski rozum i nie będzie mu jakiś wykształciuch gadał, bo on wie lepiej.

Olbrzymie pola uprawne pozbawione drzew, a tym samym ożywczego cienia, wysychają w przyspieszonym tempie. Rozsądni rolnicy sadzą więc drzewa, a pola przekształcają tak, żeby woda z nielicznych opadów gromadziła się, a nie spływała. Przy dużym areale trzeba tak wszystko rozplanować, żeby dało się wjechać kombajnami. Nierozsądni rolnicy orzą na jesieni, sieją na jesieni lub na wiosnę, a u progu lata załamują ręce, bo większość zasiewów spaliło im słońce. Czynność powtarzają co roku z nadzieją, że tym razem zmiany klimatu cofną się jak za dotknięciem czarodziejskie różdżki i susza im nie spustoszy pól. Tymczasem nawet jak lunie, bo przeważnie nie pada tylko leje przez krótką chwilę, to woda nie wsiąknie, lecz natychmiast spłynie po wyschniętej skorupie.

Suszone truskawki

Stojąc na płaskim jak patelnia polu, bez cienia, bez żadnego wgłębienia zatrzymującego wodę, uprawiająca truskawki ubolewa, że jest sucho. Jeżeli w ciągu tygodnia nie napada, to naprawdę to będzie wyglądało bardzo źle. Zbiory będą nie dość, że złej jakości, to bardzo małe. To wszystko uschnie. Rolnik demonstruje wyschnięte, puste kłosy stojąc na płaskim jak patelnia polu, bez cienia, bez żadnego wgłębienia zatrzymującego i ubolewa, że mu wyschło. Jak spojrzymy sobie mamy dobre już 80% straty już na tym polu. Co w tej sytuacji należy zrobić? To proste. Należy nie robić nic, tylko zwrócić się do państwa, czyli podatników, żeby zrekompensowali straty.

APELUJEMY do rolników o składanie wniosków o szacowanie szkód w urzędach gmin. Poznaj nasze argumenty (konferencja prasowa, 12.06.23): https://youtu.be/ZmCGOjoMctc

Jakie będą konsekwencje braku działań? No na pewno wzrosną tutaj koszty produkcji. Na pewno będziemy mieli mniej polskiego ziarna w naszych magazynach, co będzie skutkowało naszą mniejszą sprzedażą i może to się przełożyć na pewno też na ceny w sklepach. Będą te ceny wyższe. I tak co roku. Zamiast stawić czoła problemowi, próbować w miarę możliwości uniezależnić się od skąpych opadów lepiej powzdychać, ponarzekać i zwrócić się do państwa o jałmużnę. Z kolei państwo zamiast skłonić rolników do działania trwoni publiczny grosz na bezsensowne rekompensaty pogłębiając problem, który z roku na rok narasta. Tymczasem

Niski stan wody w rzekach jest wynikiem nie tylko deficytu opadu, ale również zmniejszonej retencji wód podziemnych. W północnej i zachodniej Polsce są już obszary, gdzie wskaźnik wilgotności względnej spadł poniżej 30%, co oznacza poważne wyczerpywanie się zasobów wodnych zgromadzonych głównie zimą i wczesną wiosną. Na aktualną sytuację niekorzystnie wpływa również silny wiatr, który dodatkowo osusza warstwę przypowierzchniową gleby, szczególnie ważną dla roślin w trakcie trwającego sezonu wegetacyjnego. Dodatkowo, utrzymujące się dość wysokie wartości temperatury powietrza powodują zwiększone parowanie wody z gleby, rośnie również zagrożenie pożarowe. W północnej Polsce występują regiony, gdzie miesięczne sumy opadu w maju nie przekroczyły 15 mm, co świadczy o ogromnym deficycie wody.

Skoszone

Jak widać to nie jest wiedza tajemna, a to oznacza, że należy się do suszy przygotować i gromadzić wodę wtedy, gdy ona jest, gdy pada. Oczywiście można wzorem niektórych samorządowców z optymizmem spoglądać w przyszłość zapowiadając wiercenie studni głębinowych. Problem w tym, że po pierwsze zapasy wody głębinowej nie są nieskończone, na dodatek nie odnawiają się, ponieważ z powierzchni praktycznie nic nie dopływa. Po drugie po wypompowaniu wody tworzą się puste przestrzenie, co prędzej czy później może doprowadzić do powstania zapadlisk. Co ciekawe żaden wójt nie apeluje do mieszkańców, żeby nie kosili trawy z uwagi na to, że nieskoszona utrzymuje wilgoć. Niech se koszą, byle nie podlewali.

Ludzie rozsądni wsłuchują się w głos nauki, radzą się uczonych co robić i to robią. Klimat się zmienia i nie ma co liczyć, że nagle opadów będzie więcej, więc trzeba się dostosować. Głupcy ruszają na poszukiwanie wody dopiero wtedy, gdy się pali, mądrzy gromadzą ją gdy pada. Wysadzenie zapory w Nowej Kachowce unaoczniło, że dna rzek i zbiorników wodnych pokryte są skażonym, toksycznym szlamem. Katastrofa na Odrze z kolei dowiodła, że środowisko to ostatnia rzecz jaką zaprząta sobie głowę polski rząd. Tymczasem już niedługo nie będzie skąd czerpać wody, ponieważ Polska, po Czechach, ma jej najmniej w Europie.

Polska jest na 24 miejscu w Unii Europejskiej pod względem odnawialnych zasobów słodkiej wody przypadających na jednego mieszkańca; wyprzedzamy jedynie Czechy, Cypr i Maltę

 Ostatnio mówiło się dużo o marnowaniu żywności. Czym jeśli nie marnowaniem żywności jest obsiewanie pól z pełną świadomością, że susza zniszczy zasiewy? Czymże jeśli nie marnowaniem żywności jest trucie rzek, a tym samym ryb i wszystkiego, co w rzece i w jej pobliżu żyje?

Mądry przygotowuje się na najgorsze. Głupi nie robi nic wierząc głupcom, że dokonają cudów jeśli powierzy im swój los.

Dodaj komentarz