Która godzina? To pana opinia!

Radosław Sikorski w radiu Zet wyraził przypuszczenie, że rząd PiS-u rozważał czy aby nie dołączyć do Putina. Na pytanie czy pan wierzy w to, że rząd PiS-u przez moment myślał o rozbiorze? odparł: Myślę, że miał moment zawahania w pierwszych 10 dniach wojny, wtedy, gdy wszyscy nie wiedzieliśmy, jak ona pójdzie. Że może Ukraina upadnie. I gdyby nie bohaterstwo Zelenskiego i pomoc Zachodu, różnie mogło być.

Jak można się było spodziewać po tych słowach podniósł się ryk w okopach władzy i wrzask po stronie opozycji. Choć Sikorski wyraził przypuszczenie, to jak zwykle niezwykle czujny Borys Budka nie podzielił „zdania”. Nie omieszkał także wykorzystać swej przewagi moralnej, by pouczyć swego kolegę. Nie podzielam zdania Radosława Sikorskiego i nie podpisuję się pod tym. Radosław Sikorski jest doświadczonym politykiem i po prostu powinien bardziej pilnować tego, co mówi. Borys Budka nie zaprząta sobie głowy dociekaniem, czy to, co powiedział Sikorski jest zgodne z prawdą, bo prawda go nie obchodzi. Budka najwidoczniej uważa, że najlepiej milczeć, a jeśli już mówić, to jedynie to, co zyska aprobatę PiS-u, na przykład: Nie może być tak, że bez głosu polskiego parlamentu o środkach wydatkowanych z KPO będą decydować wyłącznie polscy i brukselscy urzędnicy, że Parlament Europejski będzie miał więcej do powiedzenia, aniżeli polski parlament.

Na szczęście przewodniczący Donald Tusk zachował się elastycznie. Na spotkaniu z mieszkańcami Siedlec Sikorskiego bronił i stawiał niewygodne pytania partii rządzącej, zaś na spotkaniu z Sikorskim według Onetu łajał go i ganił. Co prawda Onet nic tak naprawdę nie wie, ale to przecież nie może stanowić przeszkody w wysmażeniu potężnego artykułu o niczym. Nawiązując do poruszonego wczoraj problemu walki artystów ze sztuczną inteligencją  — paniczny lęk przed sztuczną inteligencją jest jak najbardziej zasadny, ponieważ trudno algorytm tak wytrenować, by skupiał się na klikalności i reklamach, a nie sensownej treści. Sprawa Sikorskiego dowodzi, że zarówno politycy jak i dziennikarze za nic mają sens wypowiedzi, ponieważ liczy się wyłącznie ich interpretacja, to, co można z niej wyłuskać i wykorzystać.

Pewna pani napisała list do pewnej redakcji. W liście opisuje warunki zakwaterowania.

Pomieszczenia kuchenne są razem z toaletami (…) W skrzynkach prądowych palą się przewody (…) Dzieci są brudne, bo tylko dwa razy w tygodniu jest ciepła woda (…) Mówią, że piec jest zepsuty. I że gaz drogi. I że to nasza wina, bo jest wojna (…) Dach jest dziurawy i przecieka (…) Grzeję w czajniku i piorę w rękach, bo są tylko trzy pralki, które działają na 500 osób i nie ma możliwości, żeby uprać pranie, bo grafik rozpisany jest na trzy miesiące do przodu (…) Dzieci nie mają możliwości ani warunków do edukacji. Uczą się na podłodze.

To nie jest obóz dla uchodźców gdzieś w Turcji czy innym egzotycznym miejscu. To finansowana przez państwo „pomoc” dla uciekających przed wojną dzieci i kobiet z Ukrainy.

W budynku mieszka ok. 450 osób. Na każdą z nich właściciel dostaje od państwa 70 zł dziennie. Za to musi zapewnić m.in. mieszkanie, wyżywienie — w tym przynajmniej jeden ciepły posiłek dziennie. Przy takiej liczbie lokatorów miesięcznie na konto właściciela wpływa ok. 950 tys. zł.

W państwie PiS-u prawo, owszem, obowiązuje wszystkich, lecz z wyłączeniem wybranych.

Panie z sanepidu widziały żywe karaluchy (…) Właściciel nie wpuścił sanepidu do części, w której mieszkają robotnicy z Gruzji i Ukrainy, udawał, że ta część budynku nad warsztatami samochodowymi nie działa, a tam przecież mieszkają kobiety i małe dzieci razem z Gruzinami.

Spory odsetek rodaków nie ma nic przeciwko takiemu traktowaniu dopóty, dopóki cierpią obcokrajowcy. Być może mieliby coś przeciw, gdyby tak traktowano ich, ale pewności oczywiście być nie może, ponieważ potomkowie chłopów pańszczyźnianych źle znoszą dobre traktowanie. Dlatego według najnowszego sondażu CBOS PiS cieszy się poparciem 32% wyborców, KO 22%, Polska 2050 Szymona Hołowni oraz Konfederacja WiN po 7%. Należy tutaj podkreślić z całym naciskiem, że chodzi o Konfederację Wolność i Niepodległość, a nie targowicką. Według innej sondażowni, United Surveys, PiS może liczyć na głos 34,4% wyborców, o 2,1 punktu procentowego więcej niż poprzednio. KO pod wodzą Donalda Tuska cieszy się poparciem 27,1%, a ugrupowanie Szymona Hołowni 9,7%. To musi napawać optymizmem.

Jak widać logomachia w polskiej polityce ma się dobrze. Ba! ma się coraz lepiej! Nikt nie zastanawia się, czy mówiący powiedział prawdę, bo prawda nie ma już żadnego znaczenia. Nie rozgrzewa sceny politycznej, nie robi na nikim wrażenia szastanie publicznym groszem na prawo i lewo, wyrzucanie milionów czy miliardów w błoto, łamanie prawa lub stawianie się ponad nim. Liczy się tylko paplanina, słowa, co ktoś powiedział i jak to należy rozumieć. Na tym skupia się uwaga pismaków i politykierów. Borysa Budkę można zrozumieć. Na koncie ma jedno wielkie pasmo sukcesów. Stojąc na czele Platformy Obywatelskiej udowodnił, że zredukowanie poparcia z dwucyfrowego do jednocyfrowego to dla niego bułka z masłem. Jego światłe rady mają więc dużą wagę, a stosowanie się do nich na pewno przyniesie korzyść. Kwestią komu nie ma sensu zaprzątać sobie głowy.

Zidiocenie doszło już do takiego poziomu, że na pytanie dziennikarza „Czy mogę zadać jeszcze jedno pytanie?” z ust polityka wydobywa się odpowiedź: „Nie podzielam pana opinii”.

Dodaj komentarz