Kongresman, czyli mężczyzna na Kongresie

Pan premier Donald Tusk udał się na Kongres Kobiet. Pan premier Donald Tusk wpisuje się doskonale w walkę kobiet o równouprawnienie, ponieważ zmienny jest jak kobieta, prawdomówny jak według Ludwika Dorna były minister Bogdan Klich oraz miewa okresy, podczas których staje się nadaktywny. Owe okresy są ściśle skorelowane z kondycją św słupka poparcia. Lubi także pogadać sobie niezobowiązująco i — co chyba najważniejsze — także, jak panie na Kongresie i poza nim, z problemami walczy zamiast je rozwiązywać.

Pan premier Donald Tusk więc także, a jakże, chcą. — Chcemychcieli premierżeby listy wyborcze do parlamentu były budowane metodą „suwakową”, czyli poprzez naprzemienne umieszczenie kobiet i mężczyzn. Tak, aby te miejsca „biorące” były nie tylko dla facetów. W roku pańskim 2011 chcieli, żeby kobiet było na listach 50%. — Jestem dumny, że mogę być po części wykonawcą waszej woli — puszył się premier na III Kongresie Kobiet i zapowiedział, że wprowadzenie kwot na listach wyborczych to dopiero początek drogi. Dobrze, gdyby w parlamencie było 50% kobiet, marzył. Rok później podtrzymali swoje stanowisko i też chcieli. Ba! Poszli na całość i obiecali nawet, że projekt przygotują! — Chcemy by na listach było więcej niż 30% kobiet, dlatego dobra jest metoda suwakowa. Taki projekt przygotujemy. Dwa lata później, czyli „w dniu dzisiejszym” już o parytetach nie wspominają. Co jest jak najbardziej zgodne z przyjętą strategią ewolucyjnych zmian — 50%, 30%, 0%.

Wspomina za to p. premier o związkach partnerskich i powtarza za Gowinem prawdę znaną już od dłuższego czasu — ten rząd i koalicja nie są w stanie przygotować żadnej ustawy, która nie byłaby niezgodna z Konstytucją. To po prostu dla nich mission impossible. — Najgorsze co mogłoby się stać to przygotowanie takiej ustawy, którą Trybunał Konstytucyjny uzna za niezgodną z konstytucją. To mogłoby zamrozić temat związków partnerskich na dekady. Bo dziś nie widzę szans, że w ciągu 10-15 lat w Sejmie znajdzie się większość dla radykalnych rozwiązań tej sprawy. Ja chciałbym żyć w kraju, gdzie wszelkie odmienności cieszą się szacunkiem wyrażonym w przepisach prawa, ale muszę być odpowiedzialny za skutki prawne i społeczne. Do efektów dojdziemy drogą ewolucji, choć może nie będą to efekty przez wszystkich tutaj pożądane.

Charakterystyczne, że zawsze wtedy, gdy trzeba być twardym i odważnym Donald Tusk wymięka i jak woda mozolnie tworząca stalaktyty i stalagmity jest jak ona ewolucyjny. Wtedy też jako konserwatywny socjaldemokrata na przykład uważa, że najbardziej restrykcyjna ustawa aborcyjna w Europie to „kompromis”, którego nie należy tykać. Na Kongresie powtórzył więc swoje wcześniejsze zapewnienia, że nie będzie dążył do liberalizacji ustawy aborcyjnej. Ale — zaznaczył — na zaostrzenie tych regulacji też się nie zgodziłem. Dlaczego? — Bo Jestem zwolennikiem status quo.

Co z tego wynika? Że po pierwsze Donald Tusk zmienia się w Donaldów Tusków gdy coś obiecuje. Wtedy jest go więcej niż jeden — zrobimy, uchwalimy, uwalimy, podniesiemy, zaostrzymy, zmienimy, schrzanimy… Gdy jednak coś da się podciągnąć pod osiągnięcie, zasługę, sukces dający się przypisać, wtedy Donaldy Tuski pojedynczowieją. Po drugie — patrząc na sondaże — trudno wymagać od wyborców, żeby ciągle stawiali na atrapę (nie mylić z satrapą), czyli surogat względnie podróbkę, która raz mówi jedno, innym razem drugie, a robi jeszcze coś innego. Na tym tle oryginał, czyli Jarosław Kaczyński, jawi się jak skała, opoka niewzruszona, która stoi niezłomnie wierna swoim poglądom od lat i nie zmienia ich w zależności od okoliczności. Na dodatek wygląda na to, że nastąpiło zmęczenie materii. Jeśli dotąd każde wystąpienie Kaczyńskiego skutkowało wzrostem poparcia dla PO, to teraz każde wystąpienie Tuska zwiększa przewagę PiS-u.

Wracając na Kongres. Wszyscy pamiętają sprawę Wandy Nowickiej. Czy w tej sytuacji dziwi propozycja p. profesorki Środy, żeby wesprzeć Rokitę? W końcu to przecież Maria, choć Jan. Nie pierwszy to raz, gdy kobiety mężnie stają tam, gdzie PiS i cała prawica, która też chce. Mężczyzn chce. Ciekawe na co im oni…

Dodaj komentarz