Se wduś i stój

Po burzy mózgów postanowiono powalczyć z bezpieczeństwem i dać zarobić kilku firmom. Jak postanowiono, tak poczyniono i na niemal wszystkich skrzyżowaniach w niemal całym kraju zamontowano fikuśne przyciski. To był oczywiście kompromis. Rozważano bowiem montaż katapult, które przerzucałyby przechodniów na drugą stronę ulicy bez konieczności wstrzymywania ruchu pojazdów. Pomysł upadł ze względów praktycznych — nie udało się rozwiązać problemu odbioru nadlatujących pieszych. Propozycja by odbierały ich od razu karetki upadła oprotestowana przez ministerstwo zdrowia. Wydano nawet stosowne oświadczenie w tej sprawie, w którym czytamy, że nie po to ministerstwo oszczędza miliardy na lekach oraz nieznaną lecz niebagatelną kwotę na zgonach przed terminem wizyty u specjalisty, żeby tracić na leczeniu przerzutów.

Po burzy mózgów postanowiono powalczyć z bezpieczeństwem i odroczyć zakup niezbędnych do sprawowania władzy samolotów dla VIP-ów. Prezydent wszystkich Polaków zatroskany o wynik wyborczy jaki mogą uzyskać ci z nich, którzy wstąpili do Partii zaproponował, aby rozwiązać ten problem w taki sposób, aby podjąć decyzję jak najszybciej — po konsultacjach z klubami parlamentarnymi, aby uzyskać konsensus polityczny wokół tego problemu. A następnie zrealizować zakup tych samolotów już po wyborach parlamentarnych, aby żadna siła polityczna nie miała trudności czy kłopotu w merytorycznym podejściu do decyzji w tej sprawie. Na razie więc samoloty będą czarterowane, co wcale nie wyjdzie taniej, ale nikt nie zarzuci politykom, zwłaszcza koalicji, że są rozrzutni.

Po burzy mózgów Jarosław Kaczyński odkrył, że mamy dzisiaj w Polsce ofensywę kulturową. Sterowaną oczywiście z zewnątrz. Ofensywę kulturową, która ma wysadzić w powietrze naszą tradycję narodową, w tym takie instytucje, które wydawały się do niedawna poza dyskusją. Więc Jarosław Kaczyński zadba o to, żeby instytucje, które wydawały się do niedawna poza dyskusją nadal poza dyskusją pozostały. Warunkiem koniecznym jest uczynienie Jarosława Kaczyńskiego premierem. A gdy już tym premierem zostanie zacznie od zmiany konstytucji. Po co? Bo sądy są poza państwem. A żeby sądy znowu były w państwie muszą wreszcie zacząć sądzić tak, jak trzeba. Ale nie ma lekko, ponieważ tak jest źle, a tak niedobrze: — W tej chwili samorozwiązanie parlamentu byłoby odebrane jako kapitulacja Tuska, więc pewnie będzie wolał tego uniknąć. Ale może być tak, że będzie tak duży nacisk społeczny, że Tusk wyjdzie i powie: „Proszę bardzo, rozwiązujmy parlament”. A to z kolei nas stawiałoby w trudnej sytuacji.

W tej sytuacji Tuskowi nie pozostaje nic innego, jak mianować p. Jarosława Kaczyńskiego premierem. Na drugi dzień połowa PO znalazłaby się w PiS-ie i można by było zacząć zbawiać Polskę bez bawienia się w kosztowne wybory, które mogą wyłonić niewłaściwych zwycięzców, bowiem polskie społeczeństwo jest nieprzewidywalne i przypadkowe. A na okres potrzebny do całkowitego zbawienia można by wybory odroczyć. Przecież zbawianie nie potrwa dłużej niż dwadzieścia lat.

 

PS. 1
Pan wicepremier Jacek Vincent Rostowski w ramach oszczędności i redukcji etatów powołał był właśnie dziewiątego wiceministra. To realizacja tajnego planu koalicji polegającego na takim rozmnożeniu stanowisk, by było ich więcej niż jest członków PiS.

 

PS. 2
Tow. Leszek Miller obiecał, że jak on dojdzie do władzy, to zawiesi na kołku ekonomię i wszystkim potrzebującym da. Ujawnił się też Józef Oleksy, który uważa, że państwo musi być gwarantem praw socjalnych, politycznych i cywilnych, musi być uspołecznione, a nie sprywatyzowane. To co Józefowi Oleksemu i Leszkowi Millerowi chodzi po głowie, Donald Tusk przekuwa z powodzeniem w czyn. Uspołeczniona służba zdrowia leczy aż furczy, a uspołecznione śmieci nie będą zalegać lasów, rzek i rowów, tylko będą znikać. O uspołecznionych aptekach, w których brakuje leków nawet nie warto wspominać.

Dodaj komentarz