Jako prezydent zastosowałem

Ani przed, ani po południu, Duda nie rozmawiał i nie przyjął w pałacu prezydenckim goszczącej w Polsce wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej  Věry Jourovej. Dlatego Bogdan Rymanowski zwrócił w radiu Zet uwagę Dudzie, że wczoraj po południu, późnym popołudniem, rozmawiał pan, przyjął pan w pałacu prezydenckim i ministra Kamińskiego i byłego wiceministra, pana Wąsika, skazanych na dwa lata więzienia za nielegalne operacje CBA. Co im pan powiedział? Dodał im pan otuchy, powiedział „panowie nie martwcie się, nie pójdziecie siedzieć”? Powiedziałem im — powiedział Andrzej Duda, który jest p.rezydentem — że jeśli zostaną yy, mmmm ws, jeśli zostaną u, umieszczeni w zakładzie karnym, to będą pierwszymi po 89 roku więźniami politycznymi w Polsce. W miarę jak mówił coraz bardziej się nakręcał.

Pan się nie zgadza z werdyktem sądu? — zapytał z głupia frant redaktor Rymanowski doktora nauk prawnych Dudę. Absolutnie się nie zgadzam z werdyktem sądu, uważam, że jest to całkowite złamanie norm konstytucyjnych, jako p.rezydent Rzeczypospolitej Polskiej zastosowałem ułaskawienie, to jest prerogatywa prezydencka nie obwarowana żadnymi warunkami, wobec której tradycyjnie, tak jak wobec każdej prerogatywy nie ma żadnych środków prawnych, po prostu jest to uprawnienie prezydenta absolutnie wyjątkowe, wywodzące się jeszcze z dawnego przywileju królewskiego do tego, aby obdarzyć aktem łaski, ten akt może być albo aktem amnestii, albo aktem abolicji, w tym przypadku jest akurat aktem abolicji, wyzwalającym ich spod odpowiedzialności prawnej, został zrealizowany skuteczną, skutecznym aktem prezydenckim i jest cały czas aktem obowiązującym w sposób nieprzerwany i stały i nic nie jest w stanie go uchylić, żadna decyzja sądu.

Z tego rozumowania wynika, że p.rezydent może, jeśli tylko zechce, prewencyjnie ogłosić hurtową amnestię dla działaczy PiS-u, którzy złamali prawo lub nadużyli władzy. Nawet, gdy kiedyś zostaną prawomocnie skazani, to nie zostaną ukarani, bo ułaskawianie tych, którzy złamali prawo to absolutnie wyjątkowe uprawnienie prezydenta, wywodzące się jeszcze z dawnego przywileju królewskiego. Problem w tym, że artykuł konstytucji brzmi:

Prezydent Rzeczypospolitej stosuje prawo łaski. Prawa łaski nie stosuje się do osób skazanych przez Trybunał Stanu.

Drugie zdanie nie pozostawia żadnej wątpliwości, że chodzi o skazanych i tylko skazanych. Nie ma także mowy o tym, że prezydent może wyręczać czy uwalniać wymiar sprawiedliwości, przejmować jego rolę, bo to jest złamaniem art. 10. Tymczasem Duda wprost przyznał, że się nie zgadza, a ponieważ nie zgadza się, to uwalnia. Wymiar sprawiedliwości nie potrafi skazać bandytów z Pruszkowa, nie potrafi skazać ludzi zamieszanych w procedery łapówkarskie, a z drugiej strony wymierza drakońskie kary ludziom, którzy chcą budować w Polsce silne państwo, którzy walczą z korupcją. Ja się z takim czymś nie zgadzam. Sprawa Kamińskiego i Wąsika była nieprawdopodobnie niszcząca dla wymiaru sprawiedliwości i jeśli mamy budować dobry obraz wymiaru sprawiedliwości w Polsce, a chciałbym, żeby tak było, postanowiłem w swoisty sposób uwolnić wymiar sprawiedliwości od tej sprawy, w której zawsze ktoś by powiedział, że sądy działały na polityczne zlecenie i przeciąć ten problem, rozstrzygnąć ten spór na moją odpowiedzialność jako prezydent. Dlatego taka była moja decyzja.

To co wygaduje ten człowiek potwierdza, że nigdy nie powinien zostać prezydentem. Sąd w oparciu o materiały dowodowe i przepisy prawa wydaje wyrok, a Duda ma nadzieję. Ja mam nadzieję, panie redaktorze, że jeszcze będzie taka możliwość, że ktoś rzetelnie zbada tą sprawę i przeprowadzi to postępowanie w taki sposób, w jaki ono powinno zostać przeprowadzone, z przesłuchaniem wszystkich świadków, którzy tam powinni zostać przesłuchani, z wzięciem rzeczywiście rzetelnie pod uwagę wszystkich dowodów, które w tej sprawie są. Na jakiej podstawie Duda twierdzi, że sąd wydając wyrok rzetelnie nie zbadał sprawy, nie przesłuchał świadków, nie wziął pod uwagę wszystkich dowodów? Na podstawie przekonania. Ja nie mam żadnych, nie mam cienia wątpliwości co do postawy państwowej i działalności pana ministra Mariusza Kamińskiego, cienia odpowiedzialności [sic!] co do uczciwości osobistej tego człowieka, także jako człowieka, który służył polskiemu społeczeństwu i służy polskiemu państwu. Jak widać wystarczy być człowiekiem pozbawionym jakichkolwiek wątpliwości i posiadać uprawnienie wywodzące się z dawnego przywileju królewskiego, by kwestionować wyroki sądowe i oskarżyć sądy o stronniczość.

Trudno nie spaść z zydla ze śmiechu słysząc kogoś, kto z poważną miną przekonuje, że niezależni sędziowie, którzy nie zostali nominowani przez pisowskie czynniki partyjno-rządowe, nie awansowali dzięki politykom PiS-u są stronniczy, a obiektywni są nominaci partyjni. Jest grupa sędziów w Polsce, którzy tak się upolitycznili, że w istocie powinni być wykluczeni z zawodu. Wykluczeni ze stanu sędziowskiego! Kogóż ach kogóż Duda ma na — przepraszam za nadużycie semantyczne — myśli? Obywatele wiedzą kogo. Bo nie może być takiej sytuacji, że obywatel bez przerwy dowiaduje się z mediów jakie są poglądy polityczne konkretnego sędziego. Jak się potem czuje taki obywatel jeżeli jego sprawa w jakiś sposób dotyczy polityki, a on ma stanąć przed takim sądem gdzie w składzie sędziowskim jest taki człowiek. Można postawić orzechy przeciw dolarom, że nawet najzagorzalszy zwolennik PiS-u wolałby, żeby w razie zatargu z władzą sądził go sędzia Juszczyszyn czy Żurek niż Radzik czy Schab.

Srogi zawód musiał przeżyć każdy, kto spodziewał się, że Duda po wyborach pójdzie po rozum do głowy i przestanie być dudą.

Dodaj komentarz