Edukacja – Pytam dlaczego?

Mijają lata … dzieci  w Polce w każde wakacje kupują nowe podręczniki…, nowe zeszyty do ćwiczeń , „poprawione” o błędy wydań poprzednich i obarczone kolejnymi nowymi „błędami” aby za rok znowu było co poprawiać.

Wymaga tego podobno zmieniający się system edukacji . Tylko nie rozumiem jednego , czy zmieniający się program nauczania zmienia wynik dodawania dwóch do dwóch?, Dlaczego np w Czechach młodsza siostra może korzystać z podręczników starszego brata a w Polsce taka sztuka jest  praktycznie nie możliwa od lat?

Dlaczego jedynymi wygranymi na reformach polskiej edukacji są firmy wydawnicze ?

„Oświata w Rzeczypospolitej Polskiej stanowi wspólne dobro całego społeczeństwa”

To cytat ze  wstępu do ustawy o edukacji,   więc dlaczego to nie społeczeństwo jest beneficjentem zysków z reformy edukacji tylko najczęściej  prywatny kapitał na rynku wydawniczym?

Może już czas powiedzieć dość traktowaniu edukacji jak źródła krótkotrwałych (choć corocznych) zysków?

Zdaję sobie sprawę ,że dla większości podmiotów wydawniczych  na tym rynku to ich podstawowy dochód (jesienne żniwa), ale czy za ich zysk ma płacić w dłużej perspektywie cały naród ?

Edukacja jest „najważniejszym działem naszej gospodarki”  , działem wymagającym sporych nakładów aby  w przyszłości generował dla kraju zysk.

Dlaczego pozwalamy się okradać z tego co ma zabezpieczać naszą przyszłość?

Dlaczego ministerstwa edukacji nie stać na najprostsze i najmniej kosztowne reformy , reformy ułatwiające dostęp do wiedzy , do podręczników, do informacji?

Dlaczego ministerstwo edukacji zmusza rodziców i uczniów na wydawania kolosalnych kwot na podręczniki każdego roku?

Ja rozumiem ,że są „znajomi królika” ale chyba już czas w imię najnormalniej rozumianego PATRIOTYZMU odciąć to „królicze stado” od edukacyjnego żłobu.

Już czas chyba na to by Obywatele  uwłaszczyli się na edukacji , dokładnie tak samo jak w XIX wieku chłopi uwłaszczyli się na ziemi .

 

Rok temu pisałem o założeniach reformy rynku wydawnictw szkolnych,  o  nazwijmy to  „e-podręcznikach”.

To jest tak proste, że nie rozumiem jak tego można nie robić.

Wystarczą proste założenia:

1/właścicielem prawa do podręczników jest Ministerstwo Edukacji

2/ podręczniki zamawia Ministerstwo Edukacji i płaci za nie autorom , kupując jednocześnie wszelkie prawa do ich wydania (to i tak taniej wyjdzie w skali kraju i kilku lat niż kwoty jakie wydaje społeczeństwo na podręczniki)

3/ podręczniki są publikowane w całości na stronach Ministerstwa  jako domena publiczna, i każdy ma swobodny dostęp do nich oraz możliwość ściągania ich na wszelkie nośniki,  czy też ich drukowania w całości czy w częściach  zgodne z założeniem ,że „Oświata w Rzeczypospolitej Polskiej stanowi wspólne dobro całego społeczeństwa”

Pytam : DLACZEGO TAK SIĘ NIE ROBI?

Dostęp do wiedzy i edukacji jest większą wartością  w skali Kraju i społeczeństwa  niż coroczne  interesy kilku wydawnictw i „znajomych królika”, tylko aby to zrozumieć trzeba myśleć pro państwowa w skali czasu większej niż jeden rok , czy jedna kadencja.

To o  czym pisze to próba uzdrowienia  pewnego chorego fragmentu polskiej gospodarki , fragmentu żerującego na strumieniu pieniężnym pompowanym przez Państwo w edukacje, jednocześnie takie podejście jak proponuje do zagadnienia podręczników to możliwość budowy bardziej obywatelskiego i informatycznego  społeczeństwa , społeczeństwa edukującego się,  a nie tylko konsumującego .

Edukacja jest podstawowa wartością.

Wartością pozwalająca posiadać WIEDZĘ, wartością ,która z TŁUMU tworzy SPOŁECZEŃSTWO.

Pytam:

Dlaczego Państwo tego nie widzi ?

Dlaczego państwo nie działa w tym kierunku ?

Czy wynika to  z chęci utrzymywania krótkowzrocznych interesików? Czy może, że strachu przed wykształconym i świadomym siebie społeczeństwem?

To pytania do wszystkich, którzy rządzili w ciągu ostatnich prawie 20 lat.

Żądam od Państwa uwłaszczenia Obywateli na Edukacji, żądam traktowania Edukacji  jak wartości społecznej a nie dojnej krowy dla grupek interesów.

 

01 września 2013

villk

Dodaj komentarz