Na straży wolności

W czasach nie tak znowu dawno minionych ochroną zranionych uczuć członków partii i rządu zajmował się cały, specjalnie do tego celu powołany urząd. Był to urząd co się zowie, a zwał się Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk. Dziś takiego urzędu już nie ma, co nie znaczy, że zapisana w Konstytucji wolność słowa nie jest jak wtedy fikcją. Zaś rolę Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk przejęły z powodzeniem wszelkiego rodzaju rady oraz sądy powszechne. Powszechne dlatego, iż powszechnie zajmują się wyznaczaniem granic satyry, żartu i kpiny, czyli wolności słowa. Polski patent — ograniczona, czy jak kto woli reglamentowana swoboda.

Przypomnijmy:

Art. 71. 1. Polska Rzeczpospolita Ludowa zapewnia obywatelom wolność słowa, druku, zgromadzeń i wieców, pochodów i manifestacji.

Jak Polska Rzeczpospolita Ludowa zapewniała obywatelom wolność słowa, druku, zgromadzeń i wieców, pochodów i manifestacji pamiętamy lub uczyliśmy się w szkole. Jak zapewnia wolność słowa Rzeczpospolita Polska? Oczywiście dużo lepiej niż PRL. Bo komunistom do zakutych łbów nie przyszło dopisywać do Konstytucji „strażnika wolności słowa”, jakim niewątpliwie był wspomniany urząd, a postkomunistom przyszło. Więc dopisali:

Art. 213. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji stoi na straży wolności słowa, prawa do informacji oraz interesu publicznego w radiofonii i telewizji.

Już samo określenie „strażnik wolności” zakrawa na kpinę. „Na straży wolności osadzonych stoi Krajowa Rada Więziennictwa”.

Jak Krajowa Rada stoi na owej straży można przekonać się przeglądając prasę, słuchając radia, oglądając telewizję w ostateczności buszując w sieci. Najogólniej rzecz ujmując owo „stanie na straży wolności” polega w głównej mierze na nakładaniu kar na tych, którzy z owej wolności ośmielili się skorzystać. Przy czym myliłby się ten, kto by sądził, że KRRiT jest obiektywna i karze wszystkich łamiących „zasady”. Nic z tych rzeczy. Jednych karze z całą surowością, innych tylko łagodnie upomina lub w ogóle nie dostrzega uchybień.

Do roli strażnika wolności wszelakich pretenduje także tak zwany wymiar sprawiedliwości. Śledząc wspomniane wyżej publikatory można z całą odpowiedzialnością postawić śmiałą tezę, że to już nie wymiar, lecz wręcz bezmiar sprawiedliwości. Powstały w wyniku wielkiego wybuchu transformacji ustrojowej stale się rozszerza nie przestając zadziwiać. Jak jednak może być inaczej, skoro sąd sądzi pod presją olbrzymiego krzyża wiszącego na ścianie względnie na szyi sędziego? A to oznacza, że priorytet ma prawo naturalne, czyli chrześcijańskie, zaś sprawiedliwość ludowa, zwana także socjalistyczną, ustapiła miejsca sprawiedliwosci chrześcijańskiej.

Sąd Apelacyjny w Warszawie orzekł właśnie „dnia wczorajszego” — żeby pozostać w klimacie notatki prasowej — że Radio Eska Rock, na którego antenie Kuba Wojewódzki żartował z ciemnoskórych, musi zapłacić 50.000 zł kary. Dlaczego stacja, a nie żartowniś? Bo na tym właśnie polega ta stojąca na wyższym poziomie ewolucyjnym sprawiedliwość. Sąd Apelacyjny utrzymał więc w mocy karę nałożoną na radio przez KRRiT. Nie od rzeczy będzie w tym miejscu wspomnieć, że już komuniści odkryli, że rock to porubstwo, wyuzdanie, pornografia i satanizm, więc go zakazali. A ponieważ nie do końca odróżniali rodzaje łomotu generowanego przez zespoły, więc na potrzeby dobrego samopoczucia i dla uspokojenia centrali na wschodzie ukuli termin big beat, który obejmował wszystko — od Niebiesko-Czarnych po Behemotha. Dziś rock, zwany rock, jest nie w smak centrali na południu, ale to nie ma nic do rzeczy. Poza tym, że jak jedna kapela ośmieliła się zaśpiewać, to potem gęsto musiała się tłumaczyć i już takich tematów nikt w radiu nie porusza.

No więc stojąca na straży wolności słowa KRRiT ukarała stację Eska Rock, a stojący na straży tego samego sąd uznał, że postąpiła słusznie. Ponieważ pan Wojewódzki kpił z Murzynów. Tak jego audycję zrozumiały obie szacowne instytucje. Kpił tak dalece bezprawnie, że zakwalifikowaniem do kategorii „Murzyn” poczuł się urażony… Hindus. Można się tylko domyślać jaką karę otrzymałaby stacja, która odważyłaby się nadać utwór Johna Lennona „Woman is the Nigger of the World”. Śp. bigbeatowiec nie tylko bowiem obraża kobiety, włącznie z hinduskimi, ale cały Czarny Ląd wraz ze sporym obszarem Ameryki, określając Afroafrykanów oraz Afroamerykanów mianem Czarnuchy!

Taki wytrawny wyga jak Kuba Wojewódzki powinien wiedzieć, że satyra rządzi się własnymi prawami, a granice kpin i żartów zakreślają sądy w oparciu o wytyczne. Dlatego określanie Hindusa mianem „Murzyn” jest niedopuszczalne. Powinien użyć opiniotwórczego i zgodnego z prawem zwrotu „hinduskie ścierwo”. Sąd w Białymstoku wykazał bowiem, że strażnik graniczny, który w internecie określał Czeczenów między innymi mianem „pasożytniczego ścierwa” wyrażał jedynie swoje opinie, za które nie może być ukarany. Z kolei mówienie o kimś „żydowskie ścierwo” to według biegłej ironia i sarkazm. I tego należy trzymać się w twórczości satyrycznej.

Tak więc mamy prawie jasność. Prawie, bowiem nigdy nie wiadomo co ta czy inna rada uzna za obraźliwe, a sąd powszechny lub apelacyjny za „przekroczenie granic wolności wypowiedzi”. A jeśli nawet sąd staje w obronie wolności, jak to uczynił ostatnio Naczelny Sąd Administracyjny w sprawie Agory, to czyni to tak asekuracyjnie, że nadal nic nie wiadomo. Bo co prawda administrator forum obowiązany jest udostępnić dane — w tym numer IP komputera — użytkownika forum tylko władzy publicznej, bo tak stanowi ustawa o świadczeniu usług drogą elektroniczną. I że nie można żądać wydania danych na podstawie ustawy o ochronie danych osobowych, a więc władza GIODO w tej sprawie forów internetowych nie sięga. Jednak choć nie sięga, to sięga, bo GIODO w takich przypadkach ma prawo nakazać wydanie danych, ale musi przedtem zbadać sprawę, wyważając pomiędzy wartością, jaką jest ochrona dóbr osobistych osoby czy wizerunku firmy, a wolnością słowa i ochroną prywatności autorów wpisów.

Swego czasu klasyk sparodiował nawoływanie tow. Gomułki, by studenci wzięli się do nauki, a pisarze do pisania: „pisarze do piór, studenci do nauki, pasta do zębów”. Dziś te zalecenia można uzupełnić kolejnym: „… urzędnicy do wyważania!”

Dodaj komentarz