Dziadkocen kontra dziatkocen

W czasach minionych na lekcjach historii uczono, że kolonializm był zły i brzydki. Eksponowana była walka narodowo-wyzwoleńcza, oczywiście z większą lub mniejszą pomocą Związku Radzieckiego, który kroczył w awangardzie wolności, demokracji i swobód obywatelskich. Cechą charakterystyczną kolonii była prowadzona przez zdobywców gospodarka rabunkowa. Liczył się tylko zysk kolonizatora, więc nie oglądano się na skutki prowadzonej działalności. Na potęgę wycinano lasy, eksploatowano zasoby naturalne, rozwijano zabójczy dla przyrody przemysł w oparciu o tanią tubylczą siłę roboczą.

Donald Tusk peregrynuje po kraju i przekonuje, że władzę należy zmienić, ponieważ jest nieudolna. Odmienia także przez wszystkie przypadki słowa „Polski” i „Polacy”. Polki i Polacy to, Polki i Polacy tamto, Polki i Polacy chcą, Polki i Polacy nie pozwolą… Trudno zrozumieć dlaczego chce pozbawić władzy obecnie ją sprawujących, skoro sporemu odsetkowi Polek i Polaków podoba się władza, która prowadzi gospodarkę rabunkową, eksploatuje i zadłuża kraj na potęgę w sposób niespotykany nawet w czasach zaborów i okupacji, nie dba o środowisko naturalne, wycina lasy, zmienia rzeki w ścieki. Popieranie ludzi, którzy nie ukrywają swych dyktatorskich zapędów, którzy sukcesywnie ograniczają prawa i swobody obywatelskie, wolność słowa, zadaje także kłam twierdzeniom, że Polki i Polacy miłują wolność i nie pozwolą jej sobie odebrać. Pozwolili raz, czynność powtórzyli i przymierzają się do trzeciej próby.

Młoda działaczka społeczna, aktywistka klimatyczna przekonuje, że żyje w epoce dziadocenu. Co to jest ten dziadocen? Myślę, że to jest, to jest trochę taka definicja naszej aktualnej rzeczywistości, w której głosy takie jak mój, jak innych młodych osób, jak kobiet, to jest nadal wyjątek, a nie, nie jakaś norma. Dziwne. Kobiety mają prawo głosu od ponad stu lat. Powinny mieć bardziej? Widzimy, że ten, kto tak naprawdę trzyma władzę, no to są starsi panowie, takie, takie, takie, no, dziadki często, którzy już trochę, mam wrażenie, że nie rozumieją naszej rzeczywistości i zdecydowanie nie są w stanie z tych takich aktualnych trudności, kryzysów nas jakkolwiek wyciągnąć. Pierwszym premierem rządu PiS-u była kobieta. Bliska sercu aktywistki klimatycznej minister klimatu także jest kobietą. Przezwyciężyła jakąkolwiek trudność, wyciągnęła z kryzysu chociażby Odrę? Naprawdę tylko  starsi panowie nie rozumieją otaczającej rzeczywistości, a panie ją ogarniają?

Logika rozumiejącej rzeczywistość aktywistki jest tak żelazna, że aż strach. Kampania wyborcza jest mierna, ponieważ nie ma żadnego ciekawego pomysłu. Nawet nie pomysłu, ale takiej odwagi. Myślę, że fakt, że w 2023 roku żadna partia po wielkich, że tak powiem, działaniach, wielkiej, wielkiej rewolucji, której kobiety dokonały w kontekście chociażby, tak, strajków kobiet, tego, że wychodziłyśmy miesiącami non stop na ulice, to fakt, że żadna partia nie odważyła się wystawić kobiety chociażby jako kandydatki na premierę, nawet lewica, która mówi, że stawia na kobiety, no dla mnie to jest ogromny wstyd. Ja się nie dziwię, że Konfederacja to jest taki czarny koń tych wyborów i że to poparcie dla nich rośnie. To oczywiste i logiczne, że rośnie poparcie dla Konfederacji, głównie wśród młodych, ponieważ ta partia nie tylko nie stawia na kobiety, ale wręcz przeciwnie, zamierza przykręcić im śrubę. To dowodzi, że młode aktywistki gdy przyjdzie co do czego dokonają rozsądnego wyboru. Niestety, Agata Adamek nie dopytała, czy zagłosują na PiS gdy ten „odważy się” na premierę z Beatą Szydło w roli głównej. Trudno także nie westchnąć słysząc o wielkiej rewolucji, która była tak udana, że kolejna kobieta nie przeżyła ciąży.

To oczywiste, że młoda działaczka z racji wieku nie sięga pamięcią daleko wstecz. Gdyby jednak zadała sobie trud zasięgnięcia informacji, to dowiedziałaby się, że lewica wystawiła kandydatkę w wyborach prezydenckich — Magdalenę Ogórek. PO także wystawiła Małgorzatę Kidawę-Błońską. Dlaczego nawet, a może głównie kobiety nie paliły się, by ją poprzeć? Wystawianie kandydata, który w wyborach nie ma żadnych szans to nie odwaga, jeno głupota. Dlaczegom aktywistka tego nie rozumie? Bo kobiety takie jak ja, dziewczyny, młode dziewczyny takie jak ja, nie widzą siebie w tych wyborach totalnie. Nie widzą siebie nie dlatego, że mają problemy ze wzrokiem, ale dlatego, że dziadki i dziatki, dziatkocen i dziadocen, cierpią na taką samą przypadłość — nie ogarniają otaczającej rzeczywistości. Chodzi o to, żeby każdy miał dach nad głową, żeby każdy miał mieszkanie, żeby każdy miał dostęp do prądu, do ciepła, bo 2 miliony, ponad, nawet 3 miliony ludzi w tym momencie… W tym momencie prowadząca dała do zrozumienia, że jest i czuwa. To jest niemożliwe chyba, żeby każdy miał własne mieszkanie — ryknęła. Nie, nie, nie! Chodzi mi o to, żeby każdy miał gdzie mieszkać. Po prostu. Może klepać biedę, głodować, byle pod dachem. Powiało optymizmem i pozytywną energią.

Niestety, młoda niewiasta nie rozumie nawet ordynacji wyborczej. Przecież nie przypadkiem hasłem komunistów było „Proletariusze wszystkich krajów łączcie się”, a nie „Proletariusze wszystkich krajów dzielcie się”. Ostatni sondaż Wyborczej potwierdził po raz kolejny, że wygrać ze jednoczoną prawicą może wyłącznie zjednoczona opozycja. Na nieszczęście sytuacji nie rozumie nie tylko młodzież, ale także działacze partyjni z kanapowych partyjeczek cieszących się mikrym poparciem. Przedstawiciele Lewicy przekonują, że wystarczy jasna deklaracja, że „co prawda tera my się nie dogadali, ale po wyborach to my się dogadamy i stanowiska obsadzimy sprawnie i szybko”. Tak uważają Dariusz Wieczorek z Nowej Lewicy. Uważamy, że notowaniom mniejszych partii pomogłaby jasna deklaracja wspólnego rządzenia. Myślę tu o pakcie sejmowym, czyli propozycji Lewicy, która od kilku tygodni leży na stole. Wyborca musi wiedzieć, że jego głos oddany na mniejsze ugrupowanie ma polityczną wagę.

Chłopek roztropek z kolei potrzebuje pana, który albo mu powie co robić, albo kopniakami zagoni do roboty. Ponieważ pan nie ma pojęcia co robić, więc Piotr Zgorzelski z PSL-u maszerującego Trzecią Drogą zabija czas wymyślaniem pejoratywnych określeń dla sondażu obywatelskiego. Ba początek określił go mianem „szantaż obywatelski”. Oczywiście próżno oczekiwać, że wyjaśni na czymże ów szantaż polega? Wyjaśnił natomiast w którym kierunku zamierzają ową Trzecią Drogą pomaszerować. Chcemy się kierować do elektoratu, który jest obecnie zaniedbany, do tych, którzy nie głosują albo jeszcze nie głosowali. Apelujemy o odmłodzenie polskiej sceny politycznej, co było wyraźnie widać. Liczymy też na zniechęconych wyborców Prawa i Sprawiedliwości, którzy nie zostali przekupieni, ale zostali oszukani i obecnie nie mają gdzie pójść. To są głosy, które raczej nie padną na listy innych ugrupowań. Wszystkiego najlepszego na trzeciej drodze życia!

Wyborca w swoim dobrze pojętym interesie musi wiedzieć, że głos oddany na mniejszą partię, to głos oddany de facto na PiS i/lub dalsze gnicie państwa, ponieważ niewielka przewaga opozycji uniemożliwi przeprowadzenie koniecznych reform. Musi mieć także na względzie, że Hołownia jest karierowiczem, któremu zależy wyłącznie na własnej karierze. Po pierwszej turze wyborów prezydenckich obraził się na elektorat i w narcystycznym amoku nie poparł kandydata opozycji. Wyborca, który wierzy, że dostawszy się do Sejmu nie przyklei się do PiS-u tworzącego rząd, srodze rozczarować się może.

Dodaj komentarz