Co to będzie?

Kiedyś, dawno, dawno temu, w ubiegłym wieku, ba, w ubiegłym tysiącleciu! pasjonowałem się techniką. Pasję zaspokajałem kupując sporadycznie „Horyzonty techniki” oraz prenumerując miesięcznik „Młody technik”. W tym ostatnim oprócz różnych ciekawostek związanych z techniką i działem dla majsterkowiczów typu „zrób to sam”, noszącym  tytuł „Na warsztacie”, publikowano opowiadania fantastyczno-naukowe młodych, początkujących autorów. Niektórzy z nich później publikowali w „Fantastyce, niektórzy zyskali sławę, jak Stanisław Lem, Andrzej Trepka czy Janusz A. Zajdel, innych więcej nie spotkałem.

Jednym z opowiadań, które utkwiło mi w pamięci była opowieść o kontakcie z kosmitami, którzy zarzucili ludzi swoim sprzętem codziennego użytku. Jego specyfika polegała na tym, że był autonomiczny i mobilny. Lodówki nie trzeba było wnosić do kuchni, bo sama przychodziła i ustawiała się we wskazanym miejscu. Co nie znaczy, że nie ruszała się stamtąd. Dwie starsze panie, które spotkały się by nieco poplotkować i wypić herbatkę, niepokoiły się, ponieważ ich zdaniem sprzęt robił się coraz bardziej nachalny, łaził po mieszkaniu i nie zawsze robił to, do czego był przeznaczony. Panie podejrzewały, że służy jakimś nieznanym, acz złowrogim celom. Ich lęki potęgował fakt, że cała masa urządzeń latających, dziś byśmy powiedzieli dronów, od zaopatrzeniowych, po naprawcze, coraz liczniej kręciła się wokół domów. A w ten wieczór latały wyjątkowo nisko…

Inne opowiadanie traktowało o dwóch wynalazcach-konstruktorach, którzy postanowili zadawniony spór rozstrzygnąć w cywilizowany sposób. Zamiast osobiście okładać się po mordach zdradzieckich skonstruowali maszyny, które miały walczyć za nich. Ta, która wygra, rozprawi się z przegranym. Takie obmyślili zasady. Siedzieli więc sobie rozluźnieni przy stoliku, sączyli winko, obserwowali i komentowali zmagania. Niestety, coś poszło nie tak. Z dzisiejszej perspektywy można stwierdzić, że uległ uszkodzeniu moduł rozpoznawania twarzy, skutkiem czego maszyna, która wygrała zamiast rozprawić się z przegranym rzuciła się na zwycięzcę i poważnie go poturbowała. Rywal ruszył mu na pomoc i też został ranny. Niedawni wrogowie pomagając sobie wzajemnie salwowali się ucieczką przed depczącą im po piętach, nastającą na ich życie maszyną…

Trzecie opowiadanie, które zapadło mi w pamięć i tkwi w niej mimo upływu lat, to króciutki „Czwarty rodzaj równowagi” Janusza A. Zajdla. Ukazało się w wydanym w 1975 roku przez Wydawnictwo Iskry w serii Fantastyka-Przygoda zbiorze zatytułowanym „Przejście przez lustro”. Jest to jedyne premierowe opowiadanie, pozostałe drukowano wcześniej w periodykach, między innymi w Młodym Techniku. Badacze napotykają całkowicie pokrytą wodą planetę, którą postanawiają zbadać. Lądują na powierzchni wody i wysyłają dwie sondy w przeciwnych kierunkach. Ich zadaniem jest zbadanie składu wody, głębokości wszechoceanu, budowy dna i dokonanie innych pomiarów. Gdy sondy zanurzyły się po przeciwnych stronach globu wszechocean nagle zagotował się. Gdy ostygł badanie wody ujawniło obecność złożonego białka, co sugerowało istnienie rozwiniętego życia. Fizyka zna trzy główne stany równowagi — trwałą, chwiejną i obojętną. Wydarzenia na planecie zdawały się dowodzić, że istnieje  czwarty — równowaga polityczna.

To opowiadanie przypomniało mi się gdy najpierw Kim Dzong Un, a potem Putin coraz śmielej i bardziej otwarcie rozważają możliwość użycia broni jądrowej w celu zniszczenia „wroga”. Sądząc po tym jak Rosjanie zachowywali się w zaporoskiej elektrowni atomowej oni naprawdę mogą wierzyć, że przeżyją konflikt nuklearny. W przejmujący sposób świat po takiej wojnie opisał Nevil Shute w powieści „Ostatni brzeg”. Na jej motywach nakręcono dwa filmy, pierwszy w 1959 roku z Gregory Peckiem i drugi w 2000 bez Gregory’ego Pecka.

Wielu, bardzo wielu autorów i scenarzystów opisywało atak krwiożerczych stworów z kosmosu na Ziemię. Bardzo rzadko kosmici byli przyjaźnie nastawieni, zwykle pokonywali ogromne odległości tylko po to, by ludzi zniewolić, pożreć, względnie wyeliminować i przejąć Ziemię wraz z Księżycem na własność. Niewiele jest powieści i filmów, w których kosmitów ludzie tworzą sobie sami. Najbardziej znane to Martix i Terminator. Jednak żaden fantasta i scenarzysta nie wpadł na to, co dzieje się tu i teraz, na naszych oczach. Właśnie powoli, niezauważalnie wypuszczamy z butelki dżina, który sprawi, że nic już nie będzie takie, jak dawniej. Mowa oczywiście o sztucznej inteligencji i jej możliwościach. To jest właśnie ten obcy, nieprzewidywalny, pozbawiony ludzkich uczuć twór stworzony przez człowieka.

Niestety, nie da się wzruszyć ramionami i stwierdzić, że „mnie to nie dotyczy”. Dotyczy każdego z nas. Bo sztuczna inteligencje już do nas dzwoni proponując różne usługi lub produkty, konwersujemy z nią, często nawet nie zdając sobie z tego sprawy, dzwoniąc chociażby do centrum pomocy. Nie da się jej oszukać, wmówić, że nie zgodziliśmy się jeśli podczas rozmowy wyraziliśmy zgodę, ponieważ jest w stanie w ułamku sekundy przeszukać nagranie i wskazać moment, w którym to miało miejsce. Dlatego trzeba bardzo uważać, bo już nie można liczyć na to, że „nagrań jest przecież tyle, że się sami w tym pogubią”. Nie pogubią się. A to przecież nie jedyne zagrożenie.

Na stronie www.futurepedia.io znajduje się codziennie uaktualniana lista narzędzi wykorzystujących sztuczną inteligencję. Dziś liczy 2163 (od wczoraj przybyło 26) pozycji zgrupowanych w 54 kategoriach. Czego tu nie ma! Jest wsparcie dla piszących i redagujących teksty, leniwi znajdą pomoc przy odpisywaniu na listy, nie umiejący rysować stworzą ilustracje, rysunki i animacje 3D. AI można zaprząc nawet do pisania firmowego, tematycznego bloga. Napisanie CV, podania, to teraz żaden problem. Na przykład

Easy-Peasy.AI to narzędzie AI Content, które może pomóc w różnych zadaniach związanych z pisaniem, od pisania postów na blogu, tworzenia lepszych życiorysów i opisów stanowisk po tworzenie e-maili i treści w mediach społecznościowych i wiele innych.

Najbardziej zapewne ze sztucznej inteligencji ucieszą się rodzice, ponieważ zdejmie im z pleców obowiązek pisania wypracowań i odrabiania zadań. Na przykład w szkole na matematyce uczniowie przerabiali zadania maturalne. W domu mieli rozwiązać następujące zadanie:

Ze zbioru dziewięcioelementowego M = {1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9} losujemy kolejno ze zwracaniem dwa razy po jednej liczbie. Zdarzenie A polega na wylosowaniu dwóch liczb ze zbioru M, których iloczyn jest równy 24. Oblicz prawdopodobieństwo zdarzenia A.

Zosia poprosiła czat GPT, żeby jej pomógł, a on natychmiast podał rozwiązanie:

Możliwe pary liczb ze zbioru M, które mają iloczyn równy 24 to:
(3, 8)
(4, 6)
(6, 4)
(8, 3)
Jest to razem 4 możliwe pary. Całkowita liczba możliwych par to 9 * 9 = 81 (kolejność w parze ma znaczenie, dlatego mnożymy 9 * 9).

Odpowiedź: Prawdopodobieństwo wylosowania pary liczb z iloczynem równym 24 wynosi zatem 4/81.

Tego nie widać, nie czuć, nic na razie tego nie zwiastuje, ale już wkrótce nic nie będzie takie jak było.

Dodaj komentarz