Zmowa, oszustwo, wyzysk, eksploatacja, neokolonializm, niesprawiedliwość

Płynie sobie rzeka. Nie, nie pełna mleka. Normalna. Rzeka szeroka, jak Oka głęboka, którą transportowano towary w górę i w dół na barkach i tratwach. Ponieważ na położonych nieopodal polach brakowało wody,  postanowiono wykopać przykopę. Część wody popłynęła na pola. Mijały lata. Z powodu zmian klimatycznych opadów było coraz mniej, rzeką płynęło coraz mniej wody. Szybko znaleziono winnego. Okazało się, że za niski poziom wód odpowiada przykopa. Najpierw więc zmniejszono do niej dopływ wody, potem zagrodzono w ogóle. Mimo to wody ubywało nadal, barki i tratwy szorowały po dnie. Niestety, po zagrodzeniu przykopy nie było kogo obarczyć winą za ten stan rzeczy więc udawano, że wszystko jest w porządku. Aż nagle gruchnęła wieść, że jest pomysł wykorzystania resztek wody stojącej w przykopie. Ci, którzy wiedzieli, że to przykopa odpowiada za niski poziom wody nabrali wiatru w żagle i zawrzasnęli, że to skandal, hucpa, skok na głębokie wody i katastrofa.

Ziemia, trzecia planeta od Słońca, jest największą planetą zaliczaną do kategorii skalistych w Układzie Słonecznym. Mimo to jej powierzchnia i zasoby są ograniczone. Choćby z tego względu żaden gatunek, choćby i najinteligentniejszy, nie może rozmnażać się w nieskończoność. Dostrzegli to pod koniec ubiegłego wieku nawet politycy z przerażeniem obserwując malejący przyrost naturalny. Oznaczało to bowiem krach systemu emerytalnego działającego w oparciu o zasadę klasycznej piramidy finansowej. Dlatego postanowiono stworzyć drugi, kapitałowy filar jednocześnie zmieniając kryteria wypłat z pierwszego. Powiązanie wysokości emerytury z wysokością zarobków w ostatnim okresie przed przejściem na emeryturę zastąpiono powiązaniem z sumą składek odprowadzonych przez każdego pracującego. To umożliwia wypłatę groszowych emerytur i tłumaczy dlaczego pracujące pięć lat krócej i gorzej zarabiające od mężczyzn kobiety otrzymują dużo niższe świadczenia. Wynika to z faktu, że dla kobiety, która przechodzi na emeryturę w wieku 60 lat, zgromadzoną składkę w ZUS dzieli się przez 259 miesięcy. Dla mężczyzny, który przechodzi na emeryturę w wieku 65-lat przez 216. Innymi słowy przykładowo kobieta, której wyliczono emeryturę w wysokości 1540 zł, zgromadziła 398 tys. zł. Każdy dodatkowy rok pracy to powiększenie stanu konta w ZUS o co najmniej 20.000 zł. To oznacza, że w ciągu pięciu lat stan konta powiększy się o ponad jedną czwartą, a emerytura o ok. 80%.

Drugi filar, kapitałowy, został oparty na specjalnie powołanych do tego celu specjalizowanych funduszach, które inwestując składki na rynku kapitałowym powiększały gromadzony kapitał przyszłych emerytów. Niejako przy okazji inwestując w firmy poprzez kupno akcji wspierały rozwój gospodarki. Wielki polski mąż stanu, wizjoner i reformator uznał, że system emerytalny oparty na dwóch filarach będzie stabilniejszy jeśli jeden filar zostanie ograbiony. Najpierw drastycznie ograniczył dopływ gotówki i oznajmił z dumą, że Rząd nie planuje zmian dotyczących II filaru systemu emerytalnego w przewidywalnej przyszłości. Ponieważ dla nieprzewidywalnego rządu przyszłość także jest nieprzewidywalna, więc niedługo później doprowadził do praktycznej likwidacji drugiego filaru wyprowadzając z niego połowę składek.

Ta dawno zapomniana i od dawna nie praktykowana nacjonalizacja bez odszkodowania znalazła wielu obrońców. Do dziś wielu wierzy, że zabranie zgromadzonych na dziedziczonych kontach w funduszach składek emerytalnych, to ruch ze wszech miar słuszny. Jednocześnie jest to pierwszy i jak dotąd jedyny przejaw troski o stan budżetu państwa w kraju, w którym każdy obywatel wykorzysta każdy kruczek prawny, każdą okazję by nie zapłacić podatku lub składki. Rozumowanie popierających ten krok było następujące: Każdy pracujący odprowadzał część składki do ZUS i część do OFE. Ponieważ ZUS wypłaca więcej niż wpływa ze składek, więc budżet, czyli podatnicy, musi deficyt pokrywać. Po przekazaniu części składki do OFE dziura w budżecie ZUS-u powiększała się nieco szybciej i państwo musiało więcej środków przeznaczać na jej załatanie. A jako że od transformacji funkcjonuje w warunkach permanentnego deficytu, więc emituje obligacje, które za pieniądze ze składek kupowały fundusze emerytalne. Państwo zaś uzyskanymi z ich sprzedaży pieniędzmi ratowało między innymi finanse ZUS-u. Obligacje skarbowe są oprocentowane, ten procent jest zyskiem, „stopą zwrotu” tej inwestycji.

Jedną z najgorliwszych orędowniczek likwidacji systemu dwufilarowego i powrotu do jednofilarowego była p. prof. Leokadia Oręziak. Gdzie tylko mogła przekonywała, nie przedstawiając żadnych wyliczeń ani dowodów, że OFE to przekręt. Działanie instytucji finansowych na rzecz utrzymania Otwartych Funduszy Emerytalnych niewiele różni się od działania mafijnego przekonywała. Dlaczego? Ponieważ To jest neokolonializm w białych rękawiczkach; już nie przelewa się krwi, ale nadal wyzyskuje ludzi. Płynąc na fali popularności tematu Otwartych Funduszy Emerytalnych p. prof. napisała książkę pod tytułem „OFE – Katastrofa prywatyzacji emerytur w Polsce” (Instytut Wydawniczy Książka i Prasa, Warszawa 2014, s. 400). O jej zerowej wartości można przekonać się sięgając po nią lub po recenzję, w której czytamy między innymi:

W recenzowanej książce autorka wyraża jedynie swoje osobiste przekonania. W swych wywodach pozostaje wyłącznie w świecie ekonomii normatywnej, tj. subiektywnych ocen i sądów. Oceny te nie zostały jednak poddane weryfikacji za pomocą metod zaczerpniętych ze świata ekonomii pozytywnej. […]

Przedstawiona przez Leokadię Oręziak w książce wizja świata została zredukowana wyłącznie do dwóch kolorów: czerni i bieli. Nie ma w tym świecie miejsca na różne odcienie szarości i bardziej złożone wyjaśnienia rzeczywistości. Świat ten najlepiej opisuje spiskowa teoria historii, w której siłami napędowymi są głównie zmowa, oszustwo, wyzysk, eksploatacja, neokolonializm, niesprawiedliwość i nierówności (sformułowania z treści książki). Nie mieszczą się w niej natomiast takie wartości (zjawiska) jak dyskusja, ścieranie się racji, kompromis, postęp czy rozwój.

Drugą fundamentalną słabością recenzowanej publikacji jest brak własnego dorobku Autorki w zakresie ekonomii emerytalnej oraz ubezpieczeń społecznych. Oznacza to, że może ona co najwyżej referować w książce cudze poglądy. Co gorsza, czyni to na ogół w sposób dość bezkrytyczny; w tekście publikacji tylko w ilościach śladowych można doszukać się bardziej pogłębionej refleksji Autorki. […] Co więcej, w całej książce autorka siłę argumentów merytorycznych zastępuje, występującym w pracy w wyjątkowo dużym stężeniu, potokiem słów o silnym zabarwieniu pejoratywnym i wartościującym. I tak, efekty wdrażanych reform emerytalnych odbiegających od „jedynie słusznych” (w mniemaniu autorki) założeń oznaczają katastrofę, destrukcję, załamanie, kryzys, zagrożenie, przekręt, haniebny eksperyment, patologię itp. Z kolei argumenty ekonomistów reprezentujących odmienne bądź bardziej zniuansowane stanowiska nazywa „fałszywymi”, a ich propozycje – „irracjonalnymi” i „bezsensownymi”. Odmawia przy tym oponentom jakiejkolwiek racji, przypisując im w dodatku najgorsze możliwe motywy i wyłącznie niskie pobudki – głupotę, cynizm, sprzedajność bądź oportunizm.

I oto nagle portal sprawdzający fakty i prowadzący dziennikarskie śledztwa odkurzył nieco już zapomnianą gwiazdę propagandy anty OFE, aby w podobnym stylu zdemaskowała przekręt szykowany tym razem przez ministra Morawieckiego. Na portalu czytamy mrożącą krew w żyłach wiadomość w materiale zatytułowanym »„Prywatyzacja emerytur” Morawieckiego mrozi krew w żyłach. 130 mld zł publicznych pieniędzy w rękach korporacji finansowych. Nieodwracalnie«:

„Środki zgromadzone na OFE chcemy w ogromnej większości sprywatyzować. Przekazać je ludziom, tym osobom, na których kontach są zapisane” – mówił w sierpniu 2017 roku wicepremier Mateusz Morawiecki.

To element Programu Budowy Kapitału zaprezentowanego przez Morawieckiego w 2016 roku. Zakłada on m.in. zmiany w systemie emerytalnym. 75 proc. aktywów OFE ma trafić na Indywidualne Konta Zabezpieczenia Emerytalnego (IKZE). Pozostałe 25 proc. trafi do Funduszu Rezerwy Demograficznej, którym będzie zarządzać Polski Fundusz Rozwoju – państwowa instytucja finansowa.

W tym miejscu do akcji wkracza wspomniana wyżej wybitna specjalistka od spisków i przekrętów i grzmi, że To bezprecedensowa, nie tylko w dziejach Polski, operacja sprywatyzowania publicznych pieniędzy. Owszem. Pieniądze w ten czy w inny sposób powierzone państwu stają się „publiczne” czyli państwo może z nimi zrobić co chce. Na przykład przeznaczyć na zakup pluszowych misiów dla armii czy samolotów dla VIP-ów bez przetargu. Znając wcześniejsze „analizy” p. Oręziak dotyczące OFE można bez trudu domyślić się na czym polega skandal, przekręt, skok na kasę i hucpa.

Ponieważ dyskutowanie z tak poważnymi analizami nie ma najmniejszego sensu zderzmy dwie liczby.

Kilkanaście lat funkcjonowania OFE potwierdziło obawy krytyków. OFE stały się głównym źródłem przyrostu długu publicznego. Skoro bowiem kierowano do nich ponad 40 proc. składki emerytalnej, pula pieniędzy, którą dysponował ZUS na wypłatę bieżących emerytur znacząco się zmniejszyła. Ten dług wygenerowany przez OFE pod koniec 2013 roku wyniósł 300 mld złotych.

Pieniądze płacone przez pracowników w postaci składek wygenerowały dług w wysokości 300 miliardów złotych. Ponieważ portal sprawdza fakty i prowadzi dziennikarskie śledztwa, więc nie ma sensu szukać informacji jak ta kwota została wyliczona. Zderzmy ją w takim razie z innymi, podanymi przez portal wyborcza.pl. Materiał dotyczy przywilejów emerytalnych trzech grup zawodowych. Przywileje te kosztowały podatników, bagatela! 700 miliardów złotych w ciągu 20 lat. To dowodzi, że dług wygenerowały nie OFE, ale hojność polityków.

Mundurowi. […] W ciągu ostatnich 20 lat dopłata z budżetu (czyli z naszych portfeli) do świadczeń funkcjonariuszy wyniosła blisko 200 mld złotych.

Rolnicy. Dopłaty z budżetu państwa przekroczyły ćwierć biliona złotych w ciągu ostatnich 20 lat.

Górnicy. Przez ostatnie 20 lat budżet dopłacił do ich przywilejów emerytalnych także prawie ćwierć biliona.

Wdrożona w 1999 roku reforma zakładała jeden, powszechny system emerytalny. Mieli w nim znaleźć się wszyscy, a rolniczy KRUS miał być zlikwidowany. Gdy SLD doszedł do władzy postanowił kupić sobie głosy i wyłączył z systemu górników oferując im przywileje, nie włączył rolników. Dziś wszyscy składają się na emerytury górników, a rząd jak hojnie odraczał termin spłaty zadłużenia z tytułu składek emerytalnych kopalniom, tak czyni to nadal.

OFE praktycznie nie istnieją. Do resztek, których rząd Tuska nie zdołał zagospodarować, próbuje dobrać się rząd Szydło. I w tym momencie na scenę wkracza portal z propagandowym gniotem, którego wartość poznawcza jest zerowa, a wnioski fałszywe. Chociażby dlatego, że czym innym jest fikcyjna, ustalana przez polityków „stopa zwrotu” zapisanych na kontach w ZUS-ie wirtualnych oszczędności, a czym innym mająca realne pokrycie stopa zwrotu w OFE.

Warto uświadomić sobie, że zysk OFE jest ścisłe skorelowany z kondycją gospodarki. Każde nieodpowiedzialne działanie rządu, którego skutkiem jest spadek wartości akcji będących w posiadaniu OFE, to mniejszy zysk. Już samo ogłoszenie przez Tuska zamiaru nacjonalizacji połowy składek spowodowało spadek wartości akcji. To z kolei sprawiło, że w ciągu kilku godzin emeryci stracili kilka miliardów złotych.

O tym portal sprawdzający cośtam nie wspomina. O tym, że stopa zwrotu okrojonych OFE, podana przez Komisję Nadzoru Finansowego, za okres od 31-03-2014 do 31-03-2017 r. wynosiła dla najlepszego funduszu ponad 17% a dla najgorszego ponad 8%, czyli była wyższa od ustalonej przez polityków „stopy zwrotu” w ZUS-ie (średnioroczna wysokość waloryzacji konta w ZUS wyniosła 6,8% — podaje podlinkowane przez portal źródło) także się nie zająknął. Za to leje krokodyle łzy nad wysokością kobiecych emerytur.

Dodaj komentarz