Wolnoć Tomku w swoim domku

Wybitny radziecki uczony postanowił zbadać zachowanie owadów. W tym celu złapał muchę, oberwał jej skrzydełka, postawił na blacie stołu laboratoryjnego i powiedział:
— Mucha! Idź!
Uwolniona mucha żwawo ruszyła do przodu. Uczony sprawnie złapał ją, wyrwał jedną nogę postawił na blacie i powtórzył komendę:
— Mucha, idź!
Mucha lekko utykając ruszyła do przodu. Uczony powtarzał eksperyment aż musze pozostała tylko jedna noga. Co prawda po komendzie „idź” nie ruszyła się z miejsca, ale widać było, ze stara się jak może rozpaczliwie wymachując ostatnim odnóżem. Uczony przez chwile obserwował zmagania, po czym ujął muchę w swe uczone dłonie, urwał jej ostatnią nogę, delikatnie położył i rzekł słodkim głosem:
— Mucha idź!
Ponieważ mucha nie zareagowała, więc powtórzył głośniej, też lecz bez rezultatu. Zniecierpliwiony ryknął na całe gardło:
— Mucha, ёб твою мать rusz się!
Mucha ani drgnęła. Uczony sięgnął po notes i zanotował wnioski płynące z przeprowadzonego właśnie eksperymentu: „Mucha pozbawiona wszystkich sześciu nóg traci słuch.”

W Polsce żyje spory odsetek równie mądrych ludzi. Ludzi którzy nie potrafią powiązać skutków z przyczynami. Nie są w stanie pojąć, że jeśli dziś nie zrezygnują z palenia węglem i oponami, wywalania śmieci do lasu czy rzeki, podpalania wysypisk, to za jakiś czas w najlepszym razie wylądują w szpitalu, w najgorszym na cmentarzu. A za ich „oszczędności” płacą wszyscy.

Doskonałą ilustracją nieziemskiego wręcz poziomu zrozumienia otaczającej rzeczywistości jest wypowiedź pewnego mieszkańca Gorzowa Wielkopolskiego, który tak opisuje swój przypadek: Wjechałem no i zalało. No przecież widać co tu się dzieje! [sic!] Przecież tu jest ponad metr wody, no! Ja nie wiem czy miasto z tym czy nic nie zrobi, no przecież auto trochę pieniędzy warte, a teraz po aucie jest już. Jest pełno wody w środku, fotele są zalane aż. […] No jakbym wiedział, że tak tu jest, to… to auto jest wysokie to myślałem [sic!], że normalnie przejadę. Radziecki uczony byłby dumny ze swego polskiego kolegi. Wnioski bowiem mogłyby być nader pouczające. Na przykład „Widząc co się dzieje myśl, że ciebie to nie dotyczy”.

To rozumowanie podziela polski rząd. Na wczorajszym (20 czerwca) szczycie Unii Polska, wraz z Węgrami, Czechami i Estonią, zablokowała polityczny plan redukcji do roku 2050 emisji CO2 do zera netto, czyli z uwzględnieniem naturalnego pochłaniania, np. przez lasy. To mądre posunięcie ponieważ wiadomo, że coraz gwałtowniejsze zjawiska atmosferyczne, coraz bardziej destrukcyjne trąby powietrzne, huraganowe wiatry zrywające dachy, długotrwałe susze, podtopienia i powodzie nie mają nic wspólnego z emisją dwutlenku węgla, który według naukowców odpowiada za globalne ocieplenie. Granie na nosie całemu światu to postawa godna pochwały i najwyższego uznania. Jednak w kraju, w którym nie udało się zidentyfikować osób odpowiedzialnych za masowe alarmy bombowe może to być igranie z ogniem. Wystarczy, że jakiś Arab za śmierć dziecka w pięćdziesięciostopniowym upale obarczy winą polską elektrownię węglową.

Warto odnotować, że po stronie tych, którzy negują globalne ocieplenie, wspierając władzę w graniu na nosie całemu światu, znalazło się Forum Obywatelskiego Rozwoju Leszka Balcerowicza. Już w 2014 roku  ostrzegało, że

Władze UE nadal zamierzają narzucać państwom członkowskim regulacje dotyczące emisji dwutlenku węgla i rozwoju odnawialnych źródeł energii, zamiast pozostawić tę kwestię do decyzji rządów krajowych. Plan Komisji Europejskiej przewidujący, że w latach 2020-2030 państwa będą musiały jeszcze szybciej ograniczać emisję CO2 i rozwijać OZE, zaszkodzi rozwojowi gospodarczemu m.in. Polski, zubażając firmy i zniekształcając gospodarkę dotacjami. Do października br. rząd RP musi zawalczyć o to, aby arbitralne wymogi klimatyczne UE odeszły do historii.

Wstyd, że organizacja oraz jej patron powołują się na naukowców, których publikacje pasują do tezy, ale nie mają wiele wspólnego z ustaleniami nauki. To tak, jakby ktoś polemikę z prof. Balcerowiczem oparł na przemyśleniach śp. Andrzeja Leppera. Zainteresowani więcej o problemie dowiedzą się z materiału zatytułowanego »FOR: wzrost temperatury i poziomu CO2 to naturalny proces, zachodzący co 25 tysięcy lat«. Na krytykę FOR zareagowało nie odnosząc się jednak do meritum.

Jeśli globalne ocieplenie i związane z nim zmiany klimatu są faktem, to walka z plastikiem i śmieciami jest fikcją. Ponownie przetwarzany i wykorzystywany jest ułamek procenta zebranych odpadów. Na dodatek praktycznie wszystkie opakowania zawierają jakieś elementy plastikowe. Plastik już jemy, plastikiem oddychamy, a wkrótce ponownie zapłoną wysypiska. Władza oczywiście dostrzega problem i „walczy” z nim, ale robi to jak zwykle nieudolnie, a skutki będą opłakane. Jaki ma bowiem sposób na nieuczciwe firmy? Prosty i oczywisty — zwiększenie obostrzeń i wymagań dla uczciwych. Innymi słowy ci, którzy będą chcieli uczciwie prowadzić interes będą musieli spełnić mnóstwo kosztownych wymagań, a nieuczciwi pozostaną bezkarni jak dotąd.

Kompletnie nieżyciowy, skomplikowany, nieintuicyjny system sortowania śmieci wydaje się służyć innym celom, nie mającym wiele wspólnego ze środowiskiem. Lista odpadów, których do danego pojemnika wrzucać nie należy przewyższa bowiem liczbę tych, które powinny znaleźć się w nim. A za nieposortowanie śmieci będą kary. Bo będą kontrole. Na to nigdy pieniędzy nie brakuje. Gdy jakiś staruszek nie będzie wiedział, że kartonowe pudełko po soku to nie papier, to wszyscy mieszkańcy bloku będą płacili karne opłaty za nieposortowane śmieci. Wygląda więc na to, że chodzi o sprytnie zakamuflowane podniesienie opłat za wywóz śmieci, a nie sortowanie. To podejrzenie potwierdza fakt, że władza chce karać użytkowników, ale w żaden sposób nie zniechęca producentów do umieszczania swoich produktów w kilku opakowaniach. Zwykła herbata jest pakowana najpierw do foliowej torebki, potem do kartonowego pudełka i owijana folią. Konserwa w puszce bywa dodatkowo zapakowana w kartonowe pudełeczko. Na wielu stoiskach w supermarketach dałoby się od ręki zastąpić foliowe torebki bardziej ekologicznymi papierowymi. Nikomu jednak na tym nie zależy.

Powiedzenie, że „z pustego i Salomon nie naleje” odnosi się także, a może przede wszystkim do władzy. Jeśli sprawują ją ludzie bez umiejętności, wiedzy, doświadczenia, to wdrożą rozwiązania na chłopski rozum poprawne, w rzeczywistości destrukcyjne.

Dodaj komentarz


komentarzy 10

    1. Czyli to kobiety są winne, że facet dupa? Szkoda, że ojciec Dudy wcześniej tego nie dostrzegł i zamiast wstąpić w związek małżeński nie wstąpił do zakonu. Jako ojciec Duda mógłby dużo dobrego zdziałać, wiele owieczki nauczyć.

      1. Marie von Ebner-Eschenbach w 1893 r napisała „Mądra kobieta ma miliony naturalnych wrogów: wszystkich głupich mężczyzn”  Powiedzenie to pasuje jak ulał do starego i młodego Dudy. Do epidiaskopu także pasuje.

  1. Najpierw dowcip. Jest bardzo dobry, a w przesłaniu z tekstem poniżej, jeszcze lepszy!! No i słowa z ruskiego języka pamiętam :-)))) Dowcip „poszedł” do ludzi.

    Profesor ! Balcerowicz i wielu podobnie mu myślących nauczyli, wychowali tysiące studentów. A ci gdzieś zarządzają, innych uczą, stali się ekspertami!!!

    Czy może dziwić, że jest wielka nieumiejętność rządzących, gdy oni nie pracują, nie rozwiązują problemów, nie badają, nie poszukują rozwiązań, nie poszukują sprawdzonych rozwiązań w innych krajach, gdy oni walczą? Walczą na pięści, nożami, a może walczą najskuteczniej przy pomocy wazeliny? Bo mądry jest jeden, najlepszy, na którego myśleniu opiera się cała nauka, wszystkie rozwiązania.

    Być może tego nie dostrzegłam, ale czy tzw.opozycja ma jakieś zdanie, widzi jakieś rozwiązania by zmniejszyć produkcję plastików?  A może ma rozwiązania jak przestać korzystać z węgla? Raczej NIE!!! Bo oni są „po jednej, podobnej szkole” wszystkowiedzących, a wiedzę dostają po zostaniu posłem.

    1. Czy ten problem przez władzę  albo i opozycję jest dostrzegany?

      „Do końca 2020 roku uprawnienia emerytalne będzie miało ogółem 44 proc. pracujących obecnie pielęgniarek, czyli prawie 103 tys. osób – podaje prawo.pl, powołując się na dane Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych.
      Kiedyś (czyli w PRL) przy każdym powiatowym szpitalu była szkoła pielęgniarek. Jakiś „myśliciel” w demokracji katolickiej zlikwidował ją. Bo nabył wiedzę z tytułu zostania posłem

      Czytaj więcej na https://biznes.interia.pl/wiadomosci/news/44-proc-pielegniarek-nabedzie-uprawnienia-emerytalne,2619719,4199?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox

    2. Mówiąc ‚opozycja’ masz na myśli zbieraninę nieudaczników od Sasa do lasa obiecującą to, co PiS, tyle, że bardziej? Nawet gdyby Schetyna coś powiedział o węglu, to natychmiast PiS skrytykowałby to i Schetyna musiałby tłumaczyć się, kajać i przekonywać, że wcale nie chciał odchodzić od węgla ani likwidować kopalń w Donbasie.

      Co się zaś tyczy słuzby zdrowia, to ten system (nie) działa dokładnie tak samo jak uspołeczniony handel, również oparty o system kontraktacji. Jakim trzeba być… Schetyną, Lubnauer czy Biedroniem by obiecywać skrócenie kolejek bez zmian systemowych? Komuniści od zarania „walczyli” o handel, skrócenie kolejek i poprawę zaopatrzeniu i im bardziej walczyli tym bardziej sklepy pustoszały, a kolejki rosły. Jedyne co osiągnęli to kartki na cukier w połowie lat siedemdziesiątych i na wszystko w osiemdziesiątych. Dopiero zmiana systemu zapełniła półki. W służbie zdrowia jest dokładnie tak samo — system tow. Łapińskiego nie działał, nie działa i nigdy nie będzie działał.

      Polacy wprowadzili sobie Kasy Chorych i Czesi wprowadzili sobie Kasy Chorych. Towarzysze w Polsce z Kas Chorych zrezygnowali, w Czechach nie. Działa tam kilku ubezpieczycieli, branżowych Kas Chorych nadzorowanych przez państwo. Skutek jest taki, że na SOR-ze nie ma kolejek, a na wizytę u lekarza specjalisty czeka się do dwóch tygodni. Nie ma podziału na prywatną i publiczną służbę zdrowia, bo to nie ma żadnego znaczenia — pieniądze idą za pacjentem, nie są rozdawane po uważaniu przez socjalistycznego monopolistę poza wszelką kontrolą. Placówki inwestują w sprzęt medyczny i podnoszenie komfortu pacjentów, a nie w marmury i wyposażenie gabinetów. Nasi lekarze domagają się zwiększenia finansowania, bo chcą lepiej zarabiać. A politycy opozycyjni wolą udawać, że nie wiedzą, że ten system wchłonie każde pieniądze i żadnej poprawy nie będzie. Osiągów zdezelowanego samochodu z dziurawym bakiem nie poprawi zwiększenie nakładów na paliwo.

      1. Pisi ogonek czyli premier ogłosił, że seniorzy 75+ otrzymają leki za darmo. I ludziska ucieszyli się, bo „za darmo Jarek daje”. Wczoraj kupowałam dodatkowe leki dla męża. Leki spoza listy, bo te z listy nie pomagały. Zapłaciłam sporo ponad 200 zł. A to nie koniec, bo na jeden lek ciągle czekamy. W hurtowni na Zachodniopomorskie go nie ma. Przyjedzie z Łodzi. Jeszcze niedawno w ogóle nie było problemu z tym lekarstwem.

        Na wizycie u diabetolog usłyszałam, że jeśli nie będzie metformaxu, to mam kupować koniecznie zamienniki. Lek ten kosztuje 8,23 zł i jest na liście. Opłata 0,00 zł. Na co się zanosi z tym brakiem leków?

        Za inne niezbędne płacę sporo, oj. sporo. Ale lud boży cieszy się, bo „Jarek dał, bo on nie kradnie” Nie chce mi się wierzyć, że cieszący się otrzymują same darmowe leki, bo to niemożliwe.

        A Czesi? Jaki prawdziwy Polak patrzyłby na „Pepików”? To my jesteśmy naj…… niekoniecznie z mądrością związani. Syn, mieszkaniec Szczecina, jeździł do leżącego na granicy miasteczka za Odrą i kupował lek mojej siostrze, bo tam cena była wielokrotnie niższa niż w Polsce. Wystarczyła recepta oraz euro w gotówce, bo kartą nie przyjmowali płatności.

        1. I już jasne. Leki będą droższe!!! https://www.money.pl/gospodarka/mniej-lekow-w-aptekach-chiny-wstrzymuja-produkcje-pacjenci-musza-sie-przygotowac-na-podwyzki-6392813591901825a.html

          Mnie „dotknie” brak lub wysoka cena leków z trzech grup. A to choroby, na które cierpią miliony polaków. Cukrzyca, choroby tarczycy, choroby kardiologiczne jak nadciśnienie.

          „Niezależnie od przyczyn, europejscy producenci mają problem. Jak mówi cytowny przez „DGP” prof. Zbigniew Fijałek, dyrektor Narodowego Instytutu Leków w latach 2005-15, to przykład pokazujący, jak groźne jest uzależnienie się producentów od jednego kierunku dostaw.” Ale pisie zwalą winę na Chińczyków!!! A co z polskim przemysłem farmaceutycznym? Wybrano kierunek chiński, bo tam tanio? Może okazać się bardzo drogo!!!! Drogo dla leczących się. Miliardy rozdane, skąd brać na produkcję leków?