Witamy w Neandertalczyku

Każdy wie co to jest dedykacja. Przynajmniej teoretycznie. Chyba, że skończy samodzielnie ciężkie studia dziennikarskie. Wtedy nie wie. Często bowiem nie zna znaczenia wielu słów języka ojczystego, więc miewa kłopoty ze zrozumieniem tego co słyszy. O tym, że mu się nie chce sprawdzać jak wyglądało w rzeczywistości to, co opisuje, nawet wspominać nie warto.

Na portalu Wirtualna Polska (nazwa najwidoczniej zobowiązuje) znajdujemy materiał żywcem zerżnięty z portalu „Niezależna”.

W audycji muzycznej „W tonacji Trójki” w radiowej Trójce Wojciech Mann porównał zachowanie premiera do neandertalczyka. Zadedykował mu piosenkę. Odniósł się do sytuacji z poniedziałku, kiedy Mateusz Morawiecki zignorował Aleksandrę Dulkiewicz w Gdańsku.

Materiał zilustrowany jest piosenką austriackiego zespołu EAV (Erste Allgemeine Verunsicherung) pod tytułem „Neandertal” z płyty „Watumba!” z 1991 roku. Ten szczegół ma istotne znaczenie, ale o tym dalej.

W oryginale, na słynącym z niechęci do wszystkich niechętnych władzy portalu Niezależna, w materiale zatytułowanym »Mann „broni” Dulkiewicz. Na antenie Trójki piosenka „Neandertal” – ze swoistą „dedykacją” dla premiera« czytamy:

Wydawałoby się, że w tak niewinnej audycji, jak „W tonacji Trójki”, którą Wojciech Mann współprowadzi z Anną Gocek na antenie Programu Trzeciego Polskiego Radia, nie powinno być miejsca na politykę. A jednak słynący z niechęci do ekipy rządzącej dziennikarz nie mógł sobie odmówić okazji, by nie „przemycić” politycznego podtekstu. Tym razem tytuł piosenki wykorzystał do tego, żeby… obrazić premiera.

Ten wywód ilustrują słowa, które podobno wypowiedział Wojciech Mann, a które do swojego tekstu wkleiła dziennikarka Wirtualnej Polski nie zadawszy sobie nawet trudu zweryfikowania ich prawdziwości: Przed nami piosenka, której tytuł — obawiam się — może się państwu skojarzyć z naszym premierem.

W rzeczywistości Mann przyznał, że wybierając utwory do audycji „o wydarzeniach i postaciach z historii” dopiero w trakcie jej trwania uświadomił sobie, że niektórym słuchaczom państwowej rozgłośni tytuł prezentowanej właśnie piosenki może skojarzyć się z pewnym dżentelmenem, który zignorował zaproszenie. Ja wybierając utwory do tej audycji, takiego tematu [o wydarzeniach i postaciach z historii] wygrzebałem z głębi archiwów piosenkę zdecydowanie o postaci historycznej, czy może powiedziałbym o… no trudno mówić o jednej postaci, za chwilę wszystko się wyjaśni — no i wybrałem zadowolony, że taki mam nietypowy pomysł, a potem się tak trochę zaniepokoiłem, czy państwo nie będą mieli skojarzenia z naszym premierem, który przebrany za dżentelmena potraktował próbującą go powitać panią, no, tak, jak to widzieliśmy, więc mogę powiedzieć, że wybierając tę piosenkę jeszcze o tym skojarzeniu nie myślałem. A tytuł „Neandertalczyk”. Po wyemitowaniu nagrania Mann wyjaśnił: To była piosenka takiej grupy wymyślonej przez członków 10CC, grupy Hotlegs.

Gdzie ta „dedykacja” o której mowa na obu materiałach? Niezależna pisze:

Okazało się, że jego tytuł to „Neandertal”, czyli „neandertalczyk”.

Wirtualna Polska bezmyślnie powiela nieprawdę:

Chodziło o utwór „Neandertal”, czyli „neandertalczyk”.

Teraz staną się wreszcie zrozumiałe podane wcześniej szczegóły dotyczące wyemitowanego utworu. Jak widać ani nie okazało się, że to „Neandertal”, ani nie chodzi o utwór „Neandertal”. Mann puścił utwór z roku 1970 pod tytułem „Neanderthal Man” zespołu Hotlegs, o czym na po jego zakończeniu poinformował. Portal Niezależna, a za nim bezmyślnie Wirtualna Polska, zilustrowały swoje demaskatorskie materiały zupełnie innym nagraniem noszącym tytuł „Neandertal”, a traktującym o krainie (sic! — „willkommen im Neandertal” znaczy witamy w Neandertalu, nie w Neandertalczyku). Po niemiecku Neandertalczyk to Neandertaler. Nawiasem mówiąc Mann dokonał olbrzymiego skrótu myślowego, ponieważ muzycy najpierw stworzyli grupę Hotlegs, a potem, po kilku miesiącach, nagraniu singla (właśnie z tą piosenką) i płyty, zmienili nazwę na 10CC i pod tą nazwą odnieśli sukces i są znani.

Naiwnym wydaje się, że media ze sobą konkurują. W rzeczywistości od siebie bezmyślnie zrzynają nie dbając o rzetelność.

 

PS.
Jak można się było spodziewać telewizja jednego widza, znana jako Superstacja, po przejęciu przez Polsat w zeszłym roku, przestała zajmować się polityką. Wraz z Elizą Michalik znikają prowadzone przez nią programy — „Szpile”, „Gilotyna” i „Nie ma żartów”, znika bogato ilustrowany Kuba Wątły ze swoim „Krzywy zwierciadłem” i wiele innych.

Według dziennikarzy Superstacji ruch kierownictwa telewizji może mieć związek z ostatnimi decyzjami dotyczącymi biznesów Zygmunta Solorza – pod koniec zeszłego tygodnia Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nałożył 39,4 mln zł kary na Polkomtel, a Komisja Nadzoru Finansowego zdecydowała o wprowadzeniu kuratora do Plus Banku kontrolowanego przez Solorza.

I na koniec oba nagrania. Najpierw EAV i jego „Neandertal”

I właściwy „Neandertalczyk”, czyli „Neaderthal Man” w wykonaniu… nie wiadomo kogo, ponieważ w oryginalnym nie chce się wyświetlać. W wykonaniu Hotlegs jest tutaj.

Różnice da się dostrzec na pierwszy rzut ucha…

Dodaj komentarz


komentarzy 8

  1. Ich bin Neandertaler. Mówi o tym mój kolor skóry, kolor oczu i zdziwienie, że sapiens – sapiens nie jest. Podobno Europejczycy mają  4% genów ludzi z Neandertalu, ale ja mogę mieć ich więcej. Wprawdzie budowy jestem bardziej sapiens, ale ideałem być nie można.  Wolę być Neandertalczykiem. Dlaczego nie założyć, że to oni byli autorami malunków w Jaskini Altamira? 🙂 🙂 🙂

        1. Urojenia są chorobą. Natomiast w tym przypadku mamy do czynienia z powielaniem niesprawdzonych wiadomości. Dziennikarz usłyszał coś w radio i już popędził płodzić pełen oburzenia materiał, a dziennikarka zdawać by się mogło poważnego portalu praktycznie przepisała ten materiał słowo w słowo, choć przecież audycja jest dostępna w sieci i można samem sprawdzić co naprawdę powiedział Mann i o który kawałek chodzi. Skąd pewność, że inne materiały prezentowane na portalu nie zostały skądś bezmyślnie zerżnięte?

          1. Dziennikarze….. czy oni tacy byle jacy są z wykształcenia. A może to zarządzający lub właściciele na widoku mają jedno:kasę z reklam, a reklamy zależą od ilości kliknięć. Wiadomości nie muszą być prawdziwe. Mogą być z tzw.sufitu. Najwyżej sprostuje się, gdy ktoś ważniejszy zareaguje. A zawsze dla byle  czego jest argument: wolność prasy.

            1. Cóż. Zamiast bić się w cudze piersi uderzmy się we własne. Oni to robią dla nas. Dopóki będziemy kupować, dopóty będą oferować. Ale wszystko ma swoje granice. Przekonuje się o tym choćby „Gazeta Wyborcza”, która kiedyś okupowała czołowe miejsca w rankingach sprzedaży, a teraz sukcesywnie zajmuje coraz odleglejsze miejsca. Dobrym przykładem jest też portal Toku, na który ludzie zaglądają tylko dlatego, że materiały na nim publikowane są linkowane na portalu gazeta.pl. Sądząc po czasie przebywania na portal gazeta.pl czy wyborcza.pl ludzie wchodzą nie po to, żeby coś poczytać, tylko po to, żeby pooglądać tytuły i i idą gdzie indziej. Też zresztą tak robię, bo na wyborczej.pl treści są płatne i poza nielicznymi wyjątkami dostępne gdzie indziej, a na gazeta.pl miałkie i nierzetelne.
              Ranking portali

              1. Ciekawe zestawienie. Kiedyś dawno, w czasach papierowych gazet Amerykanie zaczęli zatrudniać osoby, które miały talent do pisania chwytliwych tytułów. I zarabiały one więcej niż autorzy artykułów. TV, radio nie zmuszają wielu nawet do takiego wysiłku. Ty akurat jesteś z tych i dociekliwych i czytających także teksty, ale wielu wyrabia sobie opinie na podstawie tylko tytułów. I to są wykształciuchy bez elementarnej wiedzy ogólnej (wiedzy o literaturze, historii, malarstwie, muzyce – chociażby tylko znanie tytułów), zasadach zachowania, umiejętności współżycia społecznego. Braki te są zauważalne już od pierwszych klas podstawówki (z wymaganiami odpowiednimi do wieku). A dzieci wykształciuchów bez nauczenia prawidłowych zachowań, nie będą lepsze od swoich rodziców.