Trzynastego

W czasach minionych nie było prezydenta, lecz był rząd. Niestety, praktycznie nikt nie znał nazwiska premiera nie mówiąc o ministrach. We wszystkich informacjach, zwanych wtedy „Dziennikiem Telewizyjnym”, przez wszystkie przypadki odmieniano nazwisko I Sekretarza KC PZPR. Wszyscy więc doskonale znali nazwisko Gomułka czy Gierek, mało kto wiedział kto aktualnie jest premierem. Nie było zresztą sensu zaprzątać sobie głowy nazwiskami członków rządu, bo o wszystkim decydowało kierownictwo partii, a oni tylko posłusznie wykonywali to, co ustaliło.

Minęło wiele lat i dziś znamy nazwisko premiera, a ponieważ już jest, więc także i prezydenta. Ba, znamy także nazwiska marszałków sejmu i senatu, bo senat też jest! Mogłoby spokojnie być i dziesięć dodatkowych izb oprócz senatu, też były by powszechne znane nazwiska ich marszałków. Czy to znaczy, że stojący na czele partii odpowiednik pierwszego sekretarza nie ma już nic do powiedzenia? Oczywiście, że nie!

Na początku lipca premier Mateusz Morawiecki poinformował, że wybory odbędą się 13 października. Rząd nie jedzie na wakacje — oznajmił szef rządu — od wczesnego rana do nocy pracujemy do 12 października, niech będzie 11, bo cisza wyborcza, w sobotę można odpocząć. Jak to, zakrzyknęli co bardziej kumaci, przecież to prezydent ogłasza termin wyborów, a on jeszcze nie podjął decyzji! Premier podawał tę datę jako pierwszy możliwy termin, w którym mogą odbyć się wybory. Być może nawet się odbędą, ale to jest decyzja pana prezydenta — w „Faktach po Faktach” szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk tłumaczył dlaczego data, którą podał premier jest wyłącznie przykładowa.

Minął miesiąc i prezydent dostał zgodę na ujawnienie terminu wyborów. Mogę ujawnić, że wystąpiłem do Państwowej Komisji Wyborczej o opinię w sprawie właśnie przeprowadzenia tych wyborów, co do ich kalendarza przede wszystkim, bo to jest obowiązek prawny wystąpienia, więc ja powiem tak: decyzja prezydenta, czyli zarządzenie wyborów nastąpi niezwłocznie po tym, jak otrzymam odpowiedź z Państwowej Komisji Wyborczej. Ta procedura już trwa. Jaki termin wyborów zaproponował pan prezydent? 13 października…

Dzisiaj nie do pomyślenia jest, by ktoś mógł sterować z tylnego siedzenia prezesem Rady Ministrów lub prezydentem. Dlatego programy typu piątka Kaczyńskiego i podobne ogłaszane są przez premiera, a nazwisko w nazwie jest kurtuazyjne.

Od prawie czterech lat zmieniamy Polskę. Zmieniamy Polskę…mówił poseł Kaczyński w Dygowie koło Kołobrzegu na pikniku rodzinnym zorganizowanym przez PiS. I tak trzymaj, i tak trzymaj, dziękujemy, dziękujemy — skandował elektorat. Zmieniamy dla obywateli. […] Widzę tu napis „Konstytucja” — kontynuował poseł. Bardzo dobrze! Rzeczywiście, proszę państwa, pewnie nie za tym razem, ale przyjdzie taki dzień, że zmienimy Konstytucję, na potrzebną

Potrzebną… komu? Narodowi. Konstytucję, która będzie gwarantowała prawdziwą demokrację, prawdziwą praworządność, prawdziwa równość, która jest dzisiaj łamana. Taka będzie ta konstytucja! I będzie jasna, wyraźna, sformułowana w ten sposób, żeby były jak najbardziej utrudnione różne pokrętne interpretacje. To wszystko piękne, ale aż tak rzucać sobie kłody pod nogi!?

Gdy Kuchciński lata jak szalony tam i nazad wystarczyło zmienić rozporządzenie, żeby stało się to zgodne z prawem. Gdy strajkowali nauczyciele i nie miał kto wystawiać ocen wystarczyło zmienić przepisy, żeby mógł je wystawiać każdy. Ale jaki jest sens zmieniać Konstytucję tylko po to, by ją łamać?

Dodaj komentarz


komentarze 4

  1. Zmienią konstytucję (teraz może zrobić to sejm) po to, by ta natrętna Unia zobaczyła, że w Polsce wszystko zgodnie z zapisem konstytucyjnym. Chociaż jak pokazuje rzeczywistość, to już za tydzień będą musieli wprowadzać w niej poprawki.

    Być może (za zgłaszanymi przez nijakich polityków PIS sugestiami) biskupi zasiądą w Senacie i będą decydować czy ustawa dobra, mająca na względzie KK, czy obojętna czyli walcząca z KK.

    Być może ateiści będą płacili większe podatki, być może …. zobaczymy. Ale nie sądzę by te różne dziwne rzeczy powstawały w głowie szeregowego posła. To tylko wykonawca poleceń.

    Kto „ma pomysły”? Dawne służby specjalne?  Putin czy Trump? Bo nie wierzę, że episkopat. Oni mają zbyt tępe łby, ale chciwe i zadawalają się tym, co dostają w postaci miliardów zł.