Totalna kompromitacja

Opozycja rozdziera szaty, krytykuje rząd za blokowanie inicjatyw unijnych i stawanie okoniem, straszy obcięciem funduszy, ale gdy przychodzi co do czego zagrzewa premiera do wetowania, bo tylko kasa tak naprawdę ma znaczenie. Jeżeli będzie słaby budżet, oczywiście trzeba go będzie zawetować, oczywiście, że będę do tego namawiał — deklaruje Robert Biedroń dawniej z Wiosny Biedronia, dziś kandydat na prezydenta z ramienia lewicy. Dodajemy premierowi otuchy — z szerokim uśmiechem zachęca Andrzej Halicki z Platformy Obywatelskiej — Odwagi panie premierze! Proszę wreszcie twardo postawić swoje oczekiwania! Tak poseł opozycji rozumie rolę premiera — swoje interesy, nie nasze!

Ileż to razy z ust przedstawicieli opozycji padał zarzut, że obecna władza marginalizuje Polskę, że czyni z niej „hamulcowego Europy”, że nie ma żadnych konstruktywnych propozycji, że nie obchodzi jej wspólnota, że traktuje Unię jak dojną krowę. Teraz Biedroń bez owijania w bawełnę potwierdził, że władza nie jest osamotniona, bo i dla opozycji liczy się tylko mamona, a nie jakieś tam pryncypia. Będziemy bronili interesu Polek i Polaków w Unii Europejskiej, jednocześnie broniąc praworządności, bo to też jest w interesie Polski. Czy można jaśniej dać do zrozumienia, że w interesie Polski nie leży jej silna pozycja na arenie międzynarodowej, gotowość do współpracy i możliwość współdecydowania i współdziałania? Przekaz jest jasny jak słońce — jeśli nie pójdziecie nam na rękę, nie spełnicie naszych żądań, to zrobimy wam wbrew i będziemy wetować wszystko jak leci, choćbyśmy mieli znów bohatersko stanąć sami naprzeciw wszystkich. A gdy już uda nam się wprowadzić zamęt i zdestabilizować wspólnotowe finanse, powitamy kwiatami naszego premiera jak bohatera. Na lotnisku będzie na niego czekała delegacja z Halickim po prawicy, Biedroniem po lewicy i prezesem pośrodku.

W ten sposób opozycja, eksponując merkantylne podejście do Unii, wysyła w świat jasny sygnał, że praktycznie niczym nie różni się od partii rządzącej. Sama w sprawie praworządności nic nie robi i pilnuje, by Unia także nic nie zrobiła. Taka postawa pozwala wreszcie pozbyć się złudzeń i zrozumieć brak jakichkolwiek propozycji wyjścia z obecnej zapaści prawnej i izolacji międzynarodowej.

 

PS.
W Łowiczu aresztowano mężczyznę, który trzymał w ręku transparent.

Podczas kampanijnego spotkania prezydenta Andrzeja Dudy z mieszkańcami Łowicza policjanci zatrzymali 65-letniego mężczyznę, który trzymał transparent z napisem: „Mamy durnia za prezydenta”. Zatrzymany usłyszał zarzut publicznego znieważenia głowy państwa.

Nie jest to autorski wkład mieszkańca Łowicza w debatę publiczną. Dokładnie 13 lat temu, 16 lutego 2007 roku, Lech Wałęsa w ten sposób ocenił prezydenturę Lecha Kaczyńskiego. Wtedy prokuratura uznała, że to nie jest zniewaga i umorzyła śledztwo. Wałęsa oczywiście natychmiast przeprosił za swoje słowa: Jeśli ktokolwiek z rodaków poczuł się nimi urażony… Jednak w omawianym przypadku zatrzymanie jest o tyle dziwne, że znaczące dokładnie to samo określenie nie tylko prezydenta nie obraża, ale jest eksponowane. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że słowo ‚turek’ nie występuje w internetowym Słowniku języka polskiego PWN i ostało się tylko w papierowym słowniku Doroszewskiego: «o kimś nic nie umiejącym, w niczym się nie orientującym».

Dodaj komentarz


komentarzy 5

        1. W dalszym ciągu nie rozumiem na czym polega… No właśnie co? Błąd? Uchybienie? Nieścisłość? Łatwiej by było zrozumieć gdybyś podał jak inkryminowany tekst powinien wyglądać. Bo na internetowej stronie SJP nie ma definicji hasła ‚turek’. Jest tylko odnośnik do skanu z papierowego wydania SJP Doroszewskiego. I to właśnie napisałem podając link. Niemniej jednak jeśli poczułeś się nieco zmylony, to bardzo przepraszam.