Psia kość

P. poseł Joanna Scheuring-Wielgus była członkiem partii o nazwie Nowoczesna ponieważ miała nowoczesne poglądy. Potem przestała być członkiem partii Nowoczesna, choć poglądów nie zmieniła. Wraz z byłym liderem Nowoczesnej zasiliła szeregi partii Teraz, ponieważ nadal miała poglądy. Teraz nie mogło zaoferować miejsca na listach wyborczych, a partia Roberta Biedronia o radosnej nazwie Wiosna mogła, więc p. poseł nie zmieniając poglądów wystartowała z listy Wiosny. Nie ma w tym niczego ani nagannego, ani dziwnego, ponieważ jeśli się jest liberałem to się nie wybrzydza i korzysta z każdej nadarzającej się okazji. Można, jak tow. Arłukowicz Bartosz, mając lewicowe poglądy przedzierzgnąć się w rasowego liberała, można odwrotnie.

P. poseł Joanna Scheuiring-Wielgus ma nie tylko poglądy. Ma też alergię. I to od dwudziestu lat. A do niedawna miała też psy. Dwa. Ponieważ wiadomo, że jak się ma alergię przez pół życia (od urodzenia do roku 1999 alergii nie miała), to nie trzyma się w domu jednego zwierzęcia, ale co najmniej dwa, ponieważ dzięki temu objawy są dwukrotnie łagodniejsze. Związane z psami zdarzenie sprzed trzech lat wygrzebał i opisał przedwczoraj “Fakt”. Zrobił to jak zwykle w tabloidowo-sensacyjnym stylu.

Fakt ustalił, że kandydująca do PE z list Wiosny polityczka ponad dwa lata temu odkryła u siebie alergię na dwie swoje suczki, więc oddała je do azylu. A potem… pod tym samym schroniskiem walczyła o dobro zwierząt!

P. poseł w tonie kpiąco prześmiewczym odniosła się do podanych przez dziennik informacji:

„Afera” dotyczy tego, że blisko 3 lata temu zamiast przywiązać do drzewa, uśpić lub zostawić na autostradzie – co niestety się zdarza – znalazłam moim ukochanym psiakom Czarnej i Mambie dom w dobrym schronisku dla zwierząt. Zrobiłam to między innymi dlatego, że od 20 lat cierpię na alergię (nie od 2 jak pisze autorka tekstu).

Każdy przyzna, że p. poseł ma wielkie serce. Nie przywiązała do drzewa, nie uśpiła, nie wrzuciła do stawu, co się niestety zdarza, ale po prostu poszła i pozbyła się swoich ukochanych psiaków tak, jak pozbywa się niechcianych mebli czy starych sukienek. P. poseł wyjaśniła także sprawę alergii,  choć autorka tekstu w ogóle nie wspominała o czasie jej trwania. Ponieważ zachodziła obawa, że posłanka jednak rozumie co czyta więc aby rozwiać jednak wszelkie wątpliwości zwróciłem się do absolwenta renomowanego przedszkola nr 7 by sprawę zbadał. „Chodzi o to”, wyjaśnił absolwent, „że pani poseł dwa lata temu zorientowała się, że ma alergię i czym prędzej pozbyła się swoich psów”.

Z tłumaczenia p. poseł do końca nie wiadomo, czy powodem pozbycia się psów była alergia, która dotąd nie dawała się zbytnio we znaki, czy przeprowadzka, czy jedno i drugie. Wraz z rodziną musieliśmy przenieść się z domu z ogrodem — gdzie psy miały idealne warunki — do mieszkania w kamienicy. A w kamienicy jak to w kamienicy w nowym mieszkaniu psy nie miałyby przestrzeni, do której były przyzwyczajone i po prostu by się męczyły. Nie to co w schronisku. Tam mają aż nadto przestrzeni. I właśnie dlatego p. poseł ma za złe tabloidowi, że w tekście nie wyeksponowano faktu, iż decyzja o oddaniu wszystkich obydwu psów do schroniska nie była łatwa. Wręcz przeciwnie, była bardzo trudna, a nawet Była dramatyczna. I podjęliśmy ją dopiero po tym, jak przez długi czas nie udało się znaleźć Czarnej i Mambie domu wśród przyjaciół i rodziny. No i wszystko jasne. Jakby decyzja była łatwa, to byłaby sprawa. A ponieważ nie była, to o co w ogóle ten krzyk? W zasadzie sprawa faktycznie jest marginalna i nie warto by się było nią zajmować gdyby nie to, że p. poseł kreuje się na osobę, która nie potrafi przejść obojętnie obok krzywdy. Pod schroniskiem, do którego oddała psy przekonywała, że zamiast kupować fajerwerki lepiej przeznaczyć pieniądze na pomoc dla zwierząt.

Rozmawiając z Jackiem Gądkiem p. poseł wyznała, że ta pani (chodzi o dziennikarkę) nie chciała rozmawiać. […] Zawsze jestem jakby otwarta na rozmowy z dziennikarzami, natomiast w momencie kiedy dzwoni do mnie dziennikarka z tezą, którą chce udowodnić to trudno jest mi z nią rozmawiać... I dlatego na Facebooku napisała, że  choć mogła posiekać, uśpić, porzucić w lesie lub zrobić coś jeszcze bardziej okrutnego, to wspaniałomyślnie oddała do schroniska. Po czym choć mogła ten wpis zostawić, to go skasowała, bo jest odpowiedzialna. Nie poprawiło to sytuacji — zgodnie z informacjami podanymi przez portal Polityka w sieci w mediach społecznościowych temat psów cieszył się ogromnym zainteresowaniem — ponad 7 milionów w ciągu zaledwie 24 godzin.

P. poseł zapytana czy wpłacała jakieś pieniądze na schronisko odrzekła, że oczywiście, na pewno, ale nie pamięta ani kiedy, ani ile.
Będzie pani wspierać to schronisko? — zapytał dziennikarz.
Jak najbardziej! — odparła p. poseł.
A jaką kwotą?
— Nie wiem. Nie zastanawiałam się nad tym. Ale…
— 20.000 to był koszt utrzymania tych psów przez 3 lata.
— No to prawdopodobnie, gdybym się dostała, to jest nawet dobry pomysł, gdybym się dostała do europarlamentu mogłabym taką kwotę wpłacić.

W tej sytuacji wyborcy muszą zrobić wszystko, by p. Joanna Scheuring-Wielgus dostała się do europarlamentu, ponieważ w przeciwnym razie nie mogłaby takiej kwoty wpłacić.

 

Uaktualnienie.

Posłanka posła do radia Zet żeby wyjaśnić sprawę. Według „Faktu” napisała na Facebooku „Kundli nikt ze znajomych nie chciał”. W radiu wyjaśniła, że To akurat nie są moje słowa, bo nie powiedziałam, że „kundli nikt nie chciał”. Na Facebooku napisałam coś zupełnie innego. Co? Nie zdradziła, a post skasowała. Potem upubliczniła i faktycznie nie ma w nim mowy o kundlach. Ale…

Aby edytować udostępniony przez siebie post:

  1. Kliknij ikonę w prawym górnym rogu posta
  2. Kliknij opcję Edytuj post.
  3. Wprowadź zmiany i kliknij opcję Zapisz.

Więc gdy zechce może napisać, że cytuje fragment „Księgi dżungli” Kiplinga, bo kocha zwierzęta i mimo alergii jest z nimi bardziej zżyta niż Mowgli. Tak czy owak nie popisała się p. poseł, oj nie popisała. Niby Wiosna, a wielu zmroziło.

Wpis

Co robiły psy gdy jaśnie pani Scheuring-Wielgus postanowiła w ogrodzie zażyć kąpieli słonecznej? Służba odkurzała trawę i zamykała psy w piwnicy?

Dodaj komentarz


komentarzy 17

  1. Abstrahujmy na chwilę od działalności politycznej głównej bohaterki.

    Nie chciałbym bo pokazywać oddanie zwierzęcia do schroniska jako coś negatywnego. Znam ludzi, którzy tak zrobili i patrząc z perspektywy czasu była to decyzja dobra. Motywy mogą być na prawdę różne i nie zawsze ludzie mają ochotę się z nimi dzielić z wszystkimi. Jeśli będziemy robili tego typu nagonki to możemy zwiększyć liczbę zwierząt porzuconych w lesie czy wręcz mordowanych. Kwestia odpowiedzialności za to co piszemy i za to że ludzi piętnujemy.

    Oczywiście lepiej jest trzymać w domu kochane zwierzę i się z nim nie rozstawać i każdemu tego mogę życzyć bo i ja sam tak robię.

     

    A teraz wróćmy do polityki. Zastanawia mnie fakt, na ile całe oburzenie ma związek z poglądami politycznymi samego autora. Czy gdyby tak pani Joanna Scheuring-Wielgus nadal działała w partii „Nowoczesna” np razem z Ryszardem Petru… to również autor pisałby takie niechętne komentarze na jej temat?

    1. Cieszę się, że dołączyłeś do grona Czytelników. Piszesz o „tego typu nagonce”, ale nie precyzujesz jaki konkretnie typ masz na myśli. No bo jeśli ubolewam, że dla p. Scheuring-Wielgus nie znalazło się miejsce na listach koalicji populistycznej to… co? Uprawiam inny rodzaj nagonki? Napisałeś

      Zastanawia mnie fakt, na ile całe oburzenie ma związek z poglądami politycznymi samego autora. Czy gdyby tak pani Joanna Scheuring-Wielgus nadal działała w partii „Nowoczesna” np razem z Ryszardem Petru… to również autor pisałby takie niechętne komentarze na jej temat?

      Gdybyś przeglądnął pomieszczone tu wpisy nie zadałbyś takiego pytania. Abstrahując od tego, że trudno szanować kogoś, kto mając poglądy liberalne dołącza do ugrupowania lewicowego. Jak sobie wyobrażasz głosowania pani poseł? Cała Wiosna za jakimś transferem typu 500+, a ona przeciw lub odwrotnie? Ale nie to jest istotą problemu. Istotą problemu nie jest także to, że oddała psy. Istotą problemu, co widocznie niedostatecznie uwypukliłem jest zachowanie p. poseł w obliczu kryzysu. Może jestem naiwny i bujam z głową w chmurach, więc minie wyprowadź z błędu. Nie wyobrażam sobie bowiem i nie znam człowieka wrażliwego, wrażliwego naprawdę a nie na pokaz, któremu przyszłoby do głowy tłumaczyć się, że zamiast oddać zwierzaki do schroniska mógł je skazać na śmierć w męczarniach. A potem było jeszcze gorzej — mataczyła, kluczyła, skasowała wpis, potem go ponownie upubliczniła. Na zrzucie ekranu widać, że nie użyła określenia „kundelki”, co by sugerowało, że pismaki wyssały sobie to określenie z palca. Skutek jest taki, że… nagonka — jak to byłeś łaskaw określić — dopiero się zaczyna:

       

      LIST OTWARTY
      Sz. P. Robert Biedroń – WIOSNA

      Jako organizacje ochrony zwierząt, od lat walczące z bezdomnością zwierząt prosimy Pana o zajęcie stanowiska w sprawie rozdźwięku między deklaracjami, a rzeczywistym działaniem Pani Posłanki Joanny Scheuring-Wielgus w sprawie oddania przez nią do schroniska jej dwóch prywatnych psów.

      Odpowiedź Pani Poseł na ujawnienie informacji o tym wydarzeniu jest dla nas szokująca i niezrozumiała. Słowa „w nowym mieszkaniu moje psy nie miałyby przestrzeni, do której były przyzwyczajone i po prostu by się męczyły” oraz „nikt nie chciał kundli” są dla nas nieetyczne i pokazują zupełny brak empatii dla zwierząt, które obdarzyły Panią Poseł miłością i zaufaniem.

      Schroniska istnieją, ponieważ w Polsce panuje ogromna na skalę światową bezdomność zwierząt. Aktualnie przebywa w nich prawie 100.000 zwierząt. Te miejsca to ostateczność, a nie bezpieczna przystań. Oddanie najwierniejszych przyjaciół z domu, który kochają, do najgorszego dla nich miejsca jawi nam się jako okrutne i nieodpowiedzialne.

      Przypominamy, że w 2016 roku, kiedy sytuacja ta miała miejsce, Pani Poseł prowadziła już działalność publiczną, była osobą znaną i poważaną. Z łatwością mogła znaleźć swoim psom nowe domy, skoro sytuacja życiowa tego wymagała. Jej popularność na portalach społecznościowych i mnogość organizacji ochrony zwierząt pomogłyby rozwiązać problem.

      Nad tą sprawą ubolewamy szczególnie mocno, gdyż dotąd znaliśmy Panią Posłankę Scheuring – Wielgus jako osobę głośno deklarującą troskę o dobro zwierząt. Zaistniała sytuacja szkodzi sprawie walki o prawa zwierząt podwójnie. Zaszkodziła zwierzętom Pani Posłanki i pokazała, że deklaracje polityków nie idą w parze z działaniami.

      Prosimy o wyrażenie Pana stanowiska w tej sprawie, szczególnie, że to WIOSNA jako jedna z 3 partii politycznych deklaruje w swoim programie utworzenie stanowiska Rzecznika Praw Zwierząt.
      Niestety, po ujawnieniu historii psów Pani Posłanki deklaracja ta jawi się wyłącznie jako kolejna obietnica wyborcza.

      Szczególnie, że sprawa dotyczy jednej z najbardziej znanych kandydatek do Parlamentu Europejskiego z ramienia Pana partii.

      1. Fundacja MONDO CANE
      2. Fundacja VIVA!
      3. Towarzystwo Obrony Zwierząt w Rzeczypospolitej Polskiej
      4. OTOZ Animals
      5. Fundacja MIKROPSY
      6. Fundacja DOM DLA KUNDELKA
      7. Towarzystwo Przyjaciół Zwierząt OTWOCKI ZWIERZYNIEC
      8. Stowarzyszenie Redzka Kupa Wstydu
      9. Fundacja ZWIERZĘCA ARKADIA
      10. Straż dla Zwierząt w Polsce
      11. Stowarzyszenie Opieki nad Zwierzętami NADZIEJA NA DOM
      12. Fundacja WESTY DO ADOPCJI
      13. Stowarzyszenie GŁOS ZWIERZĄT
      14. Fundacja CANE CORSO Rescue Poland
      15. Ostrowieckie Stowarzyszenie Przyjaciół Zwierząt ANIMALS
      16. Fundacja ZŁAP DOM
      17. Fundacja ANIMALS Przystań Świnoujście
      18. Stowarzyszenie Ochrony Praw Zwierząt JAZGOT
      19. Stowarzyszenie Hospicjum STARUSZKOWO
      20. Warmińsko-Mazurskie Stowarzyszenie Obrońców Praw Zwierząt
      21. Fundacja Projekt KOSMA Pomagamy Psim Seniorom
      22. Fundacja ŚNIEŻNE PSY
      23. Fundacja ZWIERZĘTA NICZYJE
      24. Stowarzyszenie ROTT.Pl
      25. Fundacja na Rzecz Zwierząt HOSSA
      26. Stowarzyszenie CZTERY ŁAPY
      27. Fundacja PEGASUS
      28. Koalicja NIECH ŻYJĄ
      29. Stowarzyszenie Pomocy Zwierzętom MAM GŁOS
      30. Fundacja for Animals Oddział Grudziądz
      31. Pomorska Fundacja Rottka

      P. poseł chce decydować o sprawach Europy, a własną marginalną sprawę rozgrzała tak, że niemal przykryła działki Morawieckiego. Bo rozeźliło ludzi nie to, że oddała psy, ale to, że szydziła z ich oburzenia, że zamiast przeprosić zakatowała dziennikarkę i wykpiła tych, którzy ją skrytykowali.

      1. Taaaak, prawdziwi miłośnicy dali popis.. prawdziwe kurtachwosty …… Nie będę tej staropolszczyzny tłumaczyła, nie ma w niej nic przyjemnego, ale ta napaść jest obrzydliwa..

        Znam takich miłośników zwierząt, dla których dzieci to gó….. przy ich pieskach. Nie mówiąc już  jak niżej oceniają rodziców dzieci. idąc do parku na kijki bardzo często spotykam zapasione po czubek nosa paniusie ze swoimi pieskami ledwo truchtającymi, bo tak tłustymi, trzymanymi na krótkiej smyczy. Wyprzedzając lub mijając słyszę urywki bździu…bździu piesuniu . Tacy/takie miłośniczki zwierząt też są, a dziecięce piaskownice to dobre miejsca by psiunio się opróżnił. Bo tak lubi sobie w piasku pogrzebać.

        p.s. Czy wiadomo w jaki sposób posłanka  zakatowała dziennikarkę? I dlaczego posłanka miała błagać o przebaczenie? I jak dziennikarka się nazywała?

        1. Szczerze rzekłszy też nie rozumiem jak jest cel i sens tego listu otwartego. Koncentruje się na tym, co jest sprawą marginalną w moim mniemaniu.

          Nie ‚zakatowała’ tylko ‚zaatakowała’. Ostatnio łapię się na tym, że paluchy piszą co innego niż postanowiła głowa. Ale nie sugerowałem, że posłanka miała kogokolwiek błagać o przebaczenie. Chodziło mi o to, że mogła przeprosić ogólnie, za rozbieżność między tym, co deklaruje a tym, co musiała zrobić z przyczyn, które znamy. Nazwisko dziennikarki znajdziesz w podlinkowanym materiale „Faktu”. Barbara Burdzy czy jakoś tak. Nie znam. Nie czytam na co dzień „Faktu”.

  2. Może o tym, co na Pomorzu Zachodnim? http://szczecin.wyborcza.pl/szczecin/7,34939,24589640,co-oznacza-slowo-du-w-czterowierszu-ciekawe-wyjasnienia.html
    Co oznacza słowo „d..a” w czterowierszu? Ciekawe wyjaśnienia na procesie o znieważenie prezydenta RP

    – Nie jestem zwykłym chuliganem wznoszącym obraźliwe okrzyki na ulicy – mówił Paweł Jackowski w pierwszym dniu procesu o znieważenie prezydenta Andrzeja Dudy, którego miał się dopuścić za pomocą krótkiego wierszyka

    Akt oskarżenia odczytany w środę w szczecińskim Sądzie Okręgowym jest bardzo krótki. Prokuratura oskarżyła szczecinianina o to, że 29 lipca 2018 r. publicznie znieważył prezydenta RP Andrzeja Dudę poprzez wystawienie „na ogólny widok słowo wulgarne”. Owe słowo to „d..a”. Jackowski umieścił w krótkim wierszu na niewielkiej (około 30 na 40 cm) tablicy. Brzmiał on:
    „Dzisiaj pałac, jutro ciupa, nie prezydent, tylko d..a” (w oryginale to hasło nie było wykropkowane).

    Dobro Polski jest zasadniczą wartością”

    Jackowski stanął z taką tablicą przy trasie przejazdu prezydenckiej kolumny, w której Andrzej Duda jechał w odwiedziny do obozu harcerskiego koło Nowego Warpna, kilkadziesiąt kilometrów od Szczecina. Był jednym z około 50 uczestników manifestacji przeciwników polityki obecnego prezydenta.

    Na jej zakończenie do Jackowskiego podszedł policjant i spisał go. Dalej poszło już szybko: przesłuchanie w prokuraturze, zarzut i proces w wydziale III karnym Sądu Okręgowego w Szczecinie, w którym sądzone są najcięższe zbrodnie: zabójstwa, porwania, udział w grupie przestępczej, wielomilionowe wyłudzenia.

    Jackowski nie przyznał się przed sądem do zarzucanego mu czynu. Wyjaśnienia zaczął od przypomnienia, że od lat 90. jest aktywnym obywatelem. Był członkiem m.in. Grupy Antynazistowskiej i jednym z inicjatorów akcji „Food no bombs”, w której wolontariusze organizowali posiłki dla bezdomnych. Po studiach architektonicznych pracował w zawodzie w Wielkiej Brytanii, a 9 lat temu wrócił z żoną do Szczecina. Od grudnia 2015 r. jest – jak się określa – członkiem opozycji ulicznej. Brał udział w budowie regionalnych struktur KOD.
    – Przeciwstawiam się łamaniu demokracji i konstytucji – mówił w środę przed sądem. Zaznaczył, że opisując swoją działalność nie chce się chwalić. – Robię to po to, by pokazać, że nie jestem zwykłym chuliganem wznoszącym obraźliwe okrzyki na ulicach. Jestem świadomym, zaangażowanym społecznie i politycznie obywatelem, dla którego dobro Polski jest zasadniczą wartością.

    „Moim zamiarem nie było znieważenie”

    Oskarżony przyznał, że 29 lipca brał udział w manifestacji i trzymał tabliczkę z wierszykiem.
    – Zgadzam się, że jest tam dosadne określenie, ale jest to de facto satyryczna rymowanka – mówił Jackowski. – Moim zamiarem nie było znieważenie, chciałem jedynie wyrazić swój krytyczny stosunek do sprawowania urzędu przez prezydenta RP, ponieważ uważam, że urąga on stanowisku prezydenta. Sankcjonuje łamanie prawa, niszczy demokrację, łamie konstytucję.
    Oskarżony zdecydował się też na wyjaśnienie słowa „d..a”, które przywiodło go na ławę oskarżonych.

    – W moim rozumieniu słowo d..a odnosi się do sytuacji beznadziejnej, bez wyjścia, natomiast jeżeli chodzi o osobę, to dotyczy ona kogoś niezaradnego, niepotrafiącego się odnaleźć, osoby bezwolnej, podatnej na wpływ innych, sterowalnej, słuchającej poleceń innych – mówił Jackowski. Oskarżony tłumaczył, że nie rozumie, dlaczego coś takiego ma być znieważeniem, tym bardziej, że na co dzień publiczne osoby rzucają w stronę swoich konkurentów i przeciwników politycznych bardzo obraźliwe uwagi. Jackowski przytoczył tu m.in. słowa Jarosław Kaczyńskiego, który mówił, że „oni stoją tam, gdzie stało ZOMO”, cytował Joachima Brudzińskiego („komuniści i złodzieje”) itp. – Byłem nazywany drugim sortem, elementem animalnym – mówił Jackowski.

    „Dzisiaj pałac, jutro ciupa” – co to znaczy?

    Prokurator miał kilka pytań. Dociekał m.in., kto wymyślił rymowankę (Jackowski przyznał się do tego), jak duża była tablica, jak długo ją trzymał i czy wiedział, że „spotkanie prezydenta z harcerzami nie miało charakteru politycznego”? – Było zorganizowane, by wykreować określony wizerunek prezydenta – odparł na to ostatnie Jackowski. Sędzia Dariusz Ścisłowski dopytał zaś, co autor miał na myśli, pisząc „Dzisiaj pałac, jutro ciupa”? Jackowski odparł bez ogródek, że uważa, iż po osądzeniu przez Trybunał Stanu Andrzej Duda powinien znaleźć się w więzieniu. – Z uwagi na przyczynianie się do łamania prawa w Polsce – wyjaśnił.

    ————————————-

    Wyrok nie zapadł jeszcze

  3. Odpowiem tak: Kiedyś znalazłam się w sklepie z farbami, proszkami, lampami, czyli wszystkim, co potrzebne przy remoncie. W pewnym momencie mąż spytał zaniepokojony: Jak się czujesz? odpowiedziałam, że dobrze. Okazało się, że moja twarz jest czerwona i jak mu się wydawało, lekko obrzęknięta. Szybko wyszłam na powietrze, usiadłam na ławce i po niedługim czasie wszystko wróciło do normy. Wcześniej nigdy takich wrażeń uczuleniowych nie miałam!!!!

    Mój przykład nie jest dowodem na cokolwiek, ale alergia może pojawić się nagle. Bardzo  mało dostawałam antybiotyków, ale jestem na nie uczulona. Przecież są one w mięsie drobiowym by kury nie padały. Tak zapobiegawczo. Są w mleku i jego przetworach, bo dostają je krowy gdy chorują. A chorują często. W PRL jeszcze bywało, że mleka nie można było nastawić na zsiądnięcie do produkcji twarogu, bo ogromna ilość w nim antybiotyków to utrudniała.

    Czy u posłanki mogła znikąd pojawić się alergia? Jak najbardziej. Poza tym ludzie rozwodzą się, dzieci tracą wtedy swoje rodziny, a najczęściej ojca, bo ich matki rozwodzą z nim dzieci i uniemożliwiają spotkania. Czy przedstawiając jako tragiczne wydarzenie rozstanie z psami, nie ma w tym pewnej przesady.? Starych ludzi oddaje się do domów opieki, ponieważ nie ma możliwości by nimi się zająć. I to jest normalne. Oddanie psa ma być nienormalne?

    P.S. jest jeszcze jedna sprawa. To uczłowieczanie zwierząt domowych. Nadawanie im rangi ludzkiej. Dla mnie pies zdycha, a nie umiera. Po jego śmierci jest na pewno smutek, odczuwalny brak, ale obchodzenie żałoby (bo i tak bywa) to już przesada. Spotkałam się z taką sytuacją (stan wojenny), że babcia nie dała córce jakiejś kaszki dla niemowlaka, bo jej piesek akurat tę kaszkę lubił.

    1. Jak może pojawić się nagle alergia trwająca 20 lat? Kto odpowiedzialny mając alergię na psy sprawia sobie aż dwa? Ale jest jeszcze jedna sprawa. To uczłowieczanie zwierząt domowych, porównywanie oddania psa do schroniska z oddaniem starszej osoby do domu opieki. Różnica jest chociażby taka, że starsza osoba jest istotą rozumną i wie dlaczego do tego schroniska trafiła, często sama tego chce zdając sobie sprawę, że jest zawadą. Pies nie jest istotą rozumną, przywiązuje się do ludzi, nie do miejsc. Nie da się mu wytłumaczyć, że jest stan wojenny, albo właścicielowi zmieniły się plany.

      Ale to wszystko jest pikuś. Najważniejsze jest to, że ktoś, kto wziął na siebie obowiązek opieki nad zwierzęciem i nie wywiązał się z niego, nie podołał, nie nadaje się do polityki, bo zachodzi obawa że też nie podoła. Dostrzegłem w postawie p. poseł to, czego dotąd dostrzegać nie chciałem — pospolite karierowiczostwo. Pani poseł nie dołączyła do ludzi o zbliżonych poglądach. Pani poseł dołączyła do formacji o poglądach zdecydowanie przeciwnych. To oznacza, że motorem działania jest wgląd na koryto, a altruizm jest na pokaz, sztuczka na użytek kariery.

      Miarą człowieczeństwa jest stosunek do braci mniejszych. Bo to my mamy rozum, więc mamy obowiązek zachowywać się rozumnie. I nie tylko my mamy uczucia, nie tylko my działamy altruistycznie narażając własne życie dla innych.

      1. Nie zawsze osoba oddawana do domu opieki jest jeszcze  osobą rozumną. Wiele z nich cierpi na demencję starczą, alzheimera. taką matką opiekował się sąsiad, który zachorował na raka. Musi oddać ją, a może i sam ze ‚schroniska dla cierpiących” skorzysta.

        Moi synowie wzięli psy albo porzucone albo maltretowane. (4 w różnym czasie). Wiem jaką potrafią dawać radość swoim. Jak kochają, i jak obawiają się odrzucenia.

        Alergia „na coś” może objawić się nawet po 20.latach. Ale psy chyba tak długo nie żyją?

        1. WP: ”
          Joanna Scheuring-Wielgus o oddaniu swoich psów. „Otrzymałam groźby, że dostanę kulkę w łeb”
          Posłanka startująca z list Wiosny do Europarlamentu oddała swoje psy do schroniska. Jak przypomina od 20 lat jest alergiczką i dopóki zwierzęta były w ogrodzie, nie było to dla niej problemem. Kłopoty zaczęły się w momencie przeprowadzki do mieszkania, kiedy musiałaby z nimi przebywać.

        2. Skoro wiesz, to czemu takie rzeczy wypisujesz? Naprawdę chcesz, żeby Cie reprezentowała w Europie osoba nieodpowiedzialna? Która mając alergię bierze szczeniaki i trzyma je w ogrodzie? W świątek, piątek, śnieg, pluchę, mróz te psy musiały spędzać na polu czy dworze, bo są dwie szkoły. W największe mrozy nie można ich było zabrać do domu (sama to przyznaje), bo jaśnie pani ma alergię. Człowiek, który nie potrafi poukładać własnego życia, który tak bezwzględnie traktuje bezbronne zwierzęta dobrze zadba o nas? Wolne żarty! Ale tak naprawdę to tu nie chodzi nawet o to jak traktowała psy i co z nimi zrobiła. Tu chodzi o to jak zachowała się gdy sprawa ujrzała światło dzienne. Przeczytaj to co napisała. Posłuchaj tego, co mówi. Ja nie chcę żeby Polskę reprezentował ktoś tak prymitywny. A Ty?

          1. Nie stawiam losu psów wyżej od losów ludzi. Zwierzęta to zwierzęta i nie są tym samym czym są ludzie, mimo że i ludzie i psy to ssaki.

            Posłanka zawiozła psy do schroniska, więc mają tam opiekę. Dla mnie jej zachowanie nie jest wykluczające z polityki. Politykami są ludzie, których decyzje są dramatyczne dla Polaków. I nikt na nich  „psów nie wiesza”. Gdyby startowała z mojego okręgu, dostałaby mój głos. Bo cenię ją wyżej niż tych, na których mogę głosować.

            1. Nikt nie wymaga od Ciebie, żebyś stawiała los psów wyżej od losów ludzi. I nie o to mi chodziło. Chodziło mi o poziom tłumaczenia, krętactwa, kłamstwa. Pani poseł apelowała by nie odpalać rac na Sylwestra, bo stresują zwierzaki, choć porzucanie zwierząt czy podrzucanie ich do schroniska stresuje je zdecydowanie bardziej. Niemniej jednak masz pełne prawo obdarzać swoim głosem kogo tylko chcesz. W tym konkretnym przypadku mamy jednak kompletnie odmienny gust.

                1. piętnować – «surowo osądzać, ganić za coś, karcić»

                  A powinienem? Nie, nie chcę jej piętnować. Poddałem krytyce, wyjaśniłem, mam nadzieje, że w sposób nie budzący wątpliwości, do czego mam zastrzeżenia. Bodajże przedwczoraj miałem za złe KE, że nie umieściła jaj na swoich listach wyborczych. Dziś już nie uważam tego za błąd. I tyle.