Nic nie robić i czekać

Upał. 35° C w cieniu. Specjaliści zalecają, by unikać otwartych, nasłonecznionych przestrzeni i pić, pić pić, by nie dopuścić do odwodnienia. A w radio reklama przekonująca, że nadmiar wody w organizmie stanowi poważny problem, z którym można sobie skutecznie poradzić. Wystarczy udać się do apteki i zafundować sobie cudowny suplement diety, który usunie nadmiar wody z organizmu i po sprawie. Czy reklamowanie środka który może pogłębić odwodnienie organizmu spowodowane upałami jest etyczne?

Skoro o zdrowiu mowa… W ostatnim, 24/2019 (11513), numerze Angory ukazał się kolejny, 681 artykuł z cyklu „Polski pacjent”. Opisano w nim przypadek pewnej pani, która zaszła w ciążę. Lekarz na podstawie ostatniej miesiączki określił termin i skierował na badanie USG do sąsiedniego miasta. Badanie ujawniło, że ciąża jest bliźniacza, jeden płód żyje, drugi nie. Lekarz obejrzał wynik, zrobił mądrą minę, pokiwał głową i na tym zakończył wizytę. Nie powiedział nic, nie skomentował wyniku, nie wydał żadnych zaleceń. Kobieta poszła prywatnie. Badanie wykazało, że ciąża jest bliźniacza, jeden płód żyje, drugi nie. Lekarz poinformował pacjentkę o swoim odkryciu i obiecał umówić na konsultację ze specjalistką z Łodzi. Minął miesiąc i nic. Kobieta postanowiła więc skorzystać jeszcze raz z usług specjalisty, który wykonał pierwsze badanie. Ten nie skierował jej do szpitala klinicznego, lecz do swego prywatnego gabinetu. W ciągu dwóch miesięcy lekarz zbadał kobietę cztery razy i za każdym razem jedno dziecko żyło, a drugie nie.

Niestety, miimo, że opis trzyma w napięciu niczym dreszczowiec Hitchcocka, to nie chcą się w żaden sposób zgodzić daty. Pierwsze badanie wykonano 13 lipca. Potem kobieta poszła do innego specjalisty. Było to 31 lipca.  Potem miesiąc czekała na konsultacje ze specjalistką w Łodzi. Ponieważ lekarz nie odzywał się zgłosiła się ponownie do pierwszego i dwa miesiące leczyła się prywatnie. Wykonał cztery badania i skierował na prenatalne badania kardiologiczne do kliniki w Warszawie. W tym momencie czas gwałtownie cofnął się, bowiem przeprowadzono je w sierpniu i wrześniu. Albo więc autor nie potrafi odróżnić miesiąca od tygodnia, albo zmyśla. Co było dalej?

Warszawscy specjaliści zaproponowali konsultacje u specjalistów z Gdańska, a ci odesłali ją do jej macierzystego województwa. W szpitalu pacjentkę zbadano, stwierdzono, że ciąża jest bliźniacza, jeden płód żyje, drugi nie i poddano obserwacji. Po dwóch dniach obserwowania okazało się, że oba płody nie żyją. Zrelacjonowawszy to wszystko autor konkluduje:

Zamiast natychmiast rozwiązać ciążę na drodze cesarskiego cięcia, z niewiadomych powodów zdecydowano się na obserwację. Wyglądało to tak, jakby czekano na śmierć drugiego dziecka i się doczekano. Gdy 20 października przeprowadzono zabieg, wydobyto dwa martwe płody. Kiedy taksówkarz zabije na pasach pieszego, to choćby był trzeźwy i nie przekroczył dozwolonej prędkości, będzie odpowiadał przed sądem. Tymczasem gdy lekarz specjalista przez kilka dni bezczynnie przygląda się kobiecie w ciąży bardzo podwyższonego ryzyka, co w istocie sprowadza się do tego, że godzi się na śmierć jej dziecka, pozostaje całkowicie bezkarny. Prawo musi być równe i sprawiedliwe dla wszystkich. Niestety, w praktyce zbyt często lekarze są ponad prawem, a w położnictwie ten proceder przybiera już niebezpieczne rozmiary. Lekarz nie może z góry być zwolniony z odpowiedzialności i robić, co chce. Nie tak dawno Sejm znowelizował Kodeks karny. Szkoda, że nie zajął się zaostrzeniem odpowiedzialności za uszkodzenie prenatalne (art. 157a par. 1) i narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu (art. 160 par. 2). Może posłowie nie zdają sobie sprawy ze skali tego zjawiska, a jest ona zdecydowanie zbyt duża.

Śmierć poczętego dziecka zawsze jest tragedią. Ale jeszcze większą tragedią jest brak umiejętności łączenia skutków z przyczynami i wyciąganie logicznych wniosków. Każda ingerencja chirurgiczna zagrażająca płodowi naraża lekarza na długotrwałe śledztwo i kłopoty. W opisanej sytuacja nie było żadnej pewności, że wydobyty na światło dzienne płód ważący 350 g przeżyje. A śmierć dziecka poczętego oznacza wzmożenie moralne obrońców życia, prokuratorskie śledztwo, przesłuchania, wrzawę medialną. Potrzebne to lekarzom? A tak nie zrobili nic. No bo co mogli zrobić w zaistniałej sytuacji?

Zgodnie z Raportem na temat zmian w dostępności do gwarantowanych świadczeń zdrowotnych w Polsce nr 19/15/02/2019 średni czas oczekiwania na gwarantowane świadczenia zdrowotne w Polsce sukcesywnie wydłuża się. Dlaczego? Media trąbią o tym od lat — w Polsce dramatycznie brakuje lekarzy! Liczba lekarzy na 1.000 mieszkańców wynosi 2,4, przy średniej unijnej 3,8. Populiści i demagodzy przekonują, że wystarczy zwiększyć finansowanie służby zdrowia, czyli podnieść płace lekarzom, żeby wszystko wróciło do normy. Niestety nie wróci, ponieważ wadliwy jest sam system. Nie przypadkiem w roku 2003 tow. Kwaśniewski przyklepał „reformę” tow. Łapińskiego, a już rok później powstała firma zajmująca się ekspediowaniem polskich lekarzy zagranicę.

Dwie główne partie trzy lata po reformie tow. Łapińskiego wypisały sobie na sztandarach likwidację socjalistycznego, narodowego monopolisty, a po dojściu do władzy ograniczyły się do obsadzenia go swoimi ludźmi. Kolejki są wpisane w ten system, stanowiąc jego integralną cześć! Mimo to wszyscy obiecują maluczkim, że je skrócą! Nie zlikwidują, aż tak bezczelni nie są. Skrócą. Jak można naocznie przekonać się rzucając okiem na poniższy wykres (źródło i więcej ciekawych diagramów: Fundacja Watch Health Care, wykres obejmuje okres od lutego 2012 do stycznia 2019, cyfry rzymskie oznaczają miesiące)

Postulat, żeby karać lekarzy, którzy pozostali w kraju i usiłują leczyć, mając na głowie obrońców zygot i prokuratora, nie poprawi sytuacji pacjentów ani nie sprawi, że płody z wadami urodzą się zdrowe. Poza tym należy pamiętać, że opieka nad wcześniakiem to wymierne straty dla placówki medycznej, których narodowy monopolista nie kwapi się pokrywać.

Dodaj komentarz


komentarzy 10

  1. „W Poranku Gazeta.pl posłowi PiS zadano trudne pytanie, o to, co jest ważniejsze: strzelnice czy służba zdrowia. – Powiem od razu śmiało i odważnie: najważniejsze jest bezpieczeństwo – przyznał polityk, który w studio pochwalił się, że jest oficerem, porucznikiem rezerwy. Z perspektywy swoich doświadczeń z wojskiem stwierdził również, że w armii „zaniedbania są ogromne”. Gazeta Wyborcza

      1. To jest zastanawiające!! być może na oddziale była tylko jedna pielęgniarka (jeśli to było po południu), być może zajmowała się jakimś pacjentem. Nie rozumiem jednego, dlaczego człowiek z problemami psychicznymi miał tam tyle swobody.

  2. Upał szkodzi? Niektórzy uważają, że nie!!! WP:

    Wojskowa Akademia Techniczna. Ćwiczyli podczas upałów. Dwie osoby zasłabły, trzecia zmarła
    Tragedia w Wojskowej Akademii Technicznej. Podczas zaliczenia trzech studentów zasłabło, jeden z nich zapadł w śpiączkę i zmarł.

    1. No i w czym problem? To jest wojsko nie przedszkole. Oczekiwanie, że wróg przerwie działania wojenne, bo polskim żołnierzom jest gorąco świadczy o totalnym zidioceniu. Ale…

      Są specjalne tkaniny, które nie dopuszczają do przegrzania organizmu. Poza tym  ewolucja wyposażyła człowieka w narzędzia skuteczne na upały, jak chociażby kanaliki potowe. Jeśli ktoś blokuje w upały pocenie się, to prosi się o nieszczęście. Lepiej w taki czas pachnieć potem niż trupem. „Wiedza i życie” nr 6/2019:

      Być może nie musielibyśmy korzystać z odzienia, gdyby nasi afrykańscy pradziadowie ponad milion lat temu nie pozbyli się owłosienia. Staliśmy się jedynymi „nagimi małpami”, które przez setki tysięcy lat przechadzały się po świecie w stroju Adama. […] Wtedy to rozwinęliśmy i opanowaliśmy do perfekcji nowy system termoregulacji organizmu, wykorzystujący gruczoły potowe. Gruczoły te występują u wszystkich ssaków, ale to my mamy ich zdecydowanie najwięcej, bo ponad 2 mln (na drugim miejscu są konie). […] Dzięki temu możemy błyskawicznie pozbyć się nadwyżek ciepła pojawiających się podczas intensywnego wysiłku. […] Woda stanowi 98% potu i jest najważniejsza w tym procesie szybkiego schładzania organizmu. Parując z powierzchni nagiej skóry, oddaje ciepło do otoczenia.

      Generalnie człowiek jak wszystkie organizmy stałocieplne jest wytwórcą ciepła. Musi je ciągle produkować, aby żyć. A skoro tak, musi też mieć możliwość oddawania jego nadwyżek do otoczenia. […]

      Na szczęście mamy skórę, za której pośrednictwem możemy wymieniać się ciepłem z otoczeniem. Taki proces może się odbywać na cztery sposoby — poprzez przewodnictwo, konwekcję, promieniowanie i parowanie potu.

      Dlatego podczas upałów należy bardzo dużo pić, ponieważ zapotrzebowanie organizmu na wodę gwałtownie wzrasta. Problem pojawia się wtedy, gdy jest duża wilgotność powierza. Wtedy woda zamiast odparować i schłodzić skrapla się na skórze. Taka sytuacja jest groźna dla życia, bo organizm nie ma możliwości schłodzenia się. Warto rozważyć, czy stosowanie podczas upałów antyperspirantów, chemicznych środków, które zatykają kanaliki potowe i blokują wydzielanie potu jest działaniem racjonalnym. Zawłaszcza, że coś jest na rzeczy — większość guzów rakowych u kobiet zlokalizowana jest w tych obszarach piersi, które leżą w pobliżu węzłów chłonnych czyli pach, które obficie spryskiwane są różnymi środkami. W wielu z tych guzów badanie wykazało obecność podstawowych składników antyperspirantów — parabenów (konserwanty) i aluminium.

      Jeśli chodzi o odzież, to co to za armia, która wydaje miliardy na samoloty, a nie potrafi ustrzec własnych żołnierzy przed wysoką temperaturą? Dowódca powinien wiedzieć, że bieganie  w pełnym umundurowaniu i z pełnym osprzętem podczas upału nie podnosi wartości bojowej żołnierza, lecz ją obniża. Jeszcze raz „Wiedza i życie”:

      W upały unikamy słońca, pijemy dużo wody, nosimy luźną jasną odzież z naturalnych tkanin, unikamy alkoholu i kawy, które odwadniają, bierzemy prysznic w letniej wodzie, stosujemy zimne okłady na kark, ramiona, stopy i wszędzie tam, gdzie naczynia krwionośne znajdują się blisko skóry, schładzamy pościel i piżamę, śpimy na bambusowej macie, która się nie nagrzewa, i tak dalej. […] Propozycją zaś na miarę XXI w. jest np. pomysł, który na początku tego roku naukowcy z University of Maryland opisali na łamach czasopisma „Science”. To tkanina wykonana z dwóch tworzyw sztucznych, z których jedno pochłania wodę, a drugie ją odpycha, pokrytych dodatkowo warstwą nanorurek wykonanych z atomów węgla i mających średnicę setnych części mikrometra.

      Rozsądne dowództwo dba przede wszystkim o ludzi. Bo co z najnowocześniejszego sprzętu jeśli nie będzie miał go kto obsługiwać?

  3. Przykre. Ale jakże codzienne w zetknięciu z lekarzami. Często odnoszę wrażenie (sugestywne?), że spytanie o cokolwiek dotyczącego stanu własnego zdrowia budzi irytację lekarzy. Nawet taki drobiażdżek jak stosować, nowo przepisany lek. Albo w ogóle nie ma odpowiedzi, albo jest mamrotanie niesłyszalne.

    Jestem zaprawiona w tych „bojach”. I spokojnie czekam na odpowiedź: proszę głośniej, p.doktorze, bo mamrotał pan niesłyszalnie. Albo: czy może pan powiedzieć, jak ten lek zażywać? Leczący się wiedzą, że zdobycie skierowania na dodatkowe badania, na badania kontrolne, na zabiegi, to stała gehenna chorych.

    Tydzień temu byłam w przyszpitalnej przychodni, gdzie na jednym piętrze jest kilkanaście gabinetów do specjalistów. Siedzący chorzy w poczekalni – korytarzu (ale to wygodne rozwiązanie) to w 95% ludzie starzy. Ludzie bardzo często zagubieni, pełni obaw przed spotkaniem najpierw z pielęgniarką, która na dzień dobry „warczy”. Wielu starych pacjentów boi się. A pielęgniarki (tylko 45+) są przepracowane, obciążone nadmiernymi obowiązkami, np. rozliczeniami do NFZ. Wyborcza.pl :

    „- Seniorzy to nie jest łatwy temat. Stu chorych staruszków nie wzruszy tak, jak jedno chore dziecko, na dodatek oni dużo chorują i dużo kosztują. Ale choćbyśmy nie wiem jak udawali, że tematu nie ma, to sytuacja polskich seniorów jest katastrofalna – alarmuje prof. Tomasz Kostka, konsultant krajowy ds. geriatrii.”

    W całej Polsce jest tylko 900 łóżek geriatrycznych!!!! To zbyt mało dla samej Łodzi, która ma ich 30 sztuk. Szacuje się, że do 20135 r (czyli za lat 15) osób z wiekiem 65+ będzie ponad jedna czwarta populacji.

    Na terenie Pomorza Zachodniego jest jeden specjalista geriatrii !!!! Nie prowadzi się wcale specjalizacji geriatrycznych. Nie ma prawie wcale domów dziennego pobytu dla starych, jest zbyt mało domów opieki całodobowej. Jak w tej sytuacji odnajdują się chorzy? Dam opis ratownika:

    „Przyjeżdżamy na wezwanie. A tu nora. Brudno. Śmierdzi.Mężczyzna ma ponad 80 lat.Leży we własnych odchodach, odwodniony, głodny. (…….) Przerażająca samotność, bieda i brak opieki medycznej dla seniorów to codzienność”

    Do tych suwerenów, lekarz z kulami nie przyjedzie, nadskakiwał  nie będzie. Po podleczeniu chory odwożony jest do siebie, bo nie ma gdzie indziej dla niego miejsca. Może w kolejce doczeka czystego łóżka i opieki. Ale raczej w samotności, strachu i cierpieniu umrze.

    Gdy leżałam na internie, to codziennie umierało tam kilku starych, chorych ludzi, przywiezionych karetką na sygnale. Nie spodziewałam się, że to tak ciężki oddział, na którym personel spotyka się z wieloma zgonami nikomu niepotrzebnych ludzi w ciągu dyżuru.

    Nie mogę nie wspomnieć o kapelanie, który pojawił się raz w ciągu tygodnia, zajrzał do naszej sali (chodzących i nie w stanie krytycznym). Zakręcił sutanną jak suknią balową i już nieroba nie było. Nieroba suto wynagradzanego z funduszu dla chorych. Do umierających nawet nie podchodził. kropidłem nie machał. Taki pasożyt na ludzkim nieszczęściu. Kaplica także jest w szpitalu, wyremontowana, zadbana, przecież kapelanowi „należy się”.

    Każdy kolejny polityk zasiadający w sejmie, niepotrzebnym senacie, rządzie to następny „Łapiński”

    1. Uzupełnienie: Dlaczego szpitale nie organizują oddziałów geriatrycznych? Ze względu na wadliwe rozliczenia z NFZ!!!!!. Stary człowiek to najczęściej kilka chorób, często albo w ogóle nie leczonych, albo leczonych źle.  Oddział szpitalny NIE MOŻE  pobierać pieniędzy od NFZ za leczenie kilku chorób u jednej osoby!!! Nawet gdy potrzebna jest tylko konsultacja na innym oddziale, to staje się wtedy problem rozliczeń. Lekarze bardzo muszą uważać by „nie zrobić nadużycia” Lekarze potrafią leczyć, ale SYSTEM JEST WADLIWY!!!!

      Podobno lekarz będący marszałkiem senatu jakoś tego nie zauważa. On w klinice rządowej będzie miał opiekę „wypasioną”, gdzie problemy rozliczeń z NFZ nie istnieją.!!!!

      1. Dlaczego szpitale nie organizują oddziałów geriatrycznych? Ze względu na wadliwe rozliczenia z NFZ!!!. Stary człowiek to najczęściej kilka chorób, często albo w ogóle nie leczonych, albo leczonych źle.

        Nie. To nie rozliczenie jest wadliwe. To system jest wadliwy, barbarzyński. Bo lekarze mają leczyć, a rolą ubezpieczyciela jest pilnowanie, by nie oszukiwali. W istniejącym systemie to urzędnik mówi lekarzowi jak należy leczyć, jakie procedury stosować i kiedy. Na dodatek nie można sobie dopłacić na przykład do lepszej soczewki przy zabiegu usuwania zaćmy, bo nie. System nie przewiduje poprawy komfortu życia na własny koszt.

    2. Co do leków i ich stosowania. Mój żołądek produkuje zbyt wielki ilości kwasu, co powoduje zgagi. Pomaga mi jeden środek. Ostatnio poprosiłem lekarza, żeby mi go zapisał. Ponieważ brałem rano inny środek na kiszki, więc polecił bym ten zażywał wieczorem. Zażywałem przez tydzień i nic, żadnej poprawy. No to zamiast wieczorem wziąłem rano. I już na drugi dzień odczułem ulgę, a dolegliwości ustały. Najbardziej popularny lek — aspiryna. Brana rano podnosi ciśnienie, zażyta wieczorem obniża…