Na początku był chaos, na końcu fanatyzm

Ateiści twierdzą, że boga nie ma, a teiści przeciwnie. Z tym, że bóg jest zazwyczaj jeden, ale w wielu odmianach. Jedni twierdzą że jest jeden pojedynczo, inni temu przeczą. Uważają, że owszem, jest jeden, ale potrójny. A skoro jest potrójny, to należy modlić się do każdego składnika osobno. Nie należy także intronizować całości. Wystarczy jeden ze składników. Albo nawet jego matka. Najlepiej pochodzenia żydowskiego.

Co daje intronizacja? Czy ludzie są w miejscu intronizowanym uczciwsi, milsi, uczynniejsi, bardziej tolerancyjni? Głupie pytanie. Przecież nie o to chodzi. Chodzi o to, by postawić na swoim, narzucić swój światopogląd. Człowiek apodyktyczny, nie uznający sprzeciwu, wymuszający posłuszeństwo, uważający się za nieomylnego nie będzie nawet próbował zastanowić się nad sobą. Nie będzie także tolerował odmiennych poglądów.

Zrozumiałe jest dążenie kapłanów i wszelkich guru do podporządkowania sobie jak największej liczby wyznawców. Na tym polega ich biznesplan. Dlaczego jednak ich wyznawcy równie gorliwie zabiegają o nowych, dlaczego zachowują się jak strażnicy obozu koncentracyjnego, do którego prowadzi tylko wejście, a nie ma wyjścia?

Każdy człowiek ma jakieś poglądy, przywiązany jest do jakiejś idei. Jednak często musi posunąć się do kłamstwa lub użyć siły by do nich przekonać innych. Bo inaczej tego, co głosi nikt nie chce „kupić”. Rozsądny człowiek zastanawia się, rewiduje swoje przemyślenia jeśli w żaden sposób nie pasują do rzeczywistości. Dogmatyk i jego brat bliźniak, fanatyk, przeciwnie. Takie przywiązanie do nieweryfikowalnych prawd, twierdzeń nie do udowodnienia cechuje głównie ludzi słabych, zakompleksionych z zaniżoną samooceną.

Przykłady można mnożyć w nieskończoność. Choćby komuniści, którzy swoje utopijne porządki musieli wcielać w życie siłą. To samo dotyczy Talibów i innych fanatyków, którzy boskie porządki wymuszają terrorem i krwawymi jatkami. Żeby odkryć zjawisko nadprzewodnictwa trzeba było kilku wieków badań. Żeby „odkryć” sprawstwo boże wystarczy kilka minut i jeden człowiek nawet bez wykształcenia, za to z wyobraźnią.

W XXI wieku, wieku nauki i techniki wydawać by się mogło, że legendy i wierzenia sprzed tysiącleci nie mają racji bytu. Nic bardziej mylnego. Na całym świecie znajdują się ludzie gotowi cofnąć ludzkość do stanu sprzed wieków. W krajach uznanych za cywilizowane odwołania do boga można znaleźć w wielu miejscach, z konstytucją włącznie. Tym ludziom nie przeszkadzają sprzeczności i nielogiczności tych „boskich” praw. A zbyt dociekliwi są po prostu eliminowani.

Wieki zajęło ludzkości zrzucenie kajdanów i knebla wiary, co zapoczątkowało burzliwy rozwój nauki i techniki. Wieki zajęło zgłębienie i zrozumienie zasad rządzących wszechświatem. Roztrząsanie kwestii czy stwórca istnieje czy nie ma marginalne znaczenie wobec fundamentalnego pytania — skąd wzięła się olbrzymia wiedza, która umożliwiła stworzenie czegoś tak niewyobrażalnie wielkiego?

Wyobraźmy sobie kogoś, kto siedzi sobie na jakiejś górze i obserwuje jedno ziarenko piasku na plaży. Reszta go nie obchodzi. Tym właśnie według wierzących zajmuje się ich bóg. A przecież planet we wszechświecie jest o kilka rzędów wielkości więcej, niż ziarenek piasku na Ziemi. W tym miejscu nie można nie zadać pytania drugiego, nie mniej istotnego — czy jedynym zajęciem istoty o takiej wiedzy i nieograniczonych możliwościach jest stałe kontrolowanie co robią istoty na jednej z centyliona planet? Nawet przyjmując, że je stworzył. Tylko… Gwiazdy i planety tworzą się na naszych oczach. I nigdzie w pobliżu nie widać nikogo, kto by inicjował ten proces, sterował nim czy doglądał.

Życie rozumne na Ziemi trwa w skali kosmicznej mgnienie oka — żeby coś człekopodobnego nabrało rozumu potrzeba było ponad miliona lat. A cywilizacja ludzka to nawet nie kilkadziesiąt tysięcy lat. I wygląda na to, że osiągnęła już kres swojego rozwoju — przeważająca część populacji nie nadąża za rozwojem nauki, źle znosi wiedzę. Do tej pory kres cywilizacjom kładli barbarzyńcy, nic nie wskazuje na to, że tym razem będzie inaczej…

Wierzący wierzą, że zostali stworzeni. Ale nie wiedzą nawet w jakiej kolejności ich stwórca tworzył to, co ich otacza. Nie wiedzą, czy najpierw stworzył zwierzęta, a potem człowieka, czy najpierw stworzył człowieka, potem zwierzęta, a w końcu kobietę…

Dodaj komentarz