Ma nimfa

Po Polsce przeszły Manify. Manifa to żeński odpowiednik manifestacji, podczas której kobiety zwracają uwagę. Przeważnie na to, że są poniżane, maltretowane i dyskryminowane. Podczas ostatniego marszu okazało się, że najbardziej dyskryminuje kobiety nie tyle Kościół Katolicki, co nie jest żadną nowiną ani tajemnicą, ale państwo polskie za pomocą funduszu kościelnego i katechezy. Przy czym okazało się także, że jeśli katechezę prowadzi, nie za bóg zapłać broń boże, kobieta, to nie ma o czym mówić.

Jak pamiętamy ostatnio w sprawie przywilejów kościoła najgłośniej gardłowała kobieta najbardziej wyzwolona, Elżbieta ‚potrafię cośtam cośtam’ Kruk. Zaś zgromadzone w sejmie panie, w wolnych i bezpośrednich wyborach wybrane, przeważnie posłusznie wykonują polecenia pryncypała i myślą dokładnie to, co on. Żeby daleko nie szukać – posłanka Szczypińska Jolanta, że prezes jest zły i brzydki dostrzegła dopiero jak ją z partii wywalił. A posłanka Kluzik-Rostowska Joanna dopiero stojąc na czele własnej partii odkryła, że odczuwa dyskomfort psychiczny jak na czele stoi sama, nie mając przed sobą szerokich pleców lidera. Dlatego czym prędzej zamieniła fotel przewodniczącej na zydelek szeregowej członkini partii, na której dotąd zgodnie z wytycznymi i głębokim przekonaniem wieszała psy.

Możliwości są dwie. Albo feministki to daltonistki, albo w Polsce już nie ma odcieni szarości. Pomiędzy czernią i bielą pustka. Zjawiska społeczne, bezrobocie, przemoc w rodzinie i wszelkie inne możliwe patologie to wynik dyskryminacji. Dyskryminowani są wszyscy, a szczególnie ci na „k” – kobiety i Kościół. Okazuje się, że jeśli przykładowo sejm uchwali prawo, zgodnie z którym pracodawcy muszą za kobietę płacić podwójnie, więc przestali płeć piękną zatrudniać, to to oznacza, że pracodawcy dyskryminują kobiety. Oni, a nie idiotyczne prawo, które stanowione jest przecież także głosami kobiet. Podobnie gdy jakiś organ państwowy nie da koncesji, bo starający się o nią nie spełnia warunków, to to oznacza, że petent jest dyskryminowany. A przecież to dopiero wierzchołek góry lodowej, bo nawet w alkowie mężczyźni górują.

Może mężne (bez obrazy) panie powinny jednak skupić się na tym, co im najlepiej wychodzi, czyli  na przerabianiu rzeczowników rodzaju męskiego na żeński? Bo „walcząc” o równouprawnienie przekraczają kolejne granice absurdu i śmieszności. Na dodatek to, co postulują i mówią nijak się ma do tego, co robią i co popierają ich koleżanki w sejmie. A te przykładowo jak jeden mąż (bez obrazy) z PO poparły projekt wydłużenia czasu pracy kobiet, jak jeden mąż (j.w.) z PiS nie poparły tego projektu, a pozostałe nie wiedzą – podobnie jak liderzy –  co o tym wszystkim myśleć.

Skąd w ustach kobiet to militarystyczne słownictwo? Dlaczego chcą o swoje „prawa” walczyć? I o które konkretnie? Warto by sobie uzmysłowiły, że z problemami nie da się wygrać – należy je rozwiązać. A walka zawsze pociąga za sobą ofiary i spustoszenie. Zanim więc znowu drogie panie wyjdą na ulicę winny sprawdzić, czy na przykład posłanki, ministry, marszałkinie, słowem te, od których zależy los pozostałych,  to też kobiety. Jeśli tak to może warto by się było z nimi zbratać (skoro nie można inaczej), uzgodnić wspólne cele i wspólnie, razem do nich dążyć? Bo prawa i mentalności nie zmieni się na ulicy. Nawet podczas manify. A ośmieszyć słuszne skądinąd postulaty bardzo łatwo.

Problem bowiem jest poważniejszy niż by się na pierwszy rzut oka wydawało. Żadne Manify nie zmienią niczego (może poza końcówkami rzeczowników), gdy nie zmieni się mentalność. A jak się ma zmienić mentalność, jeśli osoba darząca uczuciem osobę tej samej płci deklaruje się jako wierząca? Toż to już zakrawa na paranoję. Bo jak można jednocześnie potępiać grzech i żyć w grzechu? Jak można domagać się związków partnerskich i wyznawać zasadę, że We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane, gdyż rozpustników i cudzołożników osądzi Bóg?  Albo wierzyć, że To nie mężczyzna powstał z kobiety, lecz kobieta z mężczyzny. Podobnie też mężczyzna nie został stworzony dla kobiety, lecz kobieta dla mężczyzny. Oto dlaczego kobieta winna mieć na głowie znak poddania, ze względu na aniołów. A poza tym Kobieta nie będzie nosiła ubioru mężczyzny ani mężczyzna ubioru kobiety; gdyż każdy, kto tak postępuje, obrzydły jest dla Pana, Boga swego.


Cytaty pochodzą z Pisma. Bynajmniej nie kobiecego.
Tytułowa nimfa, to moja boginka.

Dodaj komentarz