Know how czyli eureka!

Na początku był chaos. Potem gremium przystąpiło do poszukiwań. — Szukamy wszyscy wspólnie w Polsce sposobów, aby zakończyć zjawiska chuligaństwa czy zwykłej bandyterki na stadionach, czy wokół stadionów — oznajmił premier Donald Tusk dwa lata temu w maju. Wyjaśnił, że dlatego szukają, bo dotychczasowe metody zawiodły. — One dały niezłe rezultaty w niektórych miejscach, ale ostatnie tygodnie pokazują, że to jednak nie jest sposób na załatwienie tego problemu. Dlatego musimy, jako państwo stosować metody bardziej zdecydowane. Ponieważ nie bardzo było wiadomo, czy jako państwo szukają, czy raczej  jako państwo muszą, do września nic się nie działo. We wrześniu premier oświadczył kibicom, że nie odda ani piędzi ziemi, ani guzika. — Kiedy jest bandyterka, nie ustąpię. Ja nie chodzę z maczetą, nie robię dilerki narkotyków, a wy dobrze wiecie, że takie zdarzenia mają miejsce. Ponieważ jednak nic samo się nie zrobi, więc żebyśmy osiągnęli sukces, wy musicie się przyłożyć. — Od was zależy, czy uda nam się oddzielić bandytów od prawdziwych kibiców.

Mijały dni i miesiące, odbyły się wybory, zmienili się ministrowie, a oni wszyscy szukali zmuszeni jako państwo stosować metody bardziej zdecydowane. I nagle, pewnego upalnego dnia, dokonali przełomowego odkrycia. Ściślej — dokonał go osobiście szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz. — Mamy do czynienia z narastającą przestępczością ubraną w szaliki klubowe, która tak naprawdę jest zwykłą bandyterką — ujawnił szczegóły. Nareszcie wszystko zaczęło układać się w logiczną całość. Nie wiedząc z czym mają do czynienia nie wiedzieli czego szukają i nie mogli jako państwo stosować metod bardziej zdecydowanych. A teraz mogą. Dlatego Bartłomiej Sienkiewicz zapowiedział zmiany w prawie i walkę z „bandytyzmem”.

Niewykluczone jednak, że euforia okaże się przedwczesna. Pobita bowiem została załoga meksykańskiego żaglowca. A to, według szefa MSW kolejny incydent potwierdzający, że należy separować te środowiska od normalnych obywateli polskich. Chyba, że się zsocjalizują. Bo jak się nie zsocjalizują, to chyba trzeba będzie sięgnąć po poważniejsze środki, które przydadzą powagi władzy, względnie coś zrobić. Niewykluczone, że pomyśleć. W taki upał! — Albo się zsocjalizują, albo chyba będziemy musieli sięgnąć po nieco poważniejsze środki państwowe. Może trzeba będzie przemyśleć zmiany w prawie i nowe sposoby radzenia sobie z tego typu zjawiskami.

I to jest strzał w dziesiątkę! Skoro nie działają metody bardziej zdecydowane, to trzeba wymyślić nowe. Biorąc zaś pod uwagę dotychczasowe tempo oraz skuteczność…

Dodaj komentarz