Jakiś sygnał

Konrad Piasecki niczym rasowy „dziennikarz” z TVP w swoim programie maglował, czy jak kto woli grilował, marszałka Senatu. Praktycznie całą rozmowę poświęcił sugerowaniu, że koronawirus nie może czekać, że należy natychmiast, już, bez zastanowienia, zmienić prawo. Nie umiem powiedzieć panie marszałku z ręką na sercu i absolutnie szczerze czy naprawdę tą ustawę, ta ustawa covidowa, ta ustawa dająca nadzwyczajne możliwości wojewodom, ale też dająca nadzwyczajne uprawnienia lekarzom, rzeczywiście zmieniłaby dzisiaj sytuację pandemiczną, być może nie, ale wyobrażam sobie, że gdyby Senat, senatorowie, ja wiem, że jesteście izbą zadumy, jesteście izbą refleksji, ale gdyby senatorowie przystąpili do tej pracy w weekend, to też byłby jakiś sygnał dla społeczeństwa, zwłaszcza ze strony Senatu, który jest Senatem zdominowanym, no zdominowanym to może za dużo powiedziane, no ale jednak takim, w którym większość ma opozycja, to byłby jakiś sygnał, że też jesteście gotowi do nadzwyczajnych zachowań w nadzwyczajnej sytuacji. Jedno zdanie, a ileż treści! Senat według Piaseckiego nie jest od tego, by analizować ustawy otrzymane z Sejmu, poprawiać je tworząc jak najlepsze prawo, lecz od dawania sygnałów. Domniemywać należy, że Senat pod wodzą Karczewskiego to miłe sercu pana redaktora ciało, które przez cztery lata sygnały wysyłało. Ustawa rano wchodziła, przed południem wychodziła, bo taka dobra była, żadnych zmian nie wymagała. No, ewentualnie jednej czy kilku nowelizacji. Też w ekspresowym tempie.

Dla podkreślenia wagi problemu Piasecki powołał się na wicemarszałka z PiS-u przekonując, że to opóźnianie, czy nie dość szybkie działanie, nie dość intensywne przyspieszanie prac senackich to jest decyzja nieodpowiedzialna, niepoważna i że z Sejmu powinna wyjść ustawa tak dogadana na poziomie politycznym, żeby Senat mógł ją przyjąć szybko bez poprawek. Pan sobie wyobraża taki scenariusz, w którym Senat przyjmuje tę ustawę bez poprawek? Szybkość stanowienia prawa jest dla redaktora priorytetem, a nie jego jakość. Na łapu capu, byle jak, byle jak najszybciej.

W licznych rozmowach z politykami redakcyjni koledzy Piaseckiego dopytywali, czy nie można było przygotować się wcześniej. Dlaczego robi się coś na zapalenie płuc dzisiaj, skoro były całe wakacje czasu. No i że prawa nie można stanowić w kilka godzin. Pan mówił o potrzebie, cytuję, uczciwego i rzetelnego podejścia do pandemii za strony rządzących. Sugeruje pan, że jest nierzetelne i nieuczciwe? — pyta p. redaktor marszałka Senatu. Pyta, bo nie wie? Bo jest przekonany, że wszystko jest w porządku, że władza sobie doskonale radzi i radziła by sobie jeszcze lepiej, gdyby totalna opozycja nie wprowadzała zamieszanie, nie wpychała kija w szprychy i nie sypała piachu w tryby? Zdezorientowany widz mógłby pomyśleć, że przypadkiem włączył TVP, na szczęście w lewym dolnym rogu ekranu widnieje logo TVN24 i znika tylko na czas emisji reklam).

Jak na prawdziwego demagoga przystało Piasecki zapaści służby zdrowia nie upatruje w wadliwym systemie i socjalistycznej czapie zwanej NFZ, ale w niedoinwestowaniu. Zgodnie z tym rozumowaniem socjalizm nie upadł dlatego, że był niewydolny, ale dlatego, że był niedoinwestowany. W innych krajach jest lepiej, ponieważ inne kraje mają służbę zdrowia na wyższym poziomie i służbę zdrowia bardziej doinwestowaną, a nieinwestowanie w służbę zdrowia to są grzechy wszystkich rządów od prawa do lewa, od, od czerwieni po pomarańczowy kolor Platformy Obywatelskiej. Zgodnie z tym rozumowaniem w czasach PRL-u inne kraje miały handel na wyższym poziomie, a polskie sklepy świeciły pustkami, ponieważ rodzimy był niedoinwestowany. Trudno zgadnąć czy redaktor plecie duby smalone z ignorancji, lenistwa umysłowego czy z jakichś innych przyczyn. Grodzki stanął na wysokości zadania i przypomniał, że opozycja chciała, by służbę zdrowia podratować kwotą 2.000.000.000 (słownie: dwa miliardy) PLN, ale PiS przeznaczyło te pieniądze na inne szczytne cele. Pan marszałek także tkwi mentalnie w poprzedniej epoce i uważa, że obowiązkiem państwa nie jest tworzenie jasnych reguł, warunków do działania i pilnowania, by nikt ich nie łamał, lecz doraźne łatanie wadliwie działających branż, bo przecież nie tylko służby zdrowia, zastrzykami gotówki. Postulowaliśmy dwa miliardy na ochronę zdrowia zamiast na telewizję publiczną, gdzie poszyły 70 milionów za wybory kopertowe, gdzie jest reszta pieniędzy za respiratory widma? Gdybyśmy nie marnotrawili pieniędzy na inne idiotyczne rzeczy, niektóre o podłożu, no, mocno dyskusyjnym mówiąc delikatnie, to sytuacja ochrony zdrowia by była inna.

Jaka by była ta sytuacja? No inna zgoła! Jak grzyby po deszczu wyrośliby lekarze, pielęgniarze, służby medyczne, punkty poboru wymazów, nowe, piękne, doskonale wyposażone szpitale polowe i tymczasowe i w ogóle mielibyśmy infrastrukturę na światowym poziomie. Jak długo? A tak ze cztery miesiące, bo potem wszystko wróciłoby do normy. Ponieważ z pustego i Salomon nie naleje, a nawet jakby nalał, to sita nie da się napełnić. Obecny system jest bowiem właśnie takim sitem, studnią bez dna, w której bez śladu znikną każde pieniądze bez widocznych efektów. Zaprawdę trudno pojąć dlaczego lekarz bądź co bądź nie widzi, że to nie ma prawa działać? Że system nie preferuje i nie (wy)nagradza dobrych lekarzy, lecz miernoty, ponieważ dzięki nim jest w stanie związać koniec z końcem? Wyceny świadczeń medycznych dokonują urzędnicy na podstawie oględzin sufitu, więc szpitale jednymi terapiami finansują inne. Już teraz, jako Koalicja Obywatelska, złożyliśmy poprawkę o pięć miliardów więcej. I kto miałby dostać te pieniądze? Kto miałby nimi dysponować? Na co zostaną przeznaczone i kto o tym zdecyduje? Tego marszałek Senatu nie zdradza. Liczą się bowiem wyłącznie nakłady. Choć wydatki na maseczki czy respiratory skrytykował. Trudno malkontenta zadowolić. Instalowanie mniej niż 6% PKB do ochrony zdrowia przy średniej europejskiej ponad 7%, a teraz wyższej, bo wszystkie rządy dokładają pieniędzy, to jest zaniedbywanie i nie ma co do tego wytłumaczenia. Wydawajmy pieniądze! Pytanie: ile trzeba wydać pieniędzy na paliwo, części zamienne i płace dla kierowcy aby syrenkę zmienić w porsche?

Rzut oka na wykres ilustrujący dzienną liczbę zakażeń i wykonanych testów pozwala zauważyć, że pierwsze sygnały ostrzegawcze pojawiły się już pod koniec sierpnia. Zostały zbagatelizowane, ponieważ nikogo nie interesowało jaka jest rzeczywista sytuacja. Jednak korelacja z przymusowym wysłaniem dzieci do szkół aż bije po oczach. Owszem, zwiększenie nakładów teoretycznie pozwoliłoby na zakup większej liczby testów i otwarcie większej liczby punktów poboru wymazów. Kto jednak zagwarantuje, że ta władza nie zmarnuje tych pieniędzy na bezsensowne zakupy? W jaki sposób nie 2, 100 miliardów pomoże w sytuacji, gdy przez niefrasobliwość, nieodpowiedzialność i nieudolność decydentów wirus całkowicie wymknął się spod kontroli i został równomiernie rozprowadzony po całej Polsce? Jakie pieniądze sprawią, że epidemią zaczną zajmować się fachowcy, a nie dyletanci? Ile Grodzki chce zapłacić następcy wywalonego przez ministra zdrowia doktora Grzesiowskiego? Przecież ta władza nie toleruje niezależnych ekspertów, nie znosi głosów sprzeciwu, słów krytyki, nie słucha rad. Jeśli nawet PiS przeznaczyłby jakieś dodatkowe pieniądze, to przekaże je swoim, tak jak w przypadku Stadionu Narodowego, a nie spożytkuje dla wspólnego dobra. W tej sytuacji opowieści o procencie PKB to czysty populizm, czcza gadanina pod publiczkę. Służbę zdrowia uleczy tylko gruntowna reforma, a nie pompowanie pieniędzy do kieszeni beneficjentów i doraźne łatanie braków.

Rynek mediów w Polsce kurczy się. Rzetelne, nieskażone propagandą dziennikarstwo odchodzi do lamusa. Wydaje się, że jedynym jeszcze wolnym i niezależnym medium została TVN. Coraz trudniej w to uwierzyć słuchając Piaseckiego, Morozowskiego, czy Monikę ‚przepraszam bardzo’ Olejnik promującą firmowany przez Konfederację p. Mikke herbu Korwin portal wolnemedia. Portal na którym z artykułu noszącego tytuł »Noszący maski częściej zapadają na COVID-19« można dowiedzieć się, że

Okazuje się, że ryzyko zakażenia jest tym większe, im częściej nosimy maseczki, które w założeniu mają chronić nas przed infekcją!

W rzeczywistości Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom (Centers for Disease Control and Prevention – CDC) zaleca, by maski nosić!

  • CDC zaleca noszenie masek w miejscach publicznych, na przykład w transporcie publicznym i masowym, na imprezach i zgromadzeniach oraz wszędzie tam, gdzie będą przebywać w pobliżu innych ludzi.
  • Dzięki maseczce osoby zakażone nie zakażają zdrowych.
  • Maski najprawdopodobniej zmniejszą rozprzestrzenianie się COVID-19, gdy będą szeroko stosowane przez wszystkich w miejscach publicznych.
  • NIE należy zakładać masek z zaworami wydechowymi lub otworami wentylacyjnymi, aby osoba nosząca maskę nie przenosiła COVID-19 na inne osoby (kontrola źródła).

Uzasadnienie:

Maski są zalecane jako prosta bariera zapobiegająca przedostawaniu się kropelek z dróg oddechowych w powietrze i na innych ludzi, gdy osoba nosząca maskę kaszle, kicha, mówi lub podnosi głos. Nazywa się to kontrolą źródła. Zalecenie opiera się na tym, co wiemy o roli kropelek oddechowych w rozprzestrzenianiu się wirusa powodującego COVID-19, w połączeniu z pojawiającymi się dowodami z badań klinicznych i laboratoryjnych, które pokazują, że maski zmniejszają rozpylanie kropelek podczas noszenia na nosie i ustach. COVID-19 rozprzestrzenia się głównie wśród osób, które są ze sobą w bliskim kontakcie (w promieniu około 6 stóp [ok. 2m]), dlatego stosowanie masek jest szczególnie ważne w miejscach, w których ludzie są blisko siebie lub gdzie trudno jest zachować dystans społeczny.

Pogratulować Monisi!

 

PS.
Zmieniła się narracja. Gdy dotąd podawano liczbę nowych zakażeń bez żadnego komentarza, teraz dodaje się, że to nie są dane wyłącznie z ostatniej doby, bo badania mogły być zlecone kilka dni temu i dopiero teraz spłynęły wyniki. Przy takiej narracji nie należy w ogóle wspominać, że POZ-ty zlecają setki tysięcy badań, a bada się dziesiątki tysięcy osób. Dane z dzisiaj:
• liczba testów zleconych przez POZ: 311 270
• testów wykonanych w ciągu doby: 62,1 tys

Dodaj komentarz


komentarze 3

  1. Czy TVN jest dobrą telewizją? Od początku była słabiutka, nic ciekawego nie wnosząca. Utworzenie dobrego portalu informacyjnego spowodowało, że ta stacja stała się ważnym miejscem informacji. Jednak po przejęciu jej przez Amerykanów poziom informacyjny zaczął pikować w dół. odeszło wielu dobrych dziennikarzy, a ci, którzy zostali robią co im każą. Przecież to nie USA, gdzie takie zagrywki byłyby możliwe. To tylko Poland !! Kaczyńskiemu nie odpowiadał dawny poziom, to go usprawnimy i damy pod oczekiwania. Najważniejsze to kasa, czyli wpływy z reklam.

    Czy to jest usprawiedliwianie dziennikarzy? Zdecydowanie NIE!! Gdy zobaczyłam  jak Kajdanowicz się spaskudził, a uważałam go kiedyś za dziennikarza dobrego, to na stałe TVN zniknął z oglądania. Zostaje Polsat oraz internet.

    Dla mnie osobiście telewizor to tylko eksponat, ale sama nie mieszkam i czasami (tak przy okazji) coś tam usłyszę/zobaczę.

    Co do covida-19 to uważam, że rząd nie pokazuje całej prawdy. Tym bardziej, że katowicki SANEPID zadał pytanie do Bielska Białej, czy mają możliwości utworzenia zbiorowych mogił. Czy takie pytanie kierowano do innych miast?