Co świadek ma na swoją obronę?

Niedoszła p. prezydent Krakowa błysnęła erudycją, kulturą i taktem podczas przesłuchania przez sejmową komisją śledczą do spraw Amber Gold. Panie premierze! — zagaiła niedoszła. — Przysługuje teraz panu teraz prawo do swobodnej wypowiedzi. Oczywiście może pan skorzystać z tego prawa w taki sposób, że zaatakuje pan rząd, zaatakuje pan Prawo i Sprawiedliwość. My żeśmy już z czymś takim mieli do czynienia. Ale ja liczę na to, że pan premier przyszedł tutaj wyjaśnić sprawę, że pan premier potrafi jeszcze wczuć się w sytuację ludzi skrzywdzonych, ubogich, ludzi, których ta afera być może pozbawiła środków do końca życia.

Czy można jaśniej dać do zrozumienia ciemnemu ludowi, że komisja nie musi niczego wyjaśniać, ponieważ wszystko już wiadomo, a obowiązkiem świadków jest jedynie potwierdzenie postawionych tez? Nie ma znaczenia co świadek zezna, ponieważ jego zadaniem nie jest mówienie prawdy, tylko „wczuwanie się w sytuację ludzi skrzywdzonych i ubogich”.

— Czy świadek poznaje oskarżonego?
— Nie!
— Czy świadek widział jak oskarżony turbował pokrzywdzoną?
— Nie!
— Świadek nie wczuwa się w sytuację ludzi krzywdzonych! Czy to prawda, że mógł zapobiec zdarzeniu, powstrzymać oskarżonego przed popełnieniem czynu?
— Nie! W jaki sposób?
— Z materiałów śledztwa wynika, że świadek znajdował się tuż obok miejsca zdarzenia.
— Tak, ale godzinę wcześniej!
— To nie ma znaczenia. Odpowiedzialny człowiek, a pan uważa się za odpowiedzialnego, prawda? No wiec odpowiedzialny człowiek powinien przewidzieć, że ktoś popełni przestępstwo i w porę reagować. Co pan zrobił w tej sprawie? Czy zadzwonił pan na policję? Straż miejską? Powiadomił rodzinę poszkodowanej?
— Jak mogłem zawiadamiać o przestępstwie, którego nikt jeszcze nie popełnił?
— To ja zadaję pytania. Pan nie ma moralnego prawa pytać o cokolwiek.

Czy pan wie jakie były efekty działalności komendy wojewódzkiej policji? — zapytała Małgorzata Wassermann. — Sprawa toczyła się przez dwa lata. Gdy Donald Tusk zaczął odpowiadać przewodnicząca przerwała i oznajmiła: — Ale ja już panu odpowiem panie premierze. Otóż zakończyła się ta sprawa tym, że pani policjantka prowadząca ma postawione zarzuty za niedopełnienie obowiązków sprowadzające się do tego, że nie wykonała żadnych czynności operacyjnych wynikających z ustawy o policji ani z czynności zarządzenia komendanta głównego policji.

Z rozbrajającą szczerością przewodnicząc mówi o dokumentacji, której komisja nawet nie próbowała znaleźć. Powiem tylko tyle, że o tyle nie szukaliśmy tej dokumentacji z dwóch powodów. Po pierwsze pan minister Cichocki zapewnił nas, że nigdy pan mu nie zlecał żadnej kontroli, on jej nie wykonywał i powtórzyli to jego wiceministrowie, a po drugie zapoznaliśmy się z całym materiałem  łącznie z tą sprawą, która zakończyła się dla komendy wojewódzkiej policji postawionymi zarzutami. Oczywiście teraz, a nie za pana czasów. W związku z czym możemy przyjąć jednoznacznie, że taki materiał nie istnieje. Ale jeżeli pan premier uznałby po przesłuchaniu, że jest takie miejsce, w którym na przykład taka kontrola wbrew zeznaniom ministra Cichockiego się odbyła to byśmy byli wdzięczni za informacje.

Tak wyglądało całe wielogodzinne przesłuchanie. Słuchając pytań odnosiło się wrażenie, że przesłuchiwany jest nie premier rządu RP, ale jakiś wszechwiedzący demiurg panujący nad wszystkim. Ale przesłuchanie miało także drugie dno. Według przesłuchujących premier powinien interesować się sprawą na każdym etapie, osobiście doglądać, sprawdzać, kontrolować i ponaglać. Tak według komisji powinno działać państwo i premier. Niestety, próba obarczenia winą Tuska za wszystko ewidentnie spełzała na niczym. Pozostał niesmak i przerażenie, że komisja sejmowa może prezentować tak żenująco niski poziom.

W czasach minionych ludzi bez właściwości, bez szemrania wykonujących polecenia, nadgorliwych, nadskakujących nazywano bmw, czyli bierny, mierny, ale wierny. Historia zatoczyła koło…

Dodaj komentarz


komentarzy 7

    1. Nie szkoda. Trzeba takie sprawy nagłośniać i upowszechniać, tłumaczyć i zwracać uwagę. W przeciwnym wypadku niebawem wszyscy wylądujemy na dnie. Dlatego chała Agorze, że nas pogoniła. I módlmy się by nie sczezła i nie zgniła. Jaka szkoda, że nie można sygnału radiowego zakodować i zmusić słuchaczy by wykupili dostęp premium.

      1. Też jestem za tym by te sprawę nagłośniać. I sugerować, że tak w niedługiej przyszłości mogą wyglądać przesłuchania. Nie w sprawach wagi państwowej, ale np. na skutek donosu sąsiada, współpracownika o …. naruszeniu czci należnej .. xxxx…..

        Przewodnicząca komisji to córka prokuratora z czasów PRL. Czyżby tatulek tak opisywał swoje dawne przesłuchania (zanim nie „poległ”)?
        Już nie można poznawać dokumentów w sprawie zarzutów. https://businessinsider.com.pl/firmy/podatki/skarbowka-utajnia-dokumenty-problem-podatnikow/3yerwqf Wyborcy PIS powinni bardzo się cieszyć. Niedługo i ich dosięgnie ręka prawa i sprawiedliwości.

          1. A gdzie napisałam, że panienka W. ma być szykanowana za tatusia? Tylko o tradycjach wyniesionych z domu napisałam. I nadal uważam, że dzieci nie odpowiadają za grzechy ojców. Prawnie nie odpowiadają. Ale z zachowań ludzi wynika, że potępienie je obejmuje. I to niezasłużenie. Dam tu przykład A.Michnika, któremu jedynie „prawdziwi Polacy” zarzucają grzechy jego ojca i brata.

            Uważasz, że wyborców PIS nowe praktyki prawnicze nie dotkną? Dotkną, bo taka jest kolej rzeczy, doświadczenia wynikające z historii (nie tylko Polski). I sięgam tu do historii Francji, Hiszpanii i Rosji (ZSRR w 100%).
            Odnośnie linku, to jak mają się do oskarżeń ustosunkować podmioty oskarżenia, gdy dowodów swoich win nie znają? To takie bardzo podobne do zachowań bolszewików. Więc i wyborców PIS to dotknie, bo są płotkami.

      2. @Oby.watel
        A jednak szkoda słów: cokolwiek napiszę, będzie źle.
        Gdy napiszę że niczego innego nie spodziewałem się po córce prokuratora, to napadniesz na mnie że dzieci nie ponoszą winy za grzechy ojców. Wtedy ja odpowiem że winy może i nie ponoszą, ale przejmują zachowania. No i korzystają z ich wzorców.
        Wasserman jest pierwowzorem jednej z postaci filmu „Psy”:
        https://www.youtube.com/watch?v=B7m6q-pMxa4
        To jego dotyczą słowa: „czasy się zmieniają, ale pan jest zawsze w jakichś komisjach”. Córka zachowuje się zgodnie z wzorcami wyniesionymi z domu.

        Dawno, jeszcze na TOK o tym pisałem: nadchodzą straszliwe czasy. Było to znacznie przed sięgnięciem PiS po władzę.

        Dla mnie to wszystko co się dzieje to cyrk dla plebsu. PiS nauczył się sporo przez czas gdy ciągle przegrywał, tak jak Adolf i jego banda odrobiła lekcje p Puczu Piwiarnianym. Jak się to rozwinie? Czy będą jeszcze jakieś niefałszowane wybory? Nie wiem. Wiem że jeśli miałbym zagłosować na PO i kolejne lata czekać na emeryturę, to na PO nie zagłosuję, a inni zagłosują na PiS, bo wybór jest jak między dżumą a ebolą.

        1. Cieszę się, że dbasz o swoich rozmówców i od razu piszesz w swoim i ich imieniu. Owszem, masz rację, że dzieci nie ponoszą winy za grzechy swoich rodziców. Ich własne w zupełności wystarczą. Tatuś jednej pani był prokuratorem i jest taka, jaka jest, innej jest literatem i jakichś gigantycznych różnic nie ma. Owszem dom rodzinny ma wpływ, ale człowiek jest jaki jest na swój własny rachunek i nie trzeba mu lustrować antenatów.