Co począć?

Pan Bóg stworzył człowieka, a człowiek stworzył niewolników. Różnica między człowiekiem a niewolnikiem polega na tym, że niewolnik musi służyć swojemu panu, a człowiek ma obowiązek służyć swojemu Panu. Jeśli niewolnik nie chce słuchać pana, to ma być ukarany chłostą. Jeśli człowiek nie słucha Pana, lub próbuje słuchać innego, to Pan każe śmiercią go karać, ponieważ — jak tłumaczy — oni są moimi niewolnikami, których wyprowadziłem z ziemi egipskiej1). Bo niewolnik ma słuchać, wykonywać polecenia, a nie dyskutować.

Cywilizowaną odmianą bliskowschodniego niewolnika był europejski chłop pańszczyźniany. Choć — w przeciwieństwie do niewolnika — nie był opisany w Piśmie Świętym, to na katolickich ziemiach przetrwał aż do lat trzydziestych ubiegłego wieku. Oczywiście nie jako chłop pańszczyźniany, ponieważ pańszczyznę bez mała sto lat wcześniej zniósł car, lecz jako żelarz. Co ciekawe tego terminu nie zna nie tylko komunistyczna „Encyklopedia powszechna” z 1959 roku, ale także „Wielki słownik języka polskiego” pod redakcją Witolda Doroszewskiego. Że coś takiego istniało można dowiedzieć się jedynie z ustawy z dnia 20 marca 1931 r. o likwidacji stosunków żelarskich na Spiszu:

W gminach Spisza, przyłączonych do Rzeczypospolitej, żelarze, t. j. osoby, które wzamian za wykonane robocizny na rzecz właścicieli ziemskich mają w użytkowaniu pewne nieruchomości, mogą nieruchomości te (grunty wraz z budynkami oraz z przynależnościami) nabyć na własność za odpowiednią cenę wykupu.

Oczywiscie żelarze świadczyli nieodpłatną pracę nie tylko na rzecz pana, ale także, a może przede wszystkim plebana. Gdy w wyniku okupacji nazistowskiej, a później komunistycznego zniewolenia elity zostały przetrzebione lub zmuszone do emigracji, potomkowie chłopów pańszczyźnianych awansowali w hierarchii społecznej. Niestety, wieki zginania karku pod knutem i nawyk posłuszeństwa sprawił, że nie potrafią korzystać z wolności, rozglądają się za panem, który znowu, jak za dawnych lat, chwyci ich za twarz, powie co mają robić i myśleć. Dokonując wyboru nie kierują się rozumem, nie zastanawiają się, nie ważą za i przeciw, tylko idą za tym, kto wydaje im się silniejszy lub szczodrzejszy. Potrafią oszczędności całego życia powierzyć hochsztaplerom, a potem maja pretensje do państwa, że im na to pozwoliło2). Doskonale sprawę ilustruje pytanie, skierowane swego czasu do pana premiera po tym, jak mu się do tyłka zaczęli dobierać przeciwnicy, a które wbrew pozorom nie wyrażało troski — „jak rzyć, panie premierze, jak rzyć?” — lecz było krzykiem rozpaczy i domaganiem się wytycznych: „jak żyć, panie premierze, jak żyć?”

Niewolnik względnie chłop pańszczyźniany nie miał godności. Ale tylko wtedy, gdy nie chciał jej mieć, gdy zbyt gorliwie czapkował panu, schlebiał mu i donosił na innych towarzyszy niedoli. Dla jego potomków oczywiste jest, że jeśli ktoś ich głaszcze po główkach, chwali, opowiada bajki, rzuca ochłap z pańskiego stołu, to oni w ten sposób odzyskują godność i winni mu są dozgonną wdzięczność. A jak jeszcze dostaną kilka groszy jałmużny, to za za nim w ogień skoczą.

Czy rodzice pociechę, która postanowiła zrobić im na złość i odmrozić sobie uszy, powinni za wszelką cenę odwieść od tego zamiaru? A może wręcz przeciwnie, powinni pozwolić, by poznała skutki swoich postanowień? Czy jeśli kapitan płynie wprost na górę lodową, a załoga zamiast pozbawić go dowództwa i zmienić kurs wspiera go i zachęca, by nie zbaczał ani na milimetr z obranej drogi, to należy interweniować? Czy jeśli spora część narodu postanowiła oddać władzę w ręce nieudaczników, którzy prowadzą kraj wprost do ruiny, a pozostali nie wiedzą co mają robić, więc nie robią nic, ignorują wybory i pozwalają, by inni za nich zdecydowali, to należy protestować czy emigrować?

Człowiek wolny i odpowiedzialny waży za i przeciw i podejmuje decyzje. Człowiek niewolny czeka, aż mu ktoś powie co powinien zrobić, co lepiej, co gorzej. Akcja „Nie świruj, idź na wybory” musiała mu więc dopiec do żywego. Bo jakże to tak? Ma udawać rozsądnego, ma iść sam, dobrowolnie i samodzielnie zdecydować? Jak, skoro nikt nad nim z batem nie stoi, nie wskazuje gdzie iść, po co, nie mówi na kogo głosować? Toż oszaleć można! I jeszcze chcą,  żeby nie świrował. Nosz kurwa pogięło ich już na amen?


1) Kpł 25:42
2) „Instytucje państwowe zobowiązane zapewnić bezpieczeństwo finansowe obywateli nie są wystarczająco skuteczne” – skarży się w liście do ministra sprawiedliwości 88-letni Szymon Pilecki, profesor zwyczajny Polskiej Akademii Nauk, odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi pułkownik Wojska Polskiego. Wraz z żoną stracił majątek inwestując w trzy instytucje finansowe: Warszawską Grupę Inwestycyjną, potem Finroyal, a na koniec Amber Gold. „Czy państwo nie powinno czuć się odpowiedzialne za to, co się stało?” – pyta.

Dodaj komentarz