Wyborcy nie mają wyboru

Joanna Scheuring-Wielgus raczyła była powiedzieć coś raczej zdumiewającego. Komentując wpłaty na kampanię członków PiS-u stwierdziła, że ja bym raczej powiedziała, że to jest taka zorganizowana akcja, która gdzieś została ustalona w jakimś  pokoiku, żeby coś takiego zrobić, bo co do zasady ja nie mam nic przeciw temu, żeby ktoś wpłacał komuś na kampanię, no bo jest taka możliwość, tak? Ale tutaj mamy ewidentnie kilka rzeczy, które są bardzo podejrzane: wpłacają te same osoby, wpłacają te same kwoty i wpłacają o tej samej porze. Więc ewidentnie, no ewidentnie, czarno na białym mamy, że po prostu był prikaz na to, żeby coś takiego zrobić, Jest to obrzydliwe, bo to pokazuje jak bardzo nierówna jest walka pomiędzy obozem władzy a opozycją i to też jest jakby taki, pokazuje nam to taki obrazek, który się wydarzy. To będą generalnie krwawe wybory, krwawa kampania wyborcza, ponieważ ona nie będzie równa i to jest akurat dla nas, dla opozycji straszne.

Andrzej Duda, który jest p.rezydentem i doktorem prawa nie widzi w takim procederze niczego nagannego. Jest tylko istotna jedna kwestia, mianowicie czy wpłaty na jakiekolwiek fundusze związane z polityką odbywają się w sposób zgodny z obowiązującymi w Polsce przepisami, czy nie. Jeżeli te wpłaty odbywają się w sposób zgodny z obowiązującymi w Polsce przepisami, to każde ugrupowanie polityczne, każda partia, ma prawo taką wpłatę przyjąć, a każdy obywatel ma prawo takiej wpłaty dokonać. No to jest proste. Różnica polega na tym, że takie wpłaty dokonane na partię opozycyjną natychmiast znajdą się na celowniku prokuratury, ponieważ zgodne z prawem są tylko wtedy, gdy zostały nimi zasilone konta polityków obozu władzy.

Co w tej sytuacji tak bezczelnego łamania zasad należy zrobić? Zjednoczyć się? Skąd! Należy się jeszcze bardziej podzielić. Tłumaczy to Ulcia Pasławska z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Okazuje się, że wspólna lista skutkowałaby tym, że Polska wschodnia, wyborcy konserwatywni nie mieliby wyboru i zagłosowaliby po prostu na partię Kaczyńskiego. Pryncypał Ulci, Władeczek Kosiniak-Kamysz też utożsamia Polskę ze żłobem, do którego chciałby się dorwać samodzielnie, ponieważ start z listy koalicyjnej oznacza konieczność dzielenia kasy. My na pewno będziemy budować blok centrowy, centrowo prawicowy, wtedy nie traci się żadnego wyborcy. To rozumowanie podziela także Paulińcia Hennig-Kloska od Szymusia Hołowni. Jedna lista to jest demobilizacja, największa demobilizacja po stronie wyborców opozycji, mniej więcej 7%.

Rozumowanie wgniata w fotel, ponieważ wynika z niego, że po pierwsze wyborcy to idioci (co akurat może być prawdą), więc stworzenie jednej listy zdemobilizuje ich. Jednak nie będą mieli nic przeciw temu, by po wyborach ci, którzy do wyborów poszli osobno rządzili razem. Nie przeraża ich wizja koalicyjnego rządu Tuska z Kosiniakiem-Kamyszem, Hołownią i Czarzastym. W przeciwnym razie należałoby założyć, że Szymuś z Władziem są tak dalece odklejeni od rzeczywistości, że oczami wyobraźni widzą się w roli rozdających karty.

W tej sytuacji jedyna nadzieja w wyborcach. Jeśli zrozumieją w porę, że z karierowiczami typu Hołowni czy Kosiniaka-Kamysza nie da się dokonać sanacji państwa, że zwycięstwo musi być zdecydowane by można było odrzucać weto prezydenta. W przeciwnym razie z opozycją u steru może nie będzie gorzej niż jest, ale na pewno nie będzie dużo lepiej. Przecież jeśli oni dla osobistych korzyści nie potrafią dogadać się teraz, to jaka gwarancja, że po wyborach nie dogadają się z PiS-em i wraz z nim nie będą torpedować wszelkich poczynań rządu? Jeśli teraz stawiają własny interes nad interes kraju, to dlaczego po wyborach miałoby być inaczej? PSL jak dawniej obsiądzie wieś, a Hołownia spółki skarbu państwa, bo jako koalicjantom też im się przecież frukta należą? Powtórzy się to, co jest teraz — większość rządowa będzie zależna od marginalnych ugrupowanek mających po kilkunastu posłów? D’Hondt srogo karze idiotów, którzy idą osobno…

Chociaż nadzieja jest matką głupich, to jednak należy żywić nadzieję, że rodacy przy urnach pójdą po rozum do głowy. Dotrze do nich, że czasy nie są normalne, że rządzący nie poddadzą się dobrowolnie werdyktowi wyborczemu, że zrobią wszystko, by utrzymać się przy władzy. A to oznacza, że dla wszystkich, którzy interes własny przedkładają nad interes ogółu nie ma miejsca w polityce.

Dodaj komentarz