Ucz się Jasiu, ucz

Dlaczego nie można zalegalizować marihuany? Bo to narkotyk. Choć silniejszy i daleko bardziej szkodliwy tytoń jest legalny i powszechnie dostępny. Dlaczego? Bo go wrzucono do worka z napisem „używka” wraz z kawą, kakaem czy herbatą. Niestety, ci którzy wszystko wiedzą i decydują nie mają wątpliwości, że marihuana to początek drogi i ci, którzy jej zakosztują zaraz sięgną po coś mocniejszego. Zaś paląc papierosy nie zapalą niczego innego.

Co ciekawe ta zasada nie działa w przypadku innego silnie uzależniającego narkotyku, alkoholu, który również jest powszechnie dostępny i też został wrzucony do worka z używkami. Tu jednak nie ma obawy, że ten, kto spróbuje piwa, sięgnie po wino, a potem po wódkę i spirytus. Czyżby dlatego że często od wódki zaczyna?

Jaki to ma związek z tematem? Żaden oczywiście. Chodzi jedynie o przypomnienie, że trudno w działaniach władzy doszukiwać się logiki i rozsądku. No bo jaka logika jest na przykład w tym, że obywatel i obywatelka ukończywszy lat 16 mają prawo uprawiać seks, a nie mają prawa oglądać filmów pornograficznych? Czyli że mogą zostać ukarani nie za miłość przed włączoną kamerą, ale za to co widać na ekranie?

Pora jednak skończyć dywagowanie i skupić się na problemie. A problemem jest bezradność skrzywdzonych z jednej strony i bezkarność krzywdzicieli z drugiej. Przymykanie oczu na akty wandalizmu, pobicia, rozboje, kradzieże, malwersacje, łapówkarstwo. Można odnieść wrażenie, że z roku na rok sytuacja ulega pogorszeniu. I nic się w tym względzie nie zmieni na lepsze dopóty, dopóki istnieje społeczne przyzwolenie. Dopóty od tego CO ważniejsze jest KTO coś zrobił, popełnił czy dokonał.

Na bezkarność istnieje bowiem olbrzymie społeczne przyzwolenie. Nieuczciwemu, łamiącemu prawo politykowi krzywdy nie pozwalają zrobić towarzysze partyjni. W obronie sprzeniewierzającego się zasadom duchownego murem stają parafianie i parafianki. Przy czym po stronie macanta potrafią opowiedzieć się matki krzywdzonych dzieci! Pierwsze z brzegu przykłady polityków mających kodeks drogowy i bezpieczeństwo „poddanych” za nic: Arłukowicz Bartosz – przekroczenie prędkości i jazda na czerwonym świetle, Miller Leszek – wożenie się po buspasie, Kurski Jacek – rajd „na doczepkę” za kolumną aut jadących na sygnale i używanie zabronionego antyradaru. Podobnych przykładów ze swego podwórka każdy może bez trudu przytoczyć bez liku.

Przestępcy powinni się bać – grzmią jedni. Trzeba surowiej karać, wtórują im drudzy. Ale jeśli Jasio od tatusia dowiaduje się, że podwędzenie czegoś sąsiadowi, skatowanie psa lub człowieka, to nie są czyny naganne? Jeśli hipokryzji, konformizmu, obłudy uczy szkoła? Inaczej – jak ma się cokolwiek zmienić, jaki system wartości ma obowiązywać, skoro na przykład w obronie chuliganów stają wychowawcy? Bo wprawdzie młodzieńcy uczestniczyli w bójce, ale to nie ich pobito, lecz to oni pobili. Skopali kolegę? No i co z tego? Aj waj, wielkie mecyje. Przecież nawet mu żeber nie połamali. I za taki drobiazg zaraz kara?

A było tak: Trzej drugoklasiści z klasy sportowej pobili na boisku o rok starszego kolegę. Przewrócili go i kopali. Dlaczego? Bo trzecioklasista poinformował nauczycieli, że udali się na wagary. Za „karę” zostali przeniesieni do innej klasy. Jeden z tatusiów ujął rzecz dosadnie: – Trzecioklasista doniósł na kolegów. To jego powinno się ukarać. Szkoła tego nie zrobiła, więc sprawę w swoje ręce wzięli uczniowie. Widać, że ten człowiek dobrze wychowuje pociechę. Tezę tę potwierdza fakt, że synek nie zabrał się do wymierzania sprawiedliwości w pojedynkę, ale poszukał wsparcia u kolegów z drużyny. W kupie zawsze raźniej.

Można z ufnością i spokojem patrzeć więc w przyszłość. Gdy kiedyś sąd nie wyda właściwego wyroku wyedukowany synuś być może sprawę w swoje ręce weźmie i z kolegami kopniakami lub kałachem wymierzy sprawiedliwość. A my będziemy znowu zastanawiać się, czy nie powinno się przywrócić kary śmierci…

Dodaj komentarz