Ty mnie, ja ciebie, czyli odnowa

Zdajemy sobie sprawę, że wojna nie może stać się powodem jakichś takich drastycznych strat czy szkód jakie ponosi dzisiaj polskie rolnictwo. Dziękuje za zrozumienie. Będziemy musieli podejmować tu w kraju decyzje na rzecz ochrony polskiego rolnictwa wobec yyyy nierównej konkurencji z produktami rolnymi płynącymi zza wschodniej granicy, głównie z Ukrainy i yyyy będę tutaj interweniował na poziomie europejskim. Któż tak pięknie prawi o interesach polskich rolników, którzy kosztują podatników krocie i chcą by im płacono jeszcze więcej? Działacz ludowy rzucony na odcinek o brony narodowej? Nie! Donald Tusk, który jest premierem.

Co na to rolnicy? Deklarują, że nie muszą nic robić, ponieważ mają tyle dopłat, że sobie dadzą radę. Ile możemy czekać? Ile możemy czekać? Wiem, że minister, jeden i drugi wicemister działają na czas, że my wyjdziemy w pola. My nie wyjdziemy w pola! Ja nie muszę jechać siać. Ja będę czekał. Pójdę z moją rodziną, z moimi dziećmi pod yyy pod Sejm, będę walczył, będę, niech utrzymują, pojadę z tą przyczepą z tym kempingiem pojadę, zapnę traktor, pojedziemy tam, niech [podatnicy] utrzymują mnie cały rok. Te kredyty co zaciągnąłem na te traktory, bo mi bank dał, bank mi kupił, nie ja kupiłem sobie, tylko bank. Bank nie chce przyjąć ode mnie zboża. Ja się nie zapieram, mam raty, chcę sprzedać zboże, nie mam co. On powiedział mi tak: ja nie, my nie dawali w zbożu tylko w pieniądzach mi płacił za traktor. Ja nie mam gdzie sprzedać tego zboża… Jeśli zboże jest tak tanie, to zasadne jest pytanie dlaczego chleb, mąka, makaron, kasza są tak drogie?

Niestety, jeśli chodzi o rząd Donalda Tuska to raczej trzeba porzucić nadzieję, żeby nie przeżyć rozczarowania. Brytyjski „Daily Express” piórem, czy może raczej klawiaturą Jonathana Saxty’ego zauważa, że srodze rozczarowali się ci, którzy liczyli, że po odsunięciu od władzy Prawa i Sprawiedliwości zmieni się podejście Warszawy choćby do unijnej Konwencji Praw Człowieka.

Tuska pytano o sytuację na granicy z Białorusią – gdzie, jak się wydaje, migranci z Afryki i Bliskiego Wschodu są namawiani do przekraczania granicy – ​​ale Polsce udało się wypchnąć ich z powrotem (najwyraźniej Warszawa nie czuje się aż tak związana unią europejską Konwencją Praw Człowieka, jak wydaje się być w Wielkiej Brytanii). Według Polskiej Agencji Prasowej Tusk powiedział: „Pierwszym i najważniejszym zadaniem państwa polskiego, jeśli chodzi o sytuację na granicy, jest ochrona granicy, w tym przed nielegalną migracją”. Ta narracja jest uderzająca, ponieważ wprost nawiązuje do języka ustępującego nacjonalistycznego Prawa i Sprawiedliwości, znienawidzonego przez Brukselę, ale blisko sprzymierzonego z premierem Węgier Viktorem Orbánem. W grudniu w wywiadzie dla Daily Telegraph ustępujący premier Mateusz Morawiecki ostrzegł, że kultura europejska jest „niszczona” przez imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu

I dalej:

Wydaje się, że jeśli UE liczyła na polski rząd otwarty na te same normy i wartości, jakie istnieją obecnie w Europie Zachodniej, to srodze się zawiedzie. W innych obszarach polityki rząd Tuska także wykazuje ciągłość z byłym rządem nacjonalistycznym. Na przykład, choć nowy polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski złagodził żądanie Warszawy w sprawie reparacji wojennych od Niemiec, to jednak argumentował, że Niemcy mają „luki w pamięci”, jeśli chodzi o trudy, jakich doświadczają Polacy, i podtrzymał wezwanie do zadośćuczynienia. […]

Fakt, że Tusk powiela język i politykę Prawa i Sprawiedliwości — ostrzegając przed zagrożeniami cywilizacyjnymi wynikającymi z imigracji, wypychając z powrotem migrantów spoza Europy i odmawiając podpisania się pod jakimkolwiek ogólnounijnym porozumieniem migracyjnym — powinien być poważnym sygnałem ostrzegawczym w UE.

Brukseli powinno to dać do myślenia zwłaszcza w związku z odblokowaniem funduszy europejskich. Zablokowane zostały rzekomo przez spór o praworządność z poprzednim rządem, który — wygląda na to, że słusznie — podejrzewał, że bardziej chodzi o  tradycjonalistyczne wartości niż niezależność polskich sądów.

Nowe rządy przypominają bardzo stare także pod innymi względami. Oto

Wojewodowie zostali powołani 20 grudnia 2023 r. i niedługo po rozpoczęciu urzędowania wskazywali członków rad [funduszu ochrony środowiska]. Nowa wojewoda pomorska Beata Rutkiewicz wybrała na swojego przedstawiciela w radzie WFOŚiGW w Gdańsku nowego wojewodę warmińsko-mazurskiego Radosława Króla. Z kolei Król wskazał, że jego przedstawicielem w radzie WFOŚiGW w Olsztynie będzie wojewoda Beata Rutkiewicz.

Pecunia non olet — płaca w zarządzie to dodatkowe ok. 5000 zł. Kilka tygodni temu Donald Tusk, który jest premierem, nakazał zwolnienie dopiero co zatrudnionej w Centralnym Ośrodku Informatyki Marii Thun.

Maria Thun pracowała w Centralnym Ośrodku Informatyki (COI) przez jeden dzień — ustalił Onet. Kobieta, której życiorys świadczy o dużym doświadczeniu w branży e-usług, została zatwierdzona na stanowisko wicedyrektorki zarówno przez wiceministra cyfryzacji Michała Gramatykę, jak i szefa tego resortu wicepremiera Krzysztofa Gawkowskiego. Mimo to następnego dnia dostała informację, że jest „persona non grata”, bo tak zdecydował Donald Tusk.

Oczywiście demokrata takiego formatu nie musi się z nikim i z niczym liczyć, wiec jak postanowi prowadzić w jakiejś instytucji państwowej politykę kadrową, to ma do tego pełne prawo. Niestety, wysokiej klasy specjaliści mają to do siebie, że gdzieś pracują, więc żeby móc podjąć pracę tu, Maria Thun musiała się zwolnić tam.

Maria Thun rozpoczęła pracę w COI 17 stycznia 2024 r. W ten dzień wydano jej komputer i biuro oraz nadano uprawnienia i przekazano zakres obowiązków. O tym, że jest nowym wicedyrektorem ośrodka, poinformowano też jego pracowników. Dzień później w drodze do pracy córka europosłanki dostała jednak informację, że jest „zawieszona” i sprawę jej zatrudnienia trzeba odkręcić, bo tego chce sam premier Tusk.

Zatrudnienie i zwolnienie wiąże się z określonymi w prawie procedurami. Okazało się, że pani Thun

do dziś nie została ona zwolniona z COI. Podległa ministerstwu jednostka cały czas nie dopuszcza jej też do pracy. Ta niekonsekwencja bierze się stąd, że resort cyfryzacji nie wie jak Thun zwolnić. Skoro ta podpisała już umowę o pracę, to teraz zgodnie z prawem pracy musi dostać wypowiedzenie. Resort boi się jednak wykonać taki krok. Po pierwsze nie wiadomo co wpisać jako powód wypowiedzenia. Inna kwestia to fakt, że po wypowiedzeniu COI będzie musiał wypłacić „jednodniowej wicedyrektor” bardzo dużą odprawę. Ustaliliśmy, że chodzi o kwotę nawet 250 tys. zł.

Ponieważ nowa władza jest transparentna, szczera do bólu, prawdomówna i nie ma absolutnie nic do ukrycia, więc Ministerstwo Cyfryzacji wydało komunikat, w którym czytamy, iż

W odniesieniu do publikacji medialnych informujemy, że Pani Maria Thun nie była zatrudniona w Ministerstwie Cyfryzacji oraz w Centralnym Ośrodku Informatyki. Była w procesie związanym z rozpoczęciem pracy w COI. Strony nie uzgodniły warunków zatrudnienia, więc do zawarcia umowy o pracę nie mogło dojść. Pani Maria Thun nie rozpoczęła faktycznie świadczenia pracy.

Po takim potraktowaniu Marii Thun specjaliści zaczęli do obsadzanych przez koalicję spółek walić drzwiami i oknami. Najlepszym dowodem Magdalena Roguska, działaczka warszawskiej Platformy Obywatelskiej i szefowa gabinetu politycznego szefa MSWiA Marcina Kierwińskiego, która została członkinią rady nadzorczej Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. Magdalena Rogulska

z wykształcenia jest filolożką. Pytana o kompetencje do rady nadzorczej PWPW, zapewnia, że spełnia wymagania określone ustawą: ma studia MBA, co zwolniło ją z egzaminu. Nie dodała, że dyplom otrzymała w Collegium Humanum, kuźni PiS-owskich kadr, o której pisał wcześniej „Newsweek”. Z tego tekstu wynika, że dyplomy MBA z tej uczelni nie są zbyt wiele warte.

Po co fachowcy, skoro są działacze?

Dodaj komentarz