Spójny i zintegrowany system

Jeszcze w połowie kwietnia, czyli ledwie miesiąc temu mini ster od obrony narodowej mając za plecami potężną broń miotającą pociski rakietowe oznajmił, że Polska jest już bardzo zaawansowana w budowie systemu wielowarstwowej obrony przeciwlotniczej; są amerykańskiej produkcji Patrioty, brytyjskie pociski CAMM czy rodzime Pioruny. Naszym celem jest spójny i zintegrowany system. Czy w bardzo zaawansowanym w budowie domu da się mieszkać? W zasadzie tak, pod warunkiem, że budować nie zaczęto od dachu i jest już doprowadzony prąd i gaz, a i kanalizacja działa. W przeciwnym razie…

W połowie maja, ściślej w sobotę 13 maja, czyli wczoraj, Ministerstwo Obrony Narodowej na Twitterze poinformowało, że

Centrum Operacji Powietrznych odnotowało pojawienie się w polskiej przestrzeni powietrznej obiektu, który wleciał z kierunku Białorusi. Zgodnie z informacjami COP prawdopodobnie jest to balon obserwacyjny. Kontakt radarowy został utracony w okolicach Rypina.

Rypin leży niedaleko Bydgoszczy, nieopodal której niedawno odnaleziono obiekt, już wiadomo, że była to rakieta, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej w grudniu zeszłego roku i także został stracony z oczu. Mini ster od obrony narodowej nic o grudniowym obiekcie nie wiedział, co rodzi podejrzenie, że o majowym dowie się dopiero po odnalezieniu go, w sierpniu lub we wrześniu przyszłego roku.

Komunikat MON-u można czytać wielokrotnie i rezultat będzie ten sam — bardzo zaawansowany system wielowarstwowej obrony przeciwlotniczej nie jest w stanie zidentyfikować i unieszkodliwić obiektu niesionego przez wiatr. Ewa Złotnicka, oficer prasowy Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych przekazała więcej pikantnych szczegółów. Poinformowała,

że „w piątek 12 maja około godziny 20.30 w okolicach Białowieży z terenu Białorusi w polską przestrzeń powietrzną wleciał obiekt latający”. – Został zaobserwowany będąc jeszcze w przestrzeni powietrznej Białorusi. Po przekroczeniu granicy prowadzony był monitoring radiolokacyjny. […]

Pół godziny po północy w nocy z piątku na sobotę obiekt ten przestał być widoczny przez nasze środki rozpoznania – przekazała Złotnicka.[…] O godzinie 5 rano Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych rozpoczął aktywację sił, które może wykorzystać do poszukiwania obiektu – poinformowała rzeczniczka.

W Warszawie także jest wesoło. Kto dziś przyjechał do szkoły na rowerze? A kto na hulajnodze? — w czwartek, 4 maja odpytywała uczniów z podstawówki przy ul. Zaruby na Kabatach wiceprezydent stolicy Renata Kaznowska. Czy można sobie wymarzyć lepszy, bardziej słoneczny dzień na początek? Szósty raz zaczynamy rowerowe szaleństwo. Warszawa pobiła rekord rekordów, bo w Rowerowym Maju uczestniczy kolejnych 209 placówek, w sumie już 441, i ponad 150 tys. uczniów — entuzjazmowała się. Bezczelny opozycyjny radny z PiS-u zaproponował, żeby w takim razie urzędnicy miejscy także przesiedli się na rowery zamiast wozić się w wypasionych limuzynach. Okazało się, że proponowanie urzędnikom czegoś takiego jest nie tylko bezczelne, ale i głupie. Rowerem niech sobie jeżdżą dzieci i petenci, czyli plebs, jaśnie wielmożnym paniom i panom urzędasom po prostu wstyd się na czymś takim pokazać. Och jakże skręcały się i wiły dwie panie, oceniająca pomysł Agnieszka Kulma i sygnująca pismo dyrektorka Biura Administracyjnego Katarzyna Jaworska!

Projekt narusza przyjęte w Urzędzie standardy odbywania podróży służbowych przez przedstawicieli stołecznych władz samorządowych. Prezydent i kierownictwo Urzędu zwyczajowo korzystają z samochodów, które gwarantują im sprawne zarządzanie miastem. Takie rozwiązanie jest normą przyjętą w administracji samorządowej i państwowej. Rezygnacja z tego standardu wiązałaby się z ryzykiem obniżenia efektywności działań zarządczych – w szczególności w sytuacjach kryzysowych. Należy również podkreślić, że poruszanie się kierownictwa Urzędu rowerami w czasie np. niekorzystnych warunków atmosferycznych, w szczególności warunków na drogach, podnosi ryzyko utraty zdrowia lub życia w możliwej kolizji drogowej. Korzystanie z samochodu posiadającego liczne atesty i certyfikaty bezpieczeństwa jest w tym kontekście rozwiązaniem znacznie korzystniejszym. Warto dodać, że realizacja projektu bezsprzecznie oznaczałaby konieczność zmiany warunków pracy dla grupy kierowców funkcyjnych. Wiązałaby się ze zmianą treści ich umów o pracę (z kierowcy na rowerzystę). W urzędzie nie ma takiego stanowiska. Konieczne byłoby podjęcie kroków zmierzających do podniesienia ogólnego stanu zdrowia oraz tężyzny fizycznej pracowników, niezbędnych do sprawnego i szybkiego poruszania się rowerem/rikszą, oraz cykliczne kontrolowanie stanu ich zdrowia w celu zagwarantowania bezpieczeństwa przewożonych osób. Nie wydaje się możliwe, aby obecni kierowcy wyrazili zgodę na takie zmiany w warunkach ich zatrudnienia. Przyjęcie do realizacji prezentowanej koncepcji oznaczałoby również zwiększenie stanu osobowego Urzędu. Biorąc pod uwagę, że członkowie kierownictwa przejeżdżają dziennie nawet do 150 km, koniecznym byłoby zatrudnienie rowerzystów-zmienników. W budżecie Miasta nie ma środków przewidzianych na ten cel. Dodajmy, że projekt jest sprzeczny z Wieloletnią Prognozą Finansową Miasta. W kolejnych latach w budżecie Biura Administracyjnego zaplanowane są wydatki na leasing samochodów służbowych, w tym samochodów elektrycznych, z których również korzysta kierownictwo Urzędu. Rozwiązanie zawartych umów oznaczałoby ryzyko poniesienia wysokich, nieuzasadnionych kosztów.

Dla plebsu jest nie tylko

kampania w Polsce promująca aktywny tryb życia i zrównoważoną mobilność wśród dzieci przedszkolnych, uczniów szkół podstawowych, grona nauczycielskiego oraz rodziców i opiekunów.

lecz także cherlawi, schorowani urzędnicy. Dlatego

podjęcie kroków zmierzających do podniesienia ogólnego stanu zdrowia oraz tężyzny fizycznej pracowników

stanowi pogwałcenie praw człowieka i obywatela urzędnika i jest wy-klu-czo-ne! Gdyby ktoś zastanawiał się czym w ogóle rożni się urzędnik od niedźwiedzia, to sprawa jest oczywista — niedźwiedź śpi całą zimę w dziurze, a urzędnik tylko osiem godzin. W biurze.

Spójność i integrację sytemu obrony narodowej potwierdza to, że 14 grudnia komendant policji odpalił granatnik, a 16 grudnia dostrzeżono rosyjską rakietę przekraczającą granicę. O tym, że komendant policji odpalił granatnik na komendzie wszyscy dowiedzieli się z mediów natychmiast. O tym, że w polską przestrzeń powietrzną wleciała rosyjska rakieta Duda, Morawiecki i Błaszczak dowiedzieli się z mediów pod koniec kwietnia, po jej znalezieniu w lesie.

Dodaj komentarz