Pomożecie?

Prezes RM to człowiek o gołębim sercu. Bardzo przejmuje się zwłaszcza kondycją finansów państwa. Tego państwa. Ostatnio przysporzył mu zmartwień prezes PiS. Nie, nie obietnicą, że jak dojdzie do władzy to pobudzi gospodarkę za pomocą biliona w sumie (str.78 programu). Nawet nie tym, że częścią składową poprzedniego programu jest Solidarna Polska. Prezesa RM zmartwiło niezmiernie, że PiS chce wypłacać jałmużnę w wysokości 500 zł każdemu małżeństwu, które zdecyduje się na posiadanie drugiego, trzeciego, czwartego, piątego i następnego dziecka (str. 108 programu). Te małżeństwa, które pobiją rekord ojca Wirgiliusza będą mógły liczyć na dodatkową premię, a matka dodatkowo na złoty Krzyż Zasługi. Usłyszawszy co się szykuje bez chwili wahania p. premier podzielił się swymi troskami z dziennikarzami zdradzając co się z nim dzieje, gdy słyszy. — Gdy słyszę bardzo fajny pomysł tak naprawdę — i nie będę drwił — żeby w Polsce na każde drugie i kolejne dziecko państwo płaciło 500 zł miesięcznie, jeśli dobrze zrozumiałem propozycję opozycji, to właściwie nie ma co czekać na jakieś kolejne wybory. Jestem gotów o tym serio porozmawiać dzisiaj. Pan premier zły był nieco na siebie, bo sam by wpadł na ten fajny pomysł, gdyby minister edukacji niczym V kolumna z PiS-u nie wyskoczyła z pomysłem darmowych podręczników. Wyobraźni nie stało, by darmowe podręczniki uzupełnić o ręczniki. Też darmowe, ale z tetry. I obiecać darmowe pieluchy. Trzy rocznie. Jak tylko znajdą się pieniądze w OFE lub w Lasach Państwowych.

Prezes RM, któremu sen z powiek spędzają gospodarcze pomysły konkurencji zadeklarował, że on, premier, nieba by wszystkim przychylił. I dał nie po pięćset, ale po tysiąc. — Ja bym najchętniej dał nie na drugie 500, ale od pierwszego po tysiąc miesięcznie. Ponieważ łatwo przychodzi formułować tego typu obietnice, to moim zdaniem wtedy, gdy jest ktoś, kto ma wiedzę na temat tego, jak funkcjonuje państwo, ile pieniędzy można wziąć od podatników, to może warto z nim, czyli w tym wypadku ze mną, podyskutować, czy to jest możliwe, czy nie. Tak panie prezesie z PiS! Zanim pan zacznie obiecywać ludziom miliony, miliardy i biliony powinien pan porozmawiać z panem Prezesem z RM. Dowiedział by się pan, że jest ktoś, kto ma wiedzę na temat tego, jak funkcjonuje państwo i ile pieniędzy można jeszcze wycisnąć z podatników. Z tej wiedzy wynika, że państwo funkcjonuje na kredyt. A pieniędzy starcza ledwo na przywileje, darmowe podręczniki, finansowanie partii, matek pierwszego i nastepnych kwartałów, Kościoła oraz na obsługę zaciagniętych bilionowych długów. I nie ma już kogo skubać.

W programie PiS-u można wyczytać na stronie 77, że Polscy przedsiębiorcy prywatni ulokowali na rachunkach bankowych (w postaci lokat długoterminowych) środki rzędu 200 mld zł. Oszczędnościami zgromadzonymi przez przedsiębiorców niech PiS lepiej nie kusi, bo ktoś, kto ma wiedzę na temat tego, jak funkcjonuje państwo funkcjonuje w tym państwie w roli premiera. PiS chce skłonić przedsiębiorców, żeby te 200 miliardów zainwestowali, ale zadecydowanie prościej i szybciej jest te środki po prostu znacjonalizować i zapisać na jakimś specjalnym subkoncie. Z wyższą niż w banku stopą zwrotu i gwarancją waloryzacji co kwartał. Bo tym sie różni człowiek odpowiedzialny od populisty, że nie obiecuje, lecz gwarantuje. Zaś jeśli chodzi o sprawy takiej rangi, to stosowną ustawę przedstawi się sejmowi we wtorek rano, by już we środę zaopatrzona w podpis p. prezydenta mogła wejść w życie. Odpowiedzialna partia, za jaką uważa się PiS, nie powinna więc igrać z ogniem i winna być świadoma, że Jeśli ktoś w Polsce wie, gdzie te miliardy leżą zakopane i można je natychmiast uruchomić i porozdawać ludziom, to będę najszczęśliwszym premierem w Europie, jeśli będę mógł być autorem czy współautorem takiego projektu. Jak widać plan jest genialnie prosty — wy wskazujecie, my wydajemy.

Wszyscy w Polsce wiedzą gdzie leżą zakopane miliardy. Przypomnijmy więc panu premierowi, że leżą tam, gdzie leżą złoża gazu łupkowego. Ilu lat trzeba, ilu kadencji, żeby przygotować stosowną ustawę i zacząć poszukiwania? Z opublikowanego właśnie w połowie stycznia raportu NIK-u wyłania się obraz nędzy i rozpaczy. Bałagan, niekompetencja, nieodpowiedzialność, to główne tezy tego dokumentu. W tej sytuacji trudno się dziwić apelom premiera. Po prostu nie potrafi schylić się po bogactwa, które są za głęboko ukryte. Na początku lutego po raz kolejny usłyszeliśmy zapewnienie, że „za dwa tygodnie…” to my wam pokażemy. Tym razem pokaz będzie spektakularny, ponieważ mianując nowego ministra nakazał mu stanowcze przyspieszenie prac prowadzących do wydobycia gazu. Mógł co prawda nakazać gazowi, by się sam wydobył, albo przynajmniej poinformował gdzie leży, ale nie chciał łamać procedur. Z raportu NIK-u: Dotychczasowe szacunki nie mogą być uznane za ostateczne i rzetelne, gdyż oparte zostały na zbyt małej bazie informacji i danych geologicznych. Niewielka zrealizowana dotychczas liczba odwiertów poszukiwawczych oraz braki w wynikach badań pobranych próbek geologicznych nie pozwalają na zlokalizowanie i wiarygodne oszacowanie wielkości zasobu złóż gazu łupkowego w Polsce. By tego dokonać pożądane byłoby wykonanie ok. 200 odwiertów. Osiągnięcie tej liczby odwiertów przy zachowaniu dotychczasowego tempa wierceń zajmie ok. 12 lat. Tchnie optymizmem…

Edward Gierek nakreśliwszy plan budowy zapytał „Pomożecie?” Potem zadłużył Polskę po uszy i odszedł ze względu na zły stan zdrowia. Tusk odwrotnie — najpierw zadłużył, a teraz apeluje o pomoc. Jeśli tak ma wykopywać zakopane miliardy jak wydobywa gaz łupkowy, to szkoda zachodu.

Dodaj komentarz