Płaćcie nam więcej i więcej

Prawo w podstawowym, związanym z prawem znaczeniu to «ogół przepisów i norm prawnych regulujących stosunki między ludźmi danej społeczności». Można tę definicję nieco skomplikować i rozwodnić. Wtedy doskonale sprawdzi się jako hasło w Wikipedii. Dzieje się tak, ponieważ nie chodzi o to, żeby prosto i zrozumiale objaśnić jakieś pojęcie, lecz by napisać dużo i wykazać się. Zagadanie zagadnienia skutkuje tym, że po wyjaśnienie trzeba udać się gdzie indziej. Niestety, ‚czasem’ i Encyklopedia PWN zawodzi, pod hasłem ‚prawo’ zamieszczając informację, że

nie ma jednej, powszechnie przyjętej definicji prawa, ponieważ zgoda na znaczenie tego terminu jest uzależniona od akceptowanego stanowiska filozoficznego.

Benedykt Chmielewski w „Nowych Atenach” opisując zwierzęta tak napisał o jeleniu:

JELEŃ, pewny rodzaj robactwa cierpiąc we wnętrznościach, Wężów jedzeniem salwuje się, które tchem swoim silnym z jam wyciąga. Potym w głęboką zabrnąwszy wodę, tegoż jadu pozbywa, przez oczy łzy wylewając, w kamień BEZOAR zamieniają się, naprzeciwko wszelkiej truciźnie praesentissimum remedium. Jeżeliby zaś JELEŃ Wężów się objadłszy, nie wypłakawszy się pił, napój jego byłby mu śmiertelny, według Gesnera. Tenże senio confectus, rogi roni i traci, w ten czas kryjąc się ze wstydu w Kniejach. Innych zaś zdanie, że co rok na wiosnę rogi gubi, a inne mu rosną.

Jeśli po takim opisie czytelnikowi nie stanie przed oczami jeleń jak żywy, to znaczy, że wyobraźni pozbawiony jest. Słynną definicję konia — koń jaki jest, każdy widzi — można z powodzeniem wykorzystać do zdefiniowania prawa — prawo jakie jest każdy widzi. Generalnie jest niejasne, zagmatwane, zawiera wiele wyjątków, przepisy pisane są bełkotliwym, prawniczym żargonem, a stosowane pojęcia są tak nieostre, że ze zrozumieniem ich mają kłopot nie tylko prawnicy, ale nawet językoznawcy.

Jednym z najbardziej kuriozalnych zbiorów przepisów jest prawo kopiowania, nie wiedzieć dlaczego w Polsce zwane prawem autorskim. Jest to najbardziej zagmatwane, niejasne, pełne sprzeczności prawo, a w zasadzie zbiór przywilejów wywalczonych przez wpływowe lobby, chroniące tych, którzy mają dostateczną siłę przebicia i pieniądze i praktycznie wcale nie chroniące słabych. Twórców chronią aż dwa rodzaje prawa — majątkowe i osobiste. Osobiste jest niezbywalne i działa niejako z automatu — stworzyłeś dzieło, możesz nim dysponować. Zupełnie inaczej sprawa ma się z prawem majątkowym, ponieważ to prawo zazwyczaj jest w rękach wydawców i to oni decydują co zrobią z dziełem twórcy, jak je opakują, komu sprzedadzą i za ile.

Lobby wydawców okręciło sobie prawodawców wokół palca doprowadzając do tego, że utwory są chronione przez całe życie twórcy i 70 lat po jego śmierci (w niektórych krajach 50). Wydawca zgarnia gros zysków (ale też ponosi ryzyko), twórca dostaje jakieś okruchy. Jakie względy przemawiają za ochroną prawną dzieła po śmierci jego autora? Dlaczego tylko twórcy dzieł literackich, muzycznych, filmowych są chronieni tak gorliwie i długo, a autorzy przełomowych rozwiązań, wynalazków, leków nie dość, że muszą sami zapłacić za ochronę patentową, to na dodatek trwa ona kilkunastokrotnie krócej?

W dobie internetu, który umożliwia praktycznie nieograniczony przepływ informacji i rozwijającej się coraz szybciej sztucznej inteligencji, prawa autorskie chroniące przejawy ludzkiej kreatywności przez grubo ponad 100 lat stają się kulą uu nogi. Tym bardziej, że wydawcy są nienasyceni i chcieliby zarabiać na wszystkim. Niektórzy wpadli na szatański pomysł, by pobierać opłaty za kilkusekundowe fragmenty utworów umieszczone na stronie sklepu z płytami i utworami muzycznymi.

Coraz więcej serwisów utrzymujących się dawniej w całości z reklam teraz pobiera opłaty za publikowane treści, a sen z powiek spędza im świadomość, że ktoś mógłby skorzystać z nich za darmo i w ten czy inny sposób na tym zarobić. Choć wydawcy bez żenady i skrępowania wykorzystują sztuczną inteligencje do generowania — jak to nazywają, bo z polszczyzną przeważnie są na bakier — contentu, to nie życzą sobie, żeby sztuczna inteligencja uczyła się na ich publikacjach nie płacąc im za to. Okazuje się, że

Firmy Amazon, Apple, Facebook, Google i Microsoft nie grają fair z wydawcami, mediami i twórcami treści. Sztuczna inteligencja skanuje treści publikowane przez wydawców (tzw. crawling) i wykorzystuje je, aby tworzyć produkt, na którym zarabia, przy czym nie respektuje praw autorskich, co sprawia, że wydawcy nie mają udziału w ogromnych zysków z tytułu swojej pracy.

Zapewne dlatego, żeby sztuczną inteligencję wyprowadzić w pole polszczyzna artykułu jest jaka jest. Nawet jak sobie ten artykuł zeskanuje, to niewiele się z niego nauczy. Prezes Agory postuluje, by wprowadzić dodatkowe opłaty z tytułu.

Zdaniem szefa Agory taki stan rzeczy wymaga uregulowania — konieczne jest wprowadzenie opłat z tytułu praw autorskich. Trwające na ten temat rozmowy z platformami internetowymi w wielu krajach mają burzliwy przebieg. Zdaniem przedstawicieli mediów prawa autorskie mogą być skutecznie chronione, co zagwarantuje wysoką jakość dziennikarstwa.

Jak widać prawa autorskie nie są zbyt dobrze chronione, bo oni za mało płacą. Swego czasu wytwórnie płytowe nie szczędząc sił i środków zaczęły zabezpieczać przed użytkownikami treści, za które ci zapłacili. To skutecznie odstraszyło fanów i umożliwiło rozwój serwisów streamingowych. Internet doprowadził także praktycznie do zaniku gazet papierowych. Pojawia się za to coraz więcej płatnych serwisów. Jednak słuchając szefa trudno oprzeć się wrażeniu, że stawia wóz przed koniem. Cóż bowiem powiedział? Nie mniej ni więcej tylko tyle, że obecny żałosny poziom dziennikarstwa spowodowany jest tym, że oni nie płacą. Jak zapłacą, to wzniesie się na taki poziom, że ho ho, albo nawet wyższy. Kpi, o drogę pyta czy po prostu gardzi użytkownikami i reklamodawcami?

Oczywiście każdy wydawca ma prawo chronić publikowane przez siebie treści, ale musi pilnie baczyć, by nie wylać dziecka z kąpielą. Ludzie doskonale obejdą się bez dziennikarzy. A dziennikarze bez czytelników? Na dodatek Agora bardzo wyczulona jest na punkcie swoich praw, ale prawa swoich użytkowników na forach ma w bardzo głębokim poważaniu.

Dodaj komentarz