Opuszczony szlaban i dopłaty

Niektórzy politycy i dziennikarze nie mają żadnych wątpliwości, że PiS najpierw stwarza problemy, a potem, nie bacząc na piętrzące się trudności, z pełnym zaangażowaniem je rozwiązuje. Niestety, fakty wydają się temu przeczyć. Dotąd bowiem wszystkie działania z pozoru głupie i nieprzemyślane miały dalekosiężny cel. Weźmy ostatnią sprawę z rolnikami. W zeszłym roku opozycja ostrzegała przed niekontrolowanym napływem ukraińskiego zboża. Zarówno prezes Kaczyński jak i mini ster Kowalczyk zapewniali solennie, że nikt nie straci, bo zboże, wtedy piekielnie drogie, jeszcze podrożeje. Rolnicy wbrew faktom i rozsądkowi bez zastrzeżeń uwierzyli, bo co taki Tusk może wiedzieć? Straszy, bo nie lubi PiS-u, a prawda jest taka, że w przeciwieństwie do niego prezes nigdy się nie myli.

Na szerokim otwarciu granic wzbogaciły się firmy w ten czy inny sposób powiązane z PiS-em. Gdy okazało się, że dalszy import nie ma sensu, bo spichlerze są już pełne, a ceny drastycznie spadły, postanowiono problem rozwiązać. Nadarzyła się ku temu okazja ponieważ teraz obchodzona jest na Ukrainie prawosławna Wielkanoc. Od wschodu uczciła ją Rosja salwą rakiet, od zachodu Polska blokadą granicy.

Przez nieomal rok „nic się nie dało zrobić”, bo Unia, bo prawo, bo przepisy, po czym na polecenie prezesa zamknięto granicę z dnia na dzień. Upieczono przy okazji dwie pieczenie. Z jednej strony pokazano, że władza Unii się nie kłania, co wielu prawdziwym polskim patriotom bardzo się podoba. Nie będzie nam tu przecież nikt w obcych językach dyktował co mamy robić, a prawo jest po to, aby je łamać. Z drugiej strony bardzo delikatnie sugeruje się, że to wszystko wina Ukraińców. Lider Agrounii Michał Kołodziejczak już połknął haczyk i stawia interes rolników nad dobrosąsiedzkie stosunki i pomoc dla broniącego się przed agresją kraju. Wysłano także bardzo jasny i jednoznaczny sygnał do innych krajów, że Polska może jednostronnie podejmować decyzje dotyczące całej Unii i wara innym od tego. Bo, jak powiedział mini ster od rolnictwa Unia Europejska ma pewne przepisy swoje, ale dla nas interes naszych rolników i zdrowie Polaków są ważniejsze niż jakieś tam małe zapisy Unii Europejskiej. Oczywistą oczywistością jest przy tym, że tylko Polska ma takie prawo.

Dobrosąsiedzkie stosunki z Ukrainą nie są na rękę Rosji. Nieważne czy rząd PiS-u psuje je z głupoty, z wyrachowania czy celowo. Ważne, że zaczyna właśnie niszczyć to, co udało się osiągnąć.

 

Dodaj komentarz