Nie pchaj się na afisz jeśli nie potrafisz!

Są dwa czasy — czas pokoju i czas niepokoju. Każdy z nich potrzebuje innego lidera. Pierwszy gospodarza, który zajmie się gospodarstwem, dopilnuje, zadba, doglądnie. Drugi przywódcy, który porwie za sobą tłumy, poprowadzi na barykady, ku zwycięstwu. Jeśli niewłaściwy człowiek znajdzie się na niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie, skutki będą opłakane. Dobrą ilustracją nieprzystawania osoby do czasu jest Lech Wałęsa, który nie ma sobie równych jako rewolucjonista, ale gospodarz z niego żaden, czego dowiódł piastując urząd prezydenta. Na drugim biegunie stoi Jarosław Kaczyński, który nie nadaje się na gospodarza. Dlatego w okresie pokoju prowadzi ludzi na barykady, roznieca i podsyca poczucie niebezpieczeństwa, wskazuje wroga utrzymując rewolucyjny zapał na wysokim poziomie. Ale choć bój to jest już ostatni, zwycięstwo tuż tuż, to nie może go odtrąbić, bo to by oznaczało koniec walki, nastanie czasu pokoju i koniec rewolucji.

Przywódca nie ma czasu na zastanawianie się, musi umieć w okamgnieniu ocenić sytuację i błyskawicznie podjąć decyzję. Gdy się zawaha, przegapi właściwy moment, nie wykorzysta nadarzającej się okazji, to przegra z kretesem. Gospodarz odwrotnie, musi ważyć każdą decyzję, planować kolejne posunięcia w oparciu o wiedzę i doświadczenie. Pośpiech jest złym doradcą, ponieważ w gospodarstwie nic nie dzieje się natychmiast, a skutki dziś podjętych decyzji będą odczuwalne dopiera po kilku miesiącach jeśli nie latach.

Ponieważ tak się złożyło, że mamy rewolucjonistę u władzy, więc i metody jej sprawowania są rewolucyjne. Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego został powołany do życia 20 lipca 1944 roku, a już 22 lipca ogłosił Manifest, w którym deklaruje między innymi, że Zadaniem niezawisłych sądów polskich będzie zapewnić szybki wymiar sprawiedliwości. Oczywiście Manifest nie był z nikim konsultowany, uzgadniany, głosowany. Nie było na to czasu. Został wydany przez samozwańczy organ powołany do życia na obczyźnie. I obowiązywał rewolucyjnym prawem silniejszego. Również Dekret o Stanie Wojennym nie był procedowany. Analogicznie jest teraz. Czas niepokoju nie pozwala na długie namysły, trzeba działać natychmiast, już. 13 lipca rada rewolucyjna składa projekt, 20 lipca przegłosowany projekt ląduje na biurku prezydenta gotowy do podpisu. Można było prościej, „dekretem o wprowadzeniu nowych zasad funkcjonowania Sądu Najwyższego”, ale jeszcze trzeba zachowywać pozory, że obowiązuje prawo. A prawo, czyli konstytucja mówi, że dekrety, zwane „rozporządzeniami z mocą ustawy” można wydawać tylko po wprowadzeniu stanu wyjątkowego.

Zilustrujmy problem łopatologicznie. Kran cieknie? Przystępujemy do wymiany instalacji wodno-kanalizacyjnej. Kto z pań i panów domowników jest przeciw? Teściowie? No, tego można się było spodziewać. Zakamuflowana opcja zdradziecka. Oświadczam wam, że żaden jazgot nas nie powstrzyma i program wymiany rur na plastikowe będzie realizowany z żelazną konsekwencją.

Dlaczego Polska znalazła się teraz w tragicznym położeniu? Ano dlatego, że w czasie pokoju władzę sprawuje rewolucjonista, a po stronie opozycji nawet gospodarza z prawdziwego zdarzenia nie ma. Jedna partia lidera mianowała, drugiej przewodzi założyciel, który siebie na wszelki wypadek w nazwie partii umieścił żeby nikt nie miał wątpliwości kto jest jej właścicielem. Ci ludzie nie byliby w stanie sprawnie pokierować furmanką, a co dopiero stawić czoła rewolucjoniście w czołgu. Ponadto prawdziwy przywódca wie kiedy się cofnąć, kiedy ustąpić, kiedy przekazać dowództwo komuś lepszemu. Lider malowany czy mianowany będzie trzymał się stołka do ostatka nucąc pod nosem „Nasz idol Leszek Miller wskazał kędy kroczyć mamy, byśmy u śmietnika historii stanąć mogli bramy”.

Przykład. Ryszard Petru przed pałacem prezydenckim. Przemawia. Dzisiaj jest zły dzień dla polskiej demokracji; PiS walcem rozjechało polską demokrację, przyjmując ustawę, która likwiduje Sąd Najwyższy…. To nie informacja z dziennika telewizyjnego. To nawija lider opozycji. Co od niego zależy? Co zrobi? Jak? A cóż on biedaczyna może? Co innego prezydent. On może. I właśnie To jest moment, gdy człowiek, który wygrywa tak ważne wybory, może zmazać złe decyzje i niedociągnięcia, trzy razy wetując. A my? My tymczasem nie oglądajmy TVPiS tak, jak PiS nie ogląda TVN. Petru nie ogląda.liderzy Ze względów bezpieczeństwa — mógłby uszkodzony piksel wziąć za światełko w tunelu i nabić sobie guza. Ale czy po to ludzie tłumnie wylegli pod pałac? By na własne uszy przekonać się, że niepotrzebnie, bo nic się nie da zrobić? O liderze partii opozycyjnej, który stał obok Petru z miną świadczącą o bezdennej inteligencji i charyzmie, nawet wspominać nie warto.

Na wzgórzu znajdował się posterunek. Bronił się dzielnie, ale w końcu został ze wszystkich stron otoczony przez przeważające siły wroga. Dowódca zwołuje naradę chcąc zasięgnąć opinii podwładnych. W płomiennym przemówieniu naświetla beznadzieję sytuacji i z ubolewaniem informuje, że apele o wspaniałomyślność nieprzyjaciel ignoruje. Kończąc stawia fundamentalne pytanie: „Co nam czynić wypada, a?” Na to zgłasza się jeden z żołnierzy i mówi, że ma rozwiązanie. Dowódca spogląda nań z nadzieją w oczach i mówi: „Mów!”. „Powinniśmy czym prędzej zacząć grób kopać!”

Czy mamy porzucić wszelką nadzieję mając takich sterników nawy opozycyjnej? Niekoniecznie. Prawdziwy przywódca bowiem objawia się sam. A jak się pojawi należy go wspierać z całych sił. I oto nagle na mównicy pojawia się dziewczyna, Kamila Gasiuk-Pihowicz. Ta sama, do której sam prezes Kaczyński powiedział „won!” Dlaczego? Bo lider pozna konkurenta, który mu może zagrozić. Dlatego takie wyróżnienie nie spotkało żadnego z liderków opozycji — oni nie są groźni, ona jest. Co mówi ta niepozorna dama? Jojczy jak jej pryncypał, uskarża się na PiS, wyciąga błagalnie ręce w stronę pana prezydenta, sugeruje jakich programów nie oglądać? Nie! Jak na prawdziwego przywódcę przystało diagnozuje problemy, wyznacza cele, proponuje rozwiązania, które są możliwe w obecnej chwili i mogą okazać się skuteczne. To, co MY możemy zrobić. Tu i teraz. Bez oglądania się na nich, płaszczenia się, skamlenia, apelowania, bez łaski. Bo im żałośniej opozycja szlocha, tym bardziej PiS nią pogardza, tym mniej się z nią liczy.

Co zrobi Petru? Co zrobi opozycja? Wesprze prawdziwego lidera, pozwoli mu działać, czy będzie mu rzucać kłody pod nogi, marginalizować, neutralizować, próbować usunąć, co będzie tym łatwiejsze, że to kobieta? Lewicy, niedoścignionemu wzorowi dla mianowanych i malowanych liderów „opozycji”, udało się skutecznie zneutralizować Nowacką. Czy ten sam los spotka Gasuk-Pihowicz?

Jeśli KOD-owi, Obywatelom RP i innym organizacjom naprawdę zależy na Polsce, to powinni V kolumnę Kaczyńskiego trzymać z daleka od estrady i mikrofonu. Bo ci ludzie zaprzepaszczą każdą ideę, zmarnują każdą szansę. Sobie nie pomogą, a nam zaszkodzą. Sondaże od miesięcy to potwierdzają. Wystarczyło, że prawdziwy lider bawił przejazdem, by Platformie skoczyło pod niebiosa. I wróciło w okolice dna po kilku dniach.

Petru! Jeśli zależy Ci na Polsce zabieraj dupę w troki i jedź na Maderę. Zabierz ze sobą Schetynę. Nie potraficie pomóc, to nie przeszkadzajcie! Wrócicie jak wygramy.

Dodaj komentarz