My zawalimy, wy zapłacicie

Pańskie oko konia tuczy, mawiali starożytni. Dobry gospodarz dogląda gospodarstwa, baczy by nic się nie marnowało, nie szasta bez potrzeby groszem. Takim gospodarzem jest nasz ukochany premier. Gdy tylko dowiedział się, że prezes Narodowego Centrum Sportu, spółki nadzorującej budowę Stadionu Narodowego, ma otrzymać premię wysokości ponad pół miliona złotych zawrzał oburzeniem. Zastanawialiśmy się nad krokami prawnymi, ponieważ nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy premiować osoby, które nie wszystko zrobiły tak jak się umawialiśmy — grzmiał. I zapewniał, że Będziemy do tego używali Prokuratorii Generalnej i najlepszych prawników, którzy są w dyspozycji rządu, by ludzie odpowiedzialni za ewentualną fuszerkę nie pozostali zupełnie bezkarni.

Minęło nieco ponad pół roku i okazało się, że dwóch prezesów spółki PL 2012 za sprawną organizację mistrzostw dostanie po ponad 1,3 miliona złotych premii. Tym razem pan premier nie zawrzał oburzeniem. W ogóle nie raczył zabrać głosu. Znowu minęło ponad pół roku i okazało się, że użycie Prokuratorii Generalnej i najlepszych prawników, którzy są w dyspozycji rządu wyszło prezesowi Narodowego Centrum Sportu, spółki nadzorującej budowę Stadionu Narodowego na dobre. Nie tylko dostanie zakwestionowaną premię, ale podatnicy jeszcze zrzucą się na karne odsetki. Oczywiście odpowiedzialni za ewentualną fuszerkę pozostają zupełnie bezkarni.

Nawiasem mówiąc wszyscy oburzają się na pana premiera i pana prezydenta, że namawiają Warszawiaków do pozostania w domu podczas referendum. Zupełnie niesłusznie. Takie działanie to element programu i strategii partii. Najogólniej rzecz ujmując chodzi o to, by zaszyć się gdzieś i przeczekać złe czasy. Tak ten rząd załatwia każdy problem. Wbrew pozorom to dobrze. Ponieważ choćby na przykładzie leków czy śmieci widać, że lepiej jeśli koalicja — jak Warszawiacy — siedzi w domu, a rząd skupia się na harataniu w gałę.

Sprawa premii i odpowiedzialności za podejmowane decyzje rodzi pytania, czy w Polsce jeszcze ktoś za coś odpowiada? W ciągu dziesięciu lat przez LOT przewinęło się dziesięciu prezesów. Jak można sprawnie zarządzać taką firmą gdy prezes zmienia się średnio raz w roku? Do końca tego miesiąca LOT podejmie decyzję o zakupie nowych samolotów. Wybór musi zaakceptować rada nadzorcza. Rozważamy możliwość zakupu najnowszego projektu Airbusa, czyli A350, albo najnowszej maszyny Boeinga B787 Dreamliner (wcześniej znanej pod oznaczeniem 7E7) — mówił prezes Grabarek w czerwcu 2006 roku. Dziś Dreamlinery bardziej stoją niż latają, a odszkodowania od producenta ani widu, ani słychu.

Albo Polskie Koleje Państwowe. Na modernizację kolei rząd miał 4,83 mld euro, czyli bez mała 20 miliardów złotych. Z tego przez pięć lat, do kwietnia zeszłego roku, wykorzystano… 3%. Żeby „absorpcję środków unijnych” poprawić kolej kupuje pociągi we Włoszech, sens zakupu których polega na wychylnym pudle. Niestety by zaoszczędzić parę groszy, w porównaniu z wielkością kontraktu bez znaczenia, zrezygnowano z wychylnego pudła, więc te drogie pociągi będą poruszać się po naszych szlakach kolejowych z prędkością zwykłych pociągów. Nie przeszkadza to chełpić się na stronie premieraW stronę KOLEI dużych prędkości. Trwa program modernizacji dworców kolejowych.  Objęte są nim obiekty we wszystkich regionach Polski i w miastach o różnej wielkości. Do 2013 roku wydano na ten cel prawie miliard złotych, co pozwoliło na zmodernizowanie 77 dworców kolejowych. Budowane są także nowe dworce, m.in. w Katowicach czy Poznaniu. Od czegoś trzeba zacząć. Więc remontujemy dworce przystosowując je na początek do dużej prędkości wsiadania. Na razie do pociągu byle jakiego, który powoli potoczy się do celu. Na górnym Śląsku na przykład  średnia szybkość pociągu pasażerskiego wynosi 20 km/h, a towarowego 6 km/h…

A winnych zaniedbań, błędnych decyzji, strat i marnotrawstwa jak nie było, tak nie ma.

Dodaj komentarz