Kolejki przede wszystkim

Każdy kto kiedykolwiek był dzieckiem lub znajdował się w posiadaniu dziecka pamięta swoją lub jego reakcję na nieprawidłowości lub niesprawiedliwość. Dziecko zawsze znajduje najprostsze rozwiązanie, a gdy starsi zwracali mu uwagę na mankamenty, na poczekaniu próbuje zaradzić problemom. Na przykład babcia na wizytę u specjalisty musi czekać kilka miesięcy. To proste — mówi mały Jaś — należy znieść limity przyjęć. Proste? Proste.

Mateusz Morawiecki, który jest premierem, w pełni podzielił pogląd Jasia. Będziemy starali się rozładowywać kolejki, skracać te kolejki przede wszystkim, to mogę na początek przynajmniej obiecać — oznajmił na konferencji prasowej 29 czerwca 2021 r. Jeśli premier, którym jest Mateusz Morawiecki mówi, to państwowy monopolista wykonuje. NFZ błyskawicznie zniósł limity przyjęć dzięki czemu od ponad roku poradnie przyjmują pacjentów na potęgę, a fundusz bez szemrania płaci.

Babcia Jasia udała się ze skierowaniem do lekarza specjalisty. Nawet zbyt długo nie czekała, ledwie miesiąc z kawałkiem. Lekarz intensywnie pisząc na komputerze zapytał co ją do niego sprowadza, pokiwał głową ze zrozumieniem i wypisał leki. Wizyta trwała kilka minut. Po powrocie do domu babcia poprosiła wnuczka, by w internecie sprawdził co to za medykamenty, bo pan doktor nawet jej nie zbadał. Okazało się, że są to lekarstwa na zupełnie inne schorzenia.

Żeby pomysł małego Jasia, podchwycony przez dużego premiera, zdał egzamin, płatnik-monopolista, czyli NFZ, nie może kontrolować placówek medycznych, sprawdzać jakości porad udzielanych przez lekarzy. W przeciwnym razie rychło wyszłoby na jaw, że ten szybki dostęp do specjalistów to fikcja. Oni przecież nie leczą, nie udzielają porad, oni ciułają punkty dla placówki w której pracują. Podstawą bowiem rozliczenia świadczeń opieki specjalistycznej jest cena jednostkowa jednostki rozliczeniowej. Każda procedura medyczna — badanie, wywiad, opatrunek to określona liczba punktów. Jeśli lekarz przyjmuje raz na tydzień przez kilka godzin, to żeby kolejki mieściły się w granicach normy musi przyjąć kilkudziesięciu pacjentów. To oznacza, że jednemu może poświęcić góra kilka minut.

Dlaczego NFZ toleruje fikcję? Bo może. Bo w kraju bezprawia nie liczy się interes publiczny lecz partyjny, propagandowy. Ponieważ dolegliwości nie ustępowały babcia udała się z wizytą prywatnie. Trafiła na tego samego specjalistę, który dokładnie ją zbadał, wyraził ubolewanie, że tak późno do niego trafiła i wystawił skierowanie do szpitala, w którym też pracuje.

Nie ma cudów, z pustego i Salomon nie naleje. Zaniedbania sięgają początku XXI wieku i „reformy” tow. Łapińskiego. Od tego czasu minęło 20 lat i choć specjaliści ostrzegali, że będzie coraz gorzej, że ochronie zdrowia grozi zapaść, żaden rząd nie zdecydował się na poważne reformy. Skutek jest taki, że śmierć zbiera coraz obfitsze żniwo. Nawet w średniowieczu nie zdarzało się, żeby dziecko po porodzie spadło ze stolika. A w Polsce w trzeciej dekadzie XXI wieku zdarzyło się.

Dodaj komentarz