Młodzi lekarze nie chcą emigrować, ale z bezsilności pakują już walizki. Problemy ochrony zdrowia po czterech latach rządów PiS przypominają zapaść systemu w czasach PRL. Czy potrzeba masowej prywatyzacji? Dr Sławomir Zagórski tłumaczy Maćkowi Piaseckiemu, że można inaczej, podając przykład Czech, gdzie mało kto leczy się prywatnie.
To lead podcastu »OKO do słuchania: Trzy pomysły, jak uleczyć polską ochronę zdrowia [PODCAST]« dostępnego tylko dla zarejestrowanych. W Czechach publiczne są szpitale, prywatne przychodnie. Skoro na nieprawdę pozwolono sobie już w samym leadzie, to zgłębianie całości byłoby zwykłą stratą czasu. Choćby z tego powodu nie zamierzam podawać nie wiadomo komu swoich danych osobowych i rejestrować się.
Nie da się wyleczyć choroby jeśli postawi się złą diagnozę. Gospodarka planowa i system kontraktacji nie sprawdziły się z prozaicznego powodu — braku elastyczności. Przedsiębiorcy prywatni są elastyczni, szybko reagują na potrzeby. Działając w ściśle określonych ramach wyznaczonych przez prawo nie pozwolą sobie na oszustwa, ale tylko pod warunkiem, że służby państwowe sprawnie i szybko reagują na nieprawidłowości. W służbie zdrowia nie jest ważne, czy placówka medyczna jest prywatna czy państwowa. Ważne jak i przez kogo jest finansowana. Podstawowa różnica między czeskim a polskim systemem polega na tym, że działa w oparciu o system konkurujących ze sobą Kas Chorych z jednej strony i rywalizujących ze sobą placówek medycznych z drugiej. Podobny system wprowadzono w Polsce 20 lat temu, lecz został zniszczony przez grupę towarzyszy trzymających wtedy władzę — ministra zdrowia tow. Łapińskiego, członka Biura Politycznego przy KC PZPR premiera tow. Millera oraz przewodniczącego Komitetu Młodzieży i Kultury Fizycznej prezydenta tow. Kwaśniewskiego.
Zarówno PO jak i PiS szły po władzę z hasłami likwidacji narodowego monopolistycznego molocha zdrowotnego. Jednak po zdobyciu władzy ograniczyły się do obsadzenia stanowisk w NFZ swoimi ludźmi i nic nie zmienili w chorym systemie. Dzięki temu dziś szpitale toną w długach, chorzy umierają na SOR-ach, a oddziały szpitalne są zamykane, bo lekarzy i pielęgniarek jest jak na lekarstwo. Przed tym, że tak skonstruowany system doprowadzi służbę zdrowia do zapaści specjaliści ostrzegali od początku. Dziś domorośli eksperci od siedmiu boleści widzą tylko jedną różnicę między polskim a europejskim systemem opieki zdrowotnej — wysokość nakładów. Przy czym nawet i tu manipulują nie uwzględniając tego, co Polacy zmuszani są płacić z własnych kieszeni prywatnie, niezależnie od składki zdrowotnej, w tych samych placówkach tym samym lekarzom. Jednak o wprowadzeniu zasad rynkowych, konkurencji, nawet mowy nie ma. Bo jak się sprywatyzuje, to pacjenci będą umierać pod szpitalami, bo ich nie będzie stać. Dziwne, że po sprywatyzowaniu handlu nikt nie umiera pod sklepami spożywczymi, każdego stać na schabowego i szynkę, a kolejki zniknęły. PO swego czasu zapowiadała jakiś kadłubek rynku, który miałby powstać w wyniku podzielenia NFZ-u na mniejsze, konkurujące ze sobą fundusze, ale były ważniejsze sprawy do załatwienia, jak OFE czy rynek leków.
Co dziś koalicja populistyczna proponuje pacjentom? Dogłębną reformę, powrót do Kas Chorych lub podział NFZ? O święta naiwności! Wszystko zostanie po staremu, niewydolny system pozostanie bez zmian, ale za to marnotrawstwo zwiększy się na początek o 1,3 pkt. proc.
Wydatki publiczne na ochronę zdrowia w Polsce wynoszą obecnie 4,7% PKB. Koalicja Obywatelska chce, by było to 6% PKB – faktycznie, a nie tylko na papierze.
To nie wszystko, ponieważ
Koalicja Obywatelska chce również przeznaczyć odpowiednie środki na inwestycje w leczenie ambulatoryjne.
Cały program składa się z tego typu frazesów. Nie przeszkadza to jednak Schetynie pleść o… niewiarygodnej konkurencji. Chcę powiedzieć w kilku słowach o tym co spotkaliśmy, co słyszeliśmy w Katowicach — ujawnił plany na najbliższą przyszłość podczas wiecu w Obornikach Śląskich. Kolejna fala zapowieści, zapowiedzi, obietnic, tego wszystkiego, co już słyszeliśmy przez ostatnie lata, miesiące i tygodnie. Jeśli chodzi o te kwestie wyborczych, przedwyborczych obietnic to nikt tak dużo nie obieca, jak premier Morawiecki, nikt tak bardziej nie będzie mówił inaczej przed wyborami, a inaczej po wyborach jak prezes Kaczyński. Tak, że to wszystko jest jedna wielka ściema polityczna. Tak mówi człowiek, który sam obiecał, że pozostawi bez zmian to, co dali i obiecali Szydło, Morawiecki i Kaczyński i dorzuci od siebie drugie tyle.
W innym miejscu, w Sosnowcu na Górnym Śląsku, lidera koalicji populistycznej dopadł najwidoczniej zanik pamięci. W obliczu protestów w obronie klimatu wdrapał się na mównicę i rzekł: Jak mogą być wiarygodni ci, którzy przez ostatnie lata sprowadzają węgiel z Rosji, to jest ponad 20 mln ton za ponad 7 mld zł. Gdzie jest ich wiarygodność, gdzie są te obietnice, w których mówią, że będą walczyć o polskie kopalnie i polski węgiel? Oni są po prostu niewiarygodni i to dziś wyraźnie mówimy. Nie pamięta biedaczek, że Donald Tusk wyrzucił prezesa spółki energetycznej, bo ten kwestionował ekonomiczny sens wpakowania 12 miliardów złotych w rozbudowę węglowej elektrowni Opole. Specjaliści łapali się za głowę, ale kto by się ich gadaniną przejmował. Na pewno nie Tusk. Elektrownia Opole zużywa ok. 4 miliony ton węgla rocznie. To tak jakby wybudować dom bez okien, po czym zarzucić lokatorom rozrzutność, bo palą światło w dzień.
Po co w ogóle Schetynie była ta szopka z Kidawą-Błońską, skoro nadal sam jeździ, plecie duby smalone i wzmaga poczucie beznadziei u wyborców?
PS.
Rzecznicy praw wszelakich i politycy, zwłaszcza prawicy, pastwili się nad akcją pod hasłem „Nie świruj, idź na wybory”. Przekonywali, że skoro im wydaje się, że godzi w osoby upośledzone, to znaczy, że godzi. Jednak fakt, że podniesienie płacy minimalnej doprowadzi do likwidacji warsztatów terapii zajęciowej żadnemu z nich nie spędza snu z powiek i nie wzbudza niepokoju. Problem tłumaczy ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, prezes Fundacja im. Brata Alberta, prowadzącej kilkanaście takich placówek dla osób niepełnosprawnych: Wzrost minimalnej płacy do 3, później do 4 tysięcy złotych, przy znikomym wzroście dotacji Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych dla warsztatów terapii zajęciowej prowadzi do upadku tych jakże potrzebnych placówek dla niepełnosprawnych.
Wyjście będzie tylko jedno. Głupocie musi zabraknąć żarcia na talerzu by się opamiętała. Przy okazji ucierpią ci, co sytuację rozumieją. Ale czy na co dzień jest im dobrze? Nie dotykają ich podwyżki cen? Nie czekają w kolejkach do lekarza? Czują się bezpiecznie na ulicach?
Czy może powtórzyć się czas po rewolucji w Rosji? Gdzie najpierw rękoma popierających władzę zrobiono porządki, by potem porządkujących wziąć za „mordę”? Przy okazji kolejny raz dziękuję za polecenia książki „Lenin” Inaczej bym jej nie przeczytała. Przez ile lat Rosja trwa w tym chaosie i nie może z niego wyjść?
Przypomnę serial „Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy. http://www.filmpolski.pl/fp/index.php?film=123487
Ludzie Wielkopolski pracowali, nie czekali aż im kapnie 500+, nie czekali na łatwy kawałek chleba, ale w znoju, wytrwałości w końcu wygrali. Dokąd zmierza pisia Polska? Czy znowu nastanie jak po 1945 r do 1956 r czas terroru, donosów na nieprawomyślnych, donosów, szykan, nieszczęść i rozwój podłości?
W innym kraju, za Odrą w 1933 ludzie też przezywali wtedy czas radosnej euforii. Też znaleziono wroga wewnątrz państwa. Obecnie w Polsce też już są wytypowani…..
K.Łoziński, Studio opinii:
Powiedz to tym, którzy zapluwają się odmieniając hejt przez wszystkie przypadki. Prawdziwi hejterzy nie hejtują! Oni kulturalnie sugerują, wskazują na potencjalne źródło problemów.
Taaaa…. chyba, że coś im się „wymsknie”, ale reszta, szkoda słów. I nie zapowiada się najlepiej na przyszłość. Gdy zapytałam wnuka (teraz 6 klasa) jak zachowują się, jakich słów używają jego koledzy, to po krótkiej chwili powiedział: „oj, nie podobałoby ci się, babciu”. A to tylko dopiero 6.klasa
Kiedyś Laskowik pytał „Skąd to chamstwo przyszło do naszego kraju” sugerując, że ze wschodu. Teraz już wiadomo z całą pewnością, że jest tutejsze.