Jak Polacy… Słowińców wykończyli.

Do poruszenia tego tematu zainspirował mnie Qielih pisząc, że mieszka na Kaszubach, ale tam mało już osób mówi po kaszubsku.

Jako nastolatka część wakacji spędzałam na terenie, który kiedyś był ziemią Słowińców. Byli odłamem Kaszubów. Ale jak kiedyś i w Polsce nawet między wsiami, mowa ich bardzo się różniła. Mieszkali nad jeziorem Gardno, Łebsko w okolicznych wsiach. Wieś Kluki stała się skansenem położonym w Słowińskim Parku Narodowym. Park to nadzwyczajne miejsce z ruchomymi wydmami przemieszczającymi się i zasypującymi rosnący las, a nawet jakieś dawne wsie. Po jakimś czasie wydmy odsłaniają zasypane miejsca.

Park był miejscem pieszych wędrówek. Niezapomnianych!!! Zobaczyłam tam cud przyrody, który pamiętam do dziś. Odpoczywaliśmy na wydmie. Po lewej stronie Rowokół (najwyższe wzniesienie na Pomorzu – obecnie z wieżą widokową). Po prawej stronie jezioro Gardno i wpadająca do niego rzeka Łupawa, a w dole cud – łąka.

Dzień był upalny, jak to potrafi być w lipcu, godzina wczesna, nad trawami, ziołami, kwiatami unosił się opar parującej wody. Do tego wszystkie dźwięki jakie wydają owady (świerszcze i inne dziwa). Spokój. Zapach roślin, świergot ptaków. Raj Ewy i Adama nie mógł być piękniejszy. Przeżycie, widok były tak niezwykłe, że nigdy więcej nic tak nie utknęło mi w sercu i myślach.

SŁOWIŃCY. Germanizacja tego ludu nabrała przyspieszenia w XVIII wieku, szczególnie przez przymus nauczenia się modlitw w języku niemieckim. Na skutek tej nauki mieszały się słowa słowińskie z niemieckimi, a język w barwie i akcentowaniu przypominał niemiecki. Po wojnie na te tereny przyjechali Polacy, którym nie podobały się Niemce. Szykanami, biciem, kradzieżami i wyzwiskami dawali im to odczuć.

„Jednym z głównych powodów emigracji Słowińców z Kluk, po początkowym wysiedleniu części niezweryfikowanych mieszkańców w latach 40., był ustawiczny konflikt z grupą przesiedleńców, której przewodzili członkowie ORMO: Antoni Korczyński (kierownik punktu połowowego) oraz Michał, Alfred i Kazimierz Woronko. Grupa ta ciesząc się poparciem komendanta lokalnego posterunku MO w Gardnie Wielkiej oraz kierownika działu społeczno-administracyjnego powiatowej Rady Narodowej w Słupsku, Koguta, regularnie szykanowała autochtonicznych mieszkańców Kluk, dopuszczając się rozbojów i kradzieży.” Przy bezczynności prokuratury.

Rozmawiałam z jednym ze Słowińców. W sklepie jakaś „prawdziwa” Polka wytrąciła staremu człowiekowi siatkę z zakupami, przy okazji racząc go wulgaryzmami. Przecież nie byłabym sobą, gdybym nie zareagowała. Poleciały słowa i to niekoniecznie ładne (z mojej strony także, chyba pierwszy raz w życiu). Pozbierałam starcowi zakupy i odprowadziłam go do domu. Siedliśmy przed chałupą i rozmawialiśmy. Ta rozmowa to też jedna z tych, które się pamięta.

– Panienko tyle lat, tyle lat nie daliśmy się Niemcowi. A teraz gdy Polska do nas przyszła, gdy dostaliśmy i nadzieję i pewność na wychowanie dzieci na Polaków, musimy opuścić domy. Bo nie da rady żyć. Niech Ci się panienko za dobro szczęści w życiu.

Łzy starca, jego trudna jednak czasami do zrozumienia mowa zapadła mi w serce. A Słowińcy wyjechali do RFN w pobliże Hamburga (tak jak Niemcy z Kołobrzegu). Niemcy ich nie odrzucili. Wspomniany starzec nie mógł pojąć jak ludzie wysiedleni ze swoich domów, pozbawieni ojcowizny mogą być tak niezrozumiale okrutni. W rozmowie i zrozumieniu słów pomagała jego wnuczka. Widocznie nie rozumiał słowa chciwość. Przyjezdni dostawali domy w o wiele wyższym standardzie niż swoje. Była woda w kranie, zlew, dachówki na dachu, a nie strzecha. To kusiło.

„Współcześnie Słowińcy i ich potomkowie czują się Niemcami, jedynie dzieci pochodzące z małżeństw mieszanych czują się także Polakami. Tylko ci drudzy przyznają się do nazwy „Słowińcy”. Wielu byłych mieszkańców Kluk odwiedza Kluki i spotyka się na dorocznych zjazdach.”

Te zdarzenia są udokumentowane, gdyż sprawa Słowińców oparła się o najwyższe władze. Tu zbrodni zniszczenia, wynarodowienia słowiańskiej grupy etnicznej ukryć nie da rady.

IPN tej zbrodni nie zbada, bo po co?

Została nazwa, która Polakom niewiele mówi. W Kołobrzegu jest niewielka ulica Słowińców. Ilu ludzi wie o kim mowa? Ilu wie o Słowianach, którzy na Pomorzu (wykopaliska to mówią) pojawili się w VII-VIII wieku. Poprzednie ślady zamieszkania tych terenów są sprzed 3 tysięcy lat p.n.e.

SŁOWIŃCY, lud słowiański do którego wynarodowienia przyczynili się Polacy.

Cytaty za Wikipedią.

Dodaj komentarz