Życie poczęte szt. 1

Na marginesie sprawy szesnastoletniej pensjonariuszki Domu Dziecka, która dzięki troskliwej opiece mało nie przeniosła się na tamten świat, warto zastanowić się jak to jest możliwe. Dlaczego w kraju wydawać by się mogło cywilizowanym, w środku Europy, w XXI wieku coś takiego w ogóle mogło się wydarzyć. A przecież to nie jest ani pierwszy, ani jedyny, ani odosobniony przypadek. Wystarczy wspomnieć Rodzinny Dom Dziecka państwa Berlińskich, który urzędnicy postanowili bezinteresownie zniszczyć, sprawę małej Madzi, sprawę dziewczynki obmacywanej przez pedofila, którego sprawę sąd umorzył, bo sprawca macał przez ubranie (do „zdarzenia” doszło w zimie), sprawę małego Piotrusia, którego brygada antyterrorystyczna odbiła z rąk matki i wiele, wiele innych.

Skąd bierze się takie przedmiotowe taktowanie? Na trop może naprowadzić zdarzenie, do którego doszło w publicznym liceum w Kraśniku. Otóż – jak pamiętamy – do zachowujących się dziwnie uczniów wezwano nie lekarza, lecz księdza. Ponieważ uznano, że jeśli uczeń charczy, to nie tyle jest mu potrzebny lekarz i lek, ile ksiądz i modlitwa.

I tu dochodzimy do sedna. Tak. To Kościół kompletnie zdehumanizował człowieka, traktując go jak przedmiot. To Kościół zygotę podniósł do rangi pełnoprawnej istoty, jednocześnie zatracając jej człowieczeństwo, odmawiając wszelkich praw. Bo nie człowiek się liczy, nie człowiek jest podmiotem lecz życie poczęte sztuk jeden. Z tej perspektywy nie ma znaczenia, czy płód jest zdrowy, czy dziecko, które się urodzi będzie miało kochających rodziców, czy wręcz przeciwnie – całe życie będzie tułać się po przytułkach. Bowiem nie liczą się uczucia, odczucia, dobrostan. Więcej, doktryna głosi zgoła, że cierpienie uszlachetnia. Więc im więcej cierpienia, łez, bólu, nieszczęścia, tym lepiej. Kierując się tą ideologią utytułowani parafianie w Ginekologiczno-Położniczym Szpitalu Klinicznym Uniwersytetu Medycznego (sic!) w Poznaniu odmówili pacjentce wykonania aborcji, uznając, że zespół Downa rozpoznany u płodu, nie jest wskazaniem do przeprowadzenia takiego zabiegu.

Miłość i miłosierdzie jakim pan otacza najmniejsze, bezbronne istotki, nad których losem z troską ślinią się odziani w powłóczyste szaty starsi, często brzuchaci panowie, najlepiej ilustruje takie oto zdarzenie. Otóż Elizeusz, prorok, podróżował po Bliskim Wschodzie od niechcenia lub na wniosek czyniąc cuda. Pewnego dnia interesy zawiodły go do Jerycha. Stamtąd poszedł do Betel. Kiedy zaś postępował drogą, mali chłopcy wybiegli z miasta i naśmiewali się z niego wzgardliwie, mówiąc do niego: Przyjdź no, łysku! Przyjdź no, łysku! On zaś odwrócił się, spojrzał na nich i przeklął ich w imię Pańskie. Wówczas wypadły z lasu dwa niedźwiedzie i rozszarpały spośród nich czterdzieści dwoje dzieci.¹ Bogu niech będą dzięki, należałoby zakrzyknąć…

Gdy hitlerowcy podczas wojny rozdzielali rodziny, odbierali dzieci rodzicom, to było to traktowane jako zbrodnia. Gdy dziś polski sąd w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej pod byle pretekstem odbiera dziecko kochającym rodzicom lub rodzicowi, bez oglądania się na uczucia malca i liczenia się z jego potrzebami lub odbiera go jednemu z rodziców by przekazać drugiemu, nikt nie traktuje tego w kategorii zbrodni. Dlaczego? Bo jednym z nieodłącznych składników wiary jest hipokryzja? Bo jeśli oni robią to co my, to oni są zbrodniarzami, nie my, bo my działamy w interesie i dla dobra dziecka?

Wbrew twierdzeniom, że religia katolicka uczy miłości, tolerancji i humanitaryzmu, po ponad dwudziestu latach indoktrynacji gołym okiem widać, że osiągnięty skutek jest odwrotny. Poziom agresji werbalnej osiągnął nieznane nawet za komuny rozmiary², mnożą się akty nienawiści, narasta spirala przemocy. Wygląda na to, że jedyną naukę jaką wynosi młodzież z lekcji religii jest „odpuście nam, k…wa nasze winy, a jak nam nie odpuścicie, to se sami odpuścimy, ale wy nie liczcie na litość, dla was nie ma przebacz”.

„Troskę” organów państwowych i boskich o los naszych pociech najlepiej ilustruje sprawa zgwałconego dziecka, czternastoletniej dziewczynki, za którą jak cienie podążali obrońcy życia i ksiądz. Przyjechała do warszawskiego szpitala, by usunąć ciążę, oni za nią. Postawili zarzut nakłaniania małoletniej do aborcji, prokuratura, a jakże, zajęła się sprawą. A sąd rozważał odebranie praw rodzicielskich matce dziewczynki, bo „nakłaniała” córkę do usunięcia ciąży. I postawili na swoim – zabieg się nie odbył….


¹ Historia proroka Eliasza i jego ucznia Elizeusza opisana jest w 2 Księdze Królewskiej, 1 i n. Cytat z Biblii Tysiąclecia.
² Rzecz charakterystyczna, że mający pełne gęby frazesów o miłości bliźniego, tolerancji, i bóg wie czego jeszcze nie wzdragali się przed opowiadaniem w czasach minionych następującego śmiesznego dowcipu: Przychodzi młody, wygolony chłopak do spowiedzi. – Proszę księdza – mówi – zabiłem zomowca. Na co ksiądz: – Mój drogi! Przyszedłeś do spowiedzi. Zacznij więc od grzechów, chwalenie się dobrymi uczynkami pozostawiając na koniec.

Dodaj komentarz