Znów szok

Najpierw obowiązek, potem przyjemność. Co to oznacza? To oznacza, że porównano obowiązek do przyjemności. A jeśli żona poleci mężowi, że powinien najpierw zagotować wodę na gazie, a dopiero potem wrzucić makaron, to nie ulega wątpliwości, że porównała wodę i gaz do… makaronu. Kto tak rozumie zwykłe następstwo zdarzeń? Media.

Ktoś w tym miejscu powie, że nie dziwota, bo po tak zwanych mediach niepokornych czy narodowych można spodziewać się wszystkiego. I zapewne będzie miał rację. Sęk w tym, że taką interpretację słów nielubianego polityka przedstawiły nie te, sympatyzujące z władzą, lecz stojący na straży wolności, swobód i prawdy, walczący z mową nienawiści portal gazeta.pl. Poseł Pięta napisał na Facebooku, że Godzina „W” nigdy nie była godziną „zgody”. Najpierw była”niezgoda” z Hitlerem, potem z komunistami. Teraz jest z @Kom_Obr_Dem i @gazeta_wyborcza. Portal gazeta dostrzegł wpis Pięty, zapoznał się z nim i stwierdził, że Poseł Pięta znów szokuje na Twitterze. Tym razem porównał KOD i „Wyborczą” do… Hitlera.

Informacja z Gazety spełnia w stu procentach wymogi rzetelnego dziennikarstwa. O porównaniu KOD-u i Wyborczej do Hitlera jest mowa w tytule i w leadzie, lecz treść skupia się na przypomnieniu innych skandalicznych wypowiedzi posła Pięty. Aż dziw bierze, że ani raz w tekście nie padają takie umiłowane przez opiniotwórcze medium pojęcia jak „mowa nienawiści” czy „hejt”. Z drugiej strony medium, które tak interpretuje proste zdanie żadną miarą do rzetelnych i wiarygodnych zaliczyć nie sposób.

Pieta

Takie dziennikarstwo uprawiane przez medium strojące się w piórka mentora i obrońcy wartości demokratycznych, prawa, wolności słowa, praw człowieka, stawia po znakiem zapytania nie tylko czystość intencji, ale także kompetencje. W tej sytuacji piętnowanie cudzych manipulacji na kilometr trąci hipokryzją.

Dodaj komentarz


komentarzy 5

  1. Słowami poety, które nas ciszą, uczą, bawią.

     

    MIEJMY NADZIEJĘ. 

     

     Jak kominiarza,
     Tak dziennikarza
     Zawód diable trudny
     Czyści…. a sam brudny.
    (Zapiski Starucha)

    Dopóki dziennikarstwo nie wyczyści siebie,
    Pastwy tylko w zbłoconym będzie szukać chlebie,
    Dopóki fałsz i zawiść pióra wasze plami,
    Dopóki i błazeństwo potrąca dzwonkami,
    Dopóty tylko podłem rzemiosłem będziecie,
    Co klęskę i zarazę dmie po całym świecie.
    A gdy świat sprośnej tłuszczy powstrzymać nie zdoła
    Niech ryje piętno hańby na bezczelne czoła;
    Ale miejmy nadzieję, ród ludzki myśl wznosi,
    Miłości i rozumu u Boga wyprosi.
    Miłość tak łatwa! A z nią i rozum przybędzie
    I kiedyś, razem z nami, do uczty zasiędzie!
     Co daj Boże Amen.

    9go Lutego 1872.

    Aleksander Fredro

    1. To było medium wyjątkowe, rzetelne, wiarygodne. Zmieniło się w podłego szmatławca. Swego czasu dzień zaczynałem od lektury G. Wyborczej. Teraz wchodzą tam jak tylko czegoś szukam, bo już sam układ, nieczytelny, groch, mydło i powidło, odstrasza.

      Nie jest ważne co się mówi i co to znaczy. Liczy się to, kto to mówi i jak można to wykorzystać na zasadzie „wszystko co powiesz będzie użyte przeciwko tobie”. Jeśli w tekście znajduje się słowo Hitler, to nie trzeba tekstu czytać ani rozumieć, bo wiadomo, że chodzi o porównanie do Hitlera. Trzeba tylko poszukać kogo porównano. Na szczęście tekst Pięty był krótki, więc i wysiłku wielkiego nie wymagał. A i tak autor ukryty pod inicjałami pominął komunistów, których Pięta też wymienił. Dlaczego? Obawiał się, że porównanie komunistów do Hitlera nikogo nie oburzy?

      1. Nie wiem czy zauważyłeś, że na TOKu komentują w znaczącej części lub przewadze niechętni GW. Kiedyś GW była pierwsza na naszej zakładce, teraz jest ostatnia. Czytając jakiś artykuł, a potem następny, to okazuje się, że w następnym mogę zobaczyć wypięty tyłek i przeczytać: zobacz jaka piękna pupa. Zgadzasz się czy nie? I klikaj, klikaj… Gdy dotyczy to innej kobiety, to podobne zdjęcie będzie miało tekst: co za ordynarna pozycja itd. Nacięłam się kilka razy i teraz uważnie zaglądam.

        W czasach minionych, gdy Rakowski był naczelnym „Polityki”, mieliśmy teczkę w kiosku i tam mogliśmy ja kupić. Czytających tę gazetę po nas było wielu. Gdy dowiedziałam się, że otrzymywaną za darmo niektórzy odsprzedają, darowizny się skończyły. Prawdziwy lud Boży.
        Plebanie w czasie stanu wojennego dostawały leki za darmo, które później odsprzedawały drogo.