Zjawiska rzadkie i trudne do przewidzenia

Rok 2006: Zalane ulice, tunele pod wiaduktami i przeciekające dachy to skutki intensywnych opadów deszczu w Warszawie. W ciągu kilkunastu godzin w stolicy spadło 40 litrów wody na metr kwadratowy.

Rok 2008: Deszcz był tak intensywny, że rynny przestały przyjmować wodę. Momentalnie zapchały się też studzienki kanalizacyjne. Pierwsze wodą zapełniły się tunele na al. Prymasa Tysiąclecia, przy Dworcu Zachodnim. Samochody tonęły w deszczówce, która zakrywała im koła i podwozia. Do środka pojazdów wlewała się woda.

Rok 2010: Na Grochowie zalane jest centrum handlowe King Cross Praga, większość sklepów przerwała pracę. Prądu nie było też w Markach na osiedlu Kosynierów. Zalane zostały ulice i piwnice szpitala im Orłowskiego na Czerniakowskiej, Szpitala Praskiego i domu dziecka przy Międzyparkowej, woda zalała też część archiwum MSWiA.

Rok 2011: Na wielu ulicach studzienki kanalizacyjne nie radziły sobie z nadmiarem wody. Zalane zostały m.in. Rzymowskiego, Lucerny, okolice Kasprzaka i Al. Prymasa Tysiąclecia, a także Wolskiej i Redutowej.

Rok 2013: Zamknięte cztery stacje metra, unieruchomione tramwaje, opóźnione autobusy i zamknięte ulice. To skutki ulewy, która w niedzielę przeszła nad Warszawą.

Czy w oparciu o doświadczenia z przeszłości można przewidywać, że za jakiś czas znowu spadnie deszcz i w związku z tym należy w pierwszym rzędzie zmodernizować system kanalizacyjny? Inaczej — czy można winić władze Warszawy czy jakiegokolwiek innego miasta za to, że kanalizacja jest niewydolna?

Dodaj komentarz