…ze mną te numery

Każdy kto zobaczy człowieka siedzącego na gałęzi i zawzięcie ją piłującego, popuka się w głowę. Jakże jednak często nie jest w stanie dostrzec, że robi to samo. Pal licho, jeśli na tej gałęzi siedzi sam. Najwyżej dostanie pośmiertnie nagrodę Darwina. Ale jeśli zawzięcie piłuje całe drzewo? Jeśli przez swoją głupotę zwali nieszczęście na głowę swoją i wszystkich wokół?

Ci, którzy cieszą się, że ktoś, kogo nie lubią, został spostponowany, gdy wręcz domagają się linczu, w swym zaślepieniu nie rozumieją, że fanatyzm wymaga ofiar. Najlepiej ilustrują to niedawne wydarzenia na Bliskim Wschodzie, gdy fanatycy muzułmańscy zamordowali swoich braci, którzy przyjechali walczyć po ich stronie, ale im się znudziło.

Niedawno we Francji bandyci napadli na redakcję tygodnika satyrycznego i zamordowali wszystkich, którzy im się nawinęli pod lufę karabinu. Pretekstem było „naśmiewanie się” z proroka. Co na to nasi parafianie? Mieli twardy orzech do zgryzienia. Z jednej strony to jednak jest morderstwo. Z drugiej zamordowani obrażali uczucia religijne. A to jest niedopuszczalne. W wypowiedziach wielu działaczy prawicowych można było nawet wyczuć nutę podziwu i wręcz zazdrości, że ktoś — jak uwielbiają mówić — „miał odwagę” rozprawić się z bluźniercami.

Wspomniane przy innej okazji w innym miejscu złote usta Episkopatu Polski, ksiądz Józef Kloch, również nie zdobyły się na jednoznaczne potępienie mordu. Nie chcę aby kpiono z religii, z wartości w ogóle, bo nie chodzi tylko o religię. Nie. Powinny pozostać pewne wartości, na których budujemy prawo, na których budujemy swoje życie. Wykpiwanie wszystkiego…. Nie! To nie jest dobra droga. I dalej: Tak się przyjęło, że katolików można bić po głowie bo oni nie robią zamachów bombowych. To nic nowego. Bito nas po głowie od początku chrześcijaństwa. […] Nie jest właściwe ani zabijanie redaktorów jakiegokolwiek czasopisma, ani kpienie z religii.

Jak widać hasło Gott mit uns jest nadal aktualne. Słowa Klocha nabierają szczególnie złowrogiego wydźwięku w 70. rocznicę wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Obozu w którym mordowano ludzi nawet nie za to, że wyśmiewali się z Boga, ale za to, że wierzyli w niego inaczej lub mieli niedostatecznie germański wygląd. Puśćmy na chwilę wodze fantazji i wyobraźmy sobie rzecznika Episkopatu Niemiec w owych czasach. Zamknijmy oczy i posłuchajmy co mówi Pfarrer Hans Kloch: „Nie chcę aby kpiono z religii, a sposób w jaki Żydzi podchodzą do naszego bądź co bądź boga, to kpiny. Nie. Powinny pozostać pewne wartości, na których budujemy prawo, na których budujemy swoje życie, które zaszczepiamy Europie. Przeinaczanie wszystkiego…. Nie! To nie jest dobra droga. I dalej: Tak się przyjęło, że Niemców można bić po głowie bo oni przegrali wojnę. To nic nowego. Bito nas po głowie od początku germaństwa. Genug davon!”

Wartości. Słowo klucz, czy może raczej wytrych. Wiadomo co to jest. To zasady i przekonania będące podstawą przyjętych w danej społeczności norm etycznych. A więc uczciwość, prawdomówność, słowność, szacunek, ale także i nietykalność cielesna. Czy to można wykpić? Wyśmiać? Czyli wiadomo czym są wartości. A czym są „wartości chrześcijańskie”? Trudno się oprzeć wrażeniu, że tym samym, czym swego czasu była „demokracja socjalistyczna”, czyli zaprzeczeniem powszechnie znanych  zasad. Zresztą rzecznik Józef Kloch jest potwierdzeniem tej tezy twierdząc na przykład, że Konferencja Episkopatu Polski nie groziła posłom żadną ekskomuniką. Arcybiskup Henryk Hoser, przewodniczący Zespołu Konferencji Episkopatu Polski do spraw bioetycznych w wywiadzie udzielonym Polskiej Agencji Prasowej bez owijania w bawełnę zagroził, że parlamentarzyści świadomie popierający ustawę dopuszczającą stosowanie in vitro, automatycznie zostaną ekskomunikowani.

Dawniej towarzysz, któremu groziło wyrzucenie z PZPR składał samokrytykę, kajał się, łkał, przepraszał i obiecywał poprawę. Dzisiaj poseł prędzej zagłosuje wbrew zdrowemu rozsądkowi, interesowi kraju, zaneguje naukę, niż da się wywalić ze „wspólnoty”. No bo jakże to tak — uroczystość państwowa, jest jeden biskup, drugi, księża, posłowie, senatorowie, premier, ministrowie, prezydent, wszyscy na kolanach, a on nie? I kto go, ekskomunikowanego, na liście wyborczej umieści? Tow. ministrant Miller? Składający samokrytykę Palikot, który łkając przepraszał za to, że „za ostro atakował Kościół”? Kopacz, która jak widzi nagle wywijającego ostrym narzędziem demonstranta, to zmyka do kancelarii, zamyka się na klucz i podpisuje porozumienia? Polska powinna się zachowywać jak polska rozsądna kobietadeklarowała niedawno pani premier. Niewątpliwie jest to rozsądek chrześcijański, bo jaka rozsądna kobieta spełnia bez szemrania wszelkie finansowe zachcianki domowników w sytuacji, gdy gospodarstwo zadłużone jest po uszy i brakuje pieniędzy na podstawowe potrzeby?

Każdy kto zobaczy człowieka siedzącego na gałęzi i zawzięcie ją piłującego popuka się w głowę. Każdy kto bez szemrania godzi się, by na listach wyborczych widniały stale te same nazwiska i te same partie, które wielokroć dowiodły, że nie potrafią rządzić, właśnie zawzięcie piłuje gałąź, na której wszyscy siedzimy.

Dodaj komentarz