Wy won!

Wojciech Cejrowski jest zachwycony. Czym jest zachwycony Wojciech Cejrowski? Wojciech Cejrowski jest zachwycony ideą. Jaką? Chrześcijańską. Sięgającą korzeniami czasów minionych i tych, co to z nimi był bóg, a lokale nur für Deutsche. Ideą polegającą na piętnowaniu, dzieleniu, stosowaniu odpowiedzialności zbiorowej, segregacji. Wojciechowi Cejrowskiemu niewiele potrzeba by wpadł w ekstazę. Wystarczyło na przykład na sopockiej restauracji „Piaskownica” powiesić kartkę z nabazgraną informacją „Nie obsługujemy Rosjan”, by ideę dostrzegł, skojarzył, zrozumiał i docenił. ROSJAN NIE OBSŁUGUJEM to piękna idea. I przyzwoity Rosjanin widząc taką kartkę nie obrazi się, lecz zrozumie nasz stosunek do Putina, bo sam ma podobny. A nieprzyzwoity? Nieprzyzwoitych nie obsługujem.

Bez większego trudu można sobie wyobrazić kogo jeszcze można by nie obsługiwać, żeby wzbudzić zachwyt i podziw u Cejrowskiego. I vice versa, bez wysiłku można zgadnąć wykluczenie jakiej grupy zamiast euforii spowodowałoby toczenie piany i ryk, że to niedopuszczalna, chamska dyskryminacja. Bo prawda jest jedna i głosi, że „to tobie nie wolno robić tego, co mnie niemiłe. Ja zawsze postępuję zgodnie z wolą bożą, więc mam prawo robić co chcę”. Podsumowując, żeby podniecić parafianina nie trzeba dużo. Wystarczy nabazgrać coś na kartce w tubylczym dialekcie. Że adresat przesłania tego narzecza nie zna? Zna Cejrowski. To wystarczy.

Zostawmy jednak Cejrowskiego i sięgnijmy do ściśle tajnego raportu NIK-u, z którego jawnej części wynika, że nasz zawsze kochany jeszcze premier nie panuje praktycznie nad niczym. Obecnie obowiązujące przepisy ograniczają możliwość sprawowania skutecznego nadzoru nad służbami specjalnymi przez Prezesa Rady Ministrów. Premier pozbawiony jest ważnych instrumentów nadzoru m.in.: pełnej wiedzy na temat procedur wewnętrznych obowiązujących w służbach specjalnych, albo kontroli poprawności działań operacyjno-rozpoznawczych w konkretnych, zakończonych sprawach. Państwo, w którym służby specjalne są poza kontrolą można nadal uważać za państwo demokratyczne? Na jakiej podstawie?

Niedawno Trybunał Konstytucyjny uznał za niekonstytucyjną nieprecyzyjność przepisów dotyczących podsłuchów i brak niezależnego organu kontrolującego zasadność sięgania po billingi. Trybunał Konstytucyjny jednak jest niezmiernie wyrozumiały, dlatego niezgodne z konstytucją przepisy będą obowiązywały przez półtora roku. Czyli do wyborów i chwilę potem. Niewykluczone, że Trybunał uzgadniał ten termin z premierem, jak to ma ostatnio w zwyczaju.

Coraz powszechniejszą praktyką jest zmiana interpretacji obowiązujących przepisów, dzięki czemu można albo karać za to, co jeszcze wczoraj było dozwolone, albo zaoszczędzić. O co tym razem chodzi? Ano o zmianę interpretacji rozporządzenia MEN z 17 listopada 2010 r., które nagle zaczęto traktować dosłownie. O tym, że oszczędności są pozorne, bo potem trzeba będzie wyłożyć znacznie więcej na opiekę wie nawet dziecko. Ale dla władzy liczy się tu i teraz, a po nas choćby i potop. O sprawie więcej można przeczytać tutaj, tu, a także i tutaj.

Wracając do służb specjalnych. Jeśli szef jednej z nich daje się nagrać podczas prywatnego spotkania na koszt podatników z p. wicepremier, to o swoje bezpieczeństwo możemy być spokojni. Po dekomunizacji i reformie działają i kolekcjonują dane…

Dodaj komentarz