Wszyscy wraz

Na początku była propaganda. Dziś jest misja. Media jak jeden mąż (nie ma jeszcze żeńskiego odpowiednika tego zwrotu) uświadamiają i edukują. Bowiem dziś rolą mediów, nawet informacyjnych, nie jest informowanie. Informacja nieprzetworzona twórczo jest dziś informacją zbędną i wręcz niepożądaną. Dlatego musi być przyrządzona i podana w formie komentarza.

Na przykład Lizzy Mayers ma pięć lat i cierpi na rzadką genetyczną chorobę. Syndrom Ushera stopniowo pozbawia ją wzroku. Rodzice zabrali ją w podróż dookoła świata. W Rzymie spotkali się z papieżem, a on pobłogosławił dziewczynkę. Co z tej informacji wynika? Że Lizzy Mayers ma pięć lat i cierpi na rzadką genetyczną chorobę, która pozbawia ją wzroku. Oraz, że podczas pobytu w Rzymie rodzice spotkali się z papieżem, a ten pobłogosławił dziecko. Sedno, czyli clou, leży jednak gdzie indziej. Otóż to, co papież robi na co dzień, w tym konkretnym przypadku jest wzruszające. Dlatego tytuł notki brzmi „Wzruszający gest papieża Franciszka.” Jednak sam gest to jeszcze nic. Bowiem wbrew temu co by się mogło wydawać chore dziecko nie marzy o tym, by być zdrowe, by — w tym przypadku — nie stracić wzroku, lecz wyłącznie o tym, by je ktoś pobłogosławił. Dlatego druga część tytułu brzmi: „Spełnił marzenie ciężko chorej dziewczynki.” Tak więc czytelnik dowiaduje się nie tylko o tym na co chora jest pięcioletnia dziewczynka, ale także o czym marzy. Dostrzeże i doceni także wzruszający gest papieża. Konkurencyjne medium mogłoby napisać coś w podobnym stylu. Na przykład „Wzruszający gest Gazety. Udostępniła streszczenie felietonu Tyma za darmo.”

Tytułów w podobnym stylu jest na pęczki. Na przykład „Córka Pawła Nastuli ma 19 lat i jest PRZEPIĘKNA. Zajmuje się… Zaskoczenie!”. Albo „Co za rozrabiaki! Ale nie sposób im nie wybaczyć. Tylko spójrzcie, jakie są milutkie”. Dziennikarze już nie poprzestają na podawaniu informacji o wydarzeniach. Idą dalej i ujawniają nawet myśli! „Uratował łabędzia po wypadku. Nie myślał, że ptak tak się odwdzięczy”. Czy można się dziwić, że karmione taką papką społeczeństwo jest w stanie uwierzyć w każdą bzdurę? W pogoni za zyskiem czwarta władza zatraciła wszelkie hamulce i przyzwoitość.

Portal niezależna.pl donosi, że

Podczas mszy św. przy udzielaniu Komunii świętej Hostia upadła na posadzkę. Została podniesiona i złożona do naczynia z wodą. Po pewnym czasie pojawiły się na niej przebarwienia koloru czerwonego.

O tym cudownym wydarzeniu informuje także Gazeta, portal na:temat i wiele innych. Ponieważ od dawna wiadomo co barwi na czerwono przechowywane w wilgoci opłatki, to zdumienie budzi nie sam fakt pojawienia się przebarwień, ale reakcja organów państwowych. Oto na przykład Zakład Medycyny Sądowej po przebadaniu próbki stwierdził, że „w obrazie histopatologicznym stwierdzono fragmenty tkankowe zawierające pofragmentowane części mięśnia poprzecznie prążkowanego. (…) Całość obrazu (…) jest najbardziej podobna do mięśnia sercowego” (…) ze zmianami, które »często towarzyszą agonii«. Badania genetyczne wskazują na ludzkie pochodzenie tkanki”.

Mamy więc taką oto sytuację: Zakład Medycyny Sądowej badając kawałek ciasta nie znajduje w nim bakterii, skrobi i innych substancji charakterystycznych dla tego rodzaju wyrobu, lecz tkankę mięśniową. Co znajdzie jeśli dostanie do ekspertyzy mąkę? Amfetaminę? Morfinę? Wszystko jest możliwe, skoro tak wyglądają „ekspertyzy” sądowe.  Ale to nie koniec cudów, ponieważ Zakład Medycyny Sądowej stwierdza, że to, co dostarczono do zbadania to tkanki ludzkie, a organ państwa powołany do reagowania w sytuacji podejrzenia popełnienia przestępstwa — prokuratura — odmawia wszczęcia śledztwa. Nie interesuje jej skąd wziął się w próbce mięsień poprzecznie prążkowany i do kogo należał. Warto pamiętać, że działo się to w czasach, gdy prokuratura była niezależna. Bóg wie od czego.

Wspierane przez czwartą władzę państwo zmierza w kierunku bezprawia i anarchii. Oto p. Ewa Stankiewicz nie potrzebuje prokuratury, śledztwa, sądu, bo wie, że Tusk jest winien. Tutaj możemy podziękować, mówię w cudzysłowie, bo tu należy się najwyższa kara, ten człowiek powinien ponieść najwyższą karę, specjalnie przywróconą do prawodawstwa polskiego w tej sprawie. Mówię tutaj o Donaldzie Tusku, który w drugim dniu oddał śledztwo w ręce Rosjan. Prawo? Kodeks karny? Sąd? Po co, skoro wiadomo kto jest winien. Poza tym ostatnie doświadczenia uczą, że sędziowie spotykają się prywatnie i wydają nie wyroki, lecz jakieś opinie bez większego znaczenia, więc trudno sprawiedliwość oddawać w ich ręce.

Potwierdza to zresztą sam Trybunał Konstytucyjny, który pod wodzą watykańskiego medalisty wydał wyrok, czy może raczej opinię, w sprawie Państwowej Komisji Wyborczej. Otóż postanowienia PKW są ostateczne i nie przysługuje od nich odwołanie do sądu. Trybunał po głębokim namyśle stwierdził, że to jest niezgodne z Konstytucją, ponieważ procedura odwoławcza powinna istnieć. Na tym jednak wyczerpały się jego siły witalne, więc nie określił czy ewentualnie odwołanie należy kierować do sądu administracyjnego czy powszechnego. Nie rozstrzygnął także kwestii czym w ogóle jest PKW. Konstytucja istnienia czegoś takiego nie przewiduje.

Dla demokracji PKW odgrywa kluczową rolę. Do jej zadań należy rejestracja list wyborczych, decyzja kto ma prawo startować w wyborach, ustalanie wzorów kart do głosowania, rozstrzyganie sporów o granice okręgów wyborczych. Na wyniki wyborów wpływ mają nie tylko granice okręgów, ale także, a może przede wszystkim  odmowa rejestracji list wyborczych. Na razie w PKW są sami sędziowie wskazywani przez prezesów Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego. PiS już dwukrotnie próbował zawłaszczyć ten organ, teraz wreszcie może mu się udać.

Władza pod pretekstem „dobrej zmiany” konsekwentnie niszczy fundamenty państwa prawa. Bowiem tak fundamentalnie dobre zmiany nie mogą być zgodne z Konstytucją. Przeciwstawia się temu tylko część społeczeństwa. Instytucje teoretycznie stojące na straży praworządności pozostają bierne. Zachowują się tak, jakby im na niczym nie zależało. Sędziowie zapewne obudzą się dopiero wtedy, gdy PiS postanowi ich zweryfikować względnie zagonić do roboty, by na wyrok nie trzeba było czekać kilkanaście lat.

Dodaj komentarz


komentarze 3

  1. Zdarza mi się rozmawiać z młodymi. Oni nie wysuwają argumentów, innych opinii. Oni wierzą. I wiara jest wystarczająca. Wierzą, że Duda sprawi iż kredyt we frankach zostanie im darowany. Bo Komoruskiemu  nawet palcem nie chciało się kiwnąć, a Dudzie tak.
    Na uwagę, że prezydent nie ma takich możliwości by wpływać na finanse państwa, usłyszałam, że gdyby nie miał to by nie gadał. Ludzie z wykształceniem zwanym wyższym.
    O spojrzeniach i ich wymowie nie napiszę, bo to tylko wrażenie.
    Poza tym usłyszałam wtedy, że takie niedowiarki jak ja, przeszkadzają w budowie silnego państwa?

    Tandetne pisanie, oszustwa na każdym kroku i brak reakcji państwa, brak właściwej opieki zdrowotnej, byle jakie szkolnictwo. Po otrzymaniu matury i „zdaniu” egzaminu na studia wyższe, uczelnie wprowadzają rok zerowy by móc „wykształconych średnio” zacząć uczyć zawodu.

    A co do „jakości” mediów, to poinformowano, że najlepszą szkołą  jest ta medialna z Torunia. Jej absolwenci nie mogą źle pisać. Poza tym zarabia się najlepiej na pisaniu głupot.
    Mnie już jest wszystko jedno. Dlaczego mam się martwić czyimś kredytem bankowym? W tym samym czasie młodzi brali normalne, złotówkowe kredyty. Co wtedy z nimi? Coś dostaną, jakąś ulgę?

    „Takie będą Rzeczpospolite jakie ich młodzieży chowanie” 1600 rok; J.Zamoyski

    A jakie jest chowanie? Wystarczy spojrzeć ilu podoba się Duda, Kaczyński, Pawłowicz. Może potrzebny jest taki bat, by Polacy zaczęli myśleć.

    1. Ja bym młodych nie potępiał w czambuł. Oni wiedzą tyle, ile dowiedzieli się w szkole. A w szkole uczą się rozwiązywać testy. Zamiast więc zadawać im trudne pytania należy zaproponować test. Wtedy okaże się, że doskonale wiedzą o co biega. Elementy testu wplatane są do tytułów prasowych. Po kliknięciu dostajesz ponumerowane propozycje odpowiedzi i już wszystko wiesz bez czytania reszty nudnego przeważnie materiału. Przykład:

      Merkel przeprosiła prezydenta Turcji. A co z Polską?
      1. Kanclerz Merkel przeprosiła Recepa Erdogana za satyrę w ZDF
      2. Gazeta przypomina skecz, w którym obrażono pamięć Lecha Kaczyńskiego
      3. „Wtedy nie przeproszono, bo program nie naruszał interesów politycznych”

      Prawidłowa jest druga odpowiedź. Bowiem mamy do czynienia z mądrym dziennikarstwem i przemyślanym informowaniem. Choć czasami mam wątpliwości czy dziennikarze są aby mądrzy i myślący.

      1. Nie potępiam młodych i nie mam do nich pretensji. To tylko obrazek jak jest. Te powyższe uwagi to takie pogawędki sąsiedzkie w oczekiwaniu na windę lub podczas krótkiej jazdy w górę.

        Przecież ci młodzi – prawdziwi lub kibolscy – też chcą jakiegoś swojego widzenia świata. Dostęp do sportu najczęściej tylko za pieniądze rodziców (mój 8-letni wnuk jest raz w tygodniu wożony na basen – opłata miesięczna, z góry), zajęcia pozalekcyjne (tańczy – i to jak – też za opłatą). Mógł należeć do chóru międzyszkolnego, bo śpiewa – nadzwyczajnie. Rodzice kazali mu wybierać: tańce lub chór. Wybrał tańce. Co mu to daje? Umiejętność znalezienia się wśród ludzi i umiejętność poskromienia nieśmiałości. Przegrane zawody – to tylko przegrane zawody, trzeba ćwiczyć dalej by odnosić sukcesy. Nie ma nic za byle jakość.

        W paskudnym PRL były szkolne kółka zainteresowań. Przypuszczam, że płatne dla nauczycieli. Można było chodzić na SKS i pozbyć się nadmiaru energii. Gdzie teraz młodzi mają się jej pozbywać, gdy szkoła robi wszystko by mający problemy z nauką przechodził z klasy do klasy i… wynocha. Kłopotu nie ma.

        Dam przykład ze Szczecina. W jednej ze szkół zgromadzono młodzież z „gorszych” środowisk. Wymagają nie tylko uczenia, ale i douczania, bo często mają ogromne braki wiedzy. Rodzicom na wynikach dzieci nie zależy, zostanie na drugi rok? no, to zostanie, wielkie mecyje. I tatuś i babcia i pozostali też zostawali. Natomiast obowiązujący nauczyciela program nie pozwala mu na niezbędne dodatkowe powtórki. Dla wizytatora nie jest ważny poziom wiedzy uczniów, ich problemy z nauką, a realizacja programu nauczania. Gdyby nauczyciel miał na względzie uczniów, a nie program, to jego ocena będzie negatywna. Trzy takie oceny – strata pracy.

        Tak od początku uczy się młodych niewłaściwych postaw, swoistego przystosowania do życia jako dorosły. Zdobywanie wiedzy, że tylko układy, podlizywanie się (władzy, partii, Kk) pozwoli na większe zarobki.

        Demokracja w wydaniu katolickim („nieważne, Polska biedna czy bogata – byle katolicka”) robi z rodaków bezmyślnych, powtarzających frazesy o wierze, prześladowaniu Kościoła, podważających zdobycze nauki (szczepienia) obywateli i podatnych na… cuda.