Trzeba było, wicie rozumicie

Pewnego razu pewien milioner zadzwonił do pewnego szachisty i zaproponował mu udział w pewnym turnieju szachowym. Ustalili, że za każdą przegraną partię szachista dostanie 50 tysięcy, a za wygraną 100 tysięcy. Turniej odbył się, niestety szachista przegrał wszystkie mecze. Gdy zgłosił się po pieniądze usłyszał: Nie mogę ci zapłacić, bo nie tak się umawialiśmy. Ja zleciłem zaprzyjaźnionemu szachiście przeanalizowanie rozegranych przez ciebie partii i okazało się, że każdą z nich mogłeś wygrać. Na przykład ta. Popatrz. Zamiast wieżą trzeba było zaszachować skoczkiem….

Ile razy słyszymy w różnych okolicznościach przeklęte zaklęcie „trzeba było”? Ile razy sami je wypowiadamy? Gdy w ten sposób wyrażamy swoją bezradność, żal czy wręcz ból (trzeba było go nie puścić, ja coś czułam, ale mnie nie słuchał…) to można jeszcze zrozumieć i wybaczyć. Ale tego rodzaju „argument” w ustach polityka, parlamentarzysty czy przedstawiciela instytucji państwowej, wymiaru sprawiedliwosci, to nie tylko przekleństwo, ale i kpina z rozsądku.

Zwykły obywatel, przechodzień, kierowca, ma obowiązek pod groźbą kary udzielić pomocy. Gdy ucieknie z miejsca wypadku, zignoruje, uda że nie widzi potrzebującego może zostać ukarany. W takich sytuacjach prokuratura stara się wykazać, że „gdyby pomocy udzielono”, to chory czy poszkodowany mógłby przeżyć. Gdy jednak swoje obowiązki zlekceważą służby do tego powołane, o, to wtedy prokuratura na głowie staje by wykazać, że pomoc i tak na nic by się zdała.

Na przykład do pani Anny z Goświnowic pod Nysą, będącej w siódmym miesiącu ciąży wysłano karetkę bez lekarza. Kobieta zmarła. Dr Marek Dryja, regionalny konsultant w dziedzinie medycyny ratunkowej uważa, że wszystko odbyło się lege artis. — Przesłuchałem nagrania z dyspozytorni Opolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego i uważam, że dyspozytor nie popełnił błędu. Zgłoszenie było rzeczowe, spokojne, nie wynikało z niego, że w karetce potrzebny będzie lekarz. „Trzeba było” histeryzować, krzyczeć , przeklinać, bo skąd dyspozytor pogotowia mógł wiedzieć, że jak ktoś wzywa karetkę spokojnie, to może potrzebować pomocy lekarskiej?

Albo w opinii Narodowego Banku Polskiego maksymalną zyskowność lokat OFE przy jednoczesnym zachowaniu bezpieczeństwa inwestycji zapewniłoby stosowanie pasywnej polityki inwestycyjnej — kpi ze zdrowego rozsądku bank centralny w analizie, do której dotarła „Gazeta”. Dlaczego bank centralny nie był taki mądry dziesięć lat temu i wtedy nie zarekomendował OFE „pasywnej polityki inwestycyjnej”? Zyski OFE byłyby dziś znacznie większe…

OFE to ostatnio bardzo atrakcyjny chłopiec do bicia. W teoriach spiskowych dotyczących funduszy emerytalnych lewica i jej organ Przegląd dawno zdeklasowały PiS i SP. Co zupełnie nie dziwi, ponieważ lewicę i polityków zawsze uwierały pieniądze będące w posiadaniu innych oraz znajdujące się poza ich zasięgiem. Śp. Lepper, którego SLD zrobiło marszałkiem sejmu, A PiS wicepremierem, stale powtarzał, że pieniądze są w banku i trzeba po prostu po nie sięgnąć. Unia — co ilustruje przykład Cypru — też tak uważa. Rząd tak jeszcze nie uważa, bo istnieje OFE, które też ma pieniądze na których nie może na razie położyć łapy. Przed nami jednak wciąż trzeci etap reformy emerytalnej. Czy spełni się scenariusz nakreślony w zeszłym roku? Jedno wiadomo na pewno. Tusk nie powiedział Jeżeli mam zapłacić cenę polityczną, to powiem otwarcie: wolę przegrać wybory niż powiedzieć podatnikom, że te 300 mld będzie szukać się w ich kieszeni, lecz Przedstawimy propozycje dotyczące OFE do bólu uczciwe.

Na razie „do bólu uczciwie” „Gazeta” wyliczyła ile „straciliśmy” na tych złodziejskich OFE. Sprawdziła to na przykładzie hipotetycznych kont w OFE i ZUS-ie, na które co miesiąc — od czerwca 1999 r. do grudnia 2012 r. — wpływa 100 zł składki. Gdy chodzi o OFE, to wszystko jest jawne, poza zarządami, więc obliczenia uwzględniają wszystkie pobierane opłaty. Gdy chodzi o ZUS, to wszystko jest jawne, poza opłatami, więc dla konta w ZUS opłaty nie były brane pod uwagę. ZUS niechętnie informuje o kosztach funkcjonowania. Co się okazało? Na hipotetycznym koncie w ZUS zgromadzilibyśmy od początku reformy 26.000 zł, zaś w OFE 25.800. Z tą różnicą, że w ZUS-ie żadnych pieniędzy nie ma, a w OFE są w postaci akcji i obligacji skarbu państwa. Co to oznacza? Że za kilkanaście lat emerytura z ZUS-u może być niższa niż z OFE.

Rząd tryska optymizmem. Okazało się bowiem, że dług publiczny, który według Ministerstwa Finansów wynosił na koniec 2012 roku 840,5 miliarda złotych, to „tylko” 52,7% PKB. A ponieważ w roku 2011 wynosił 53,5%, to znaczy, że osiągnęliśmy niebywały sukces, bo spadł w stosunku. Gdy do tego dodać, że na kontach w ZUS-ie przyszli emeryci zgromadzili już ponad dwa biliony złotych których nie ma i nie będzie, bo nie ma skąd wziąć, wychodzi grubo ponad 200% PKB. Ale nie ma potrzeby strzelać sobie w łeb z szampana. Na nasypach jest jeszcze mnóstwo nieopodatkowanego szczawiu i mirabelek. Należy tylko uważać, ponieważ jeśli za pięć lat nadal będzie rządzić premier Tusk, to stołowanie się na nasypie może zostać uznane za przychód wymagający skorygowania zeznania podatkowego i zapłacenia stosownej kwoty. Warto więc na potrzeby rozliczenia zachować pestki.

Zasadne będzie w tym miejscu za „Gazetą” zwrócić uwagę, że rząd jest twardy, zdeterminowany i odważny tylko tam, gdzie nikt nie protestuje. Wystarczy rzucić hasło „oni zarabiają na was” a już gawiedź z wypiekami na twarzy kibicuje politykom piłującym z zapałem gałąź na której wszyscy siedzą. A przecież ci mityczni prezesi OFE to pikuś przy wszelkiego rodzaju świętych krowach. Porównajmy więc kilka liczb. Prezesi OFE zarobili na nas ok. 16 miliardów, ZUS tylko za przekazywanie składek pobrał 1,5 miliarda, a na przykład w ciągu ostatnich 20 lat dopłata z budżetu do świadczeń funkcjonariuszy w mundurach wyniosła blisko 200 miliardów złotych. Zaś dopłaty do emerytur górniczych przekroczyły 250 miliardów złotych. Z kolei rolnicy mają osobny system emerytalny, nie odkładają składek na konta. Emerytury w całości wypłaca im budżet państwa. Oczywiście rolnicy mają — po ubiegłorocznej reformie — pracować do 67. roku życia, a jakże, ale podnoszenie ich wieku emerytalnego zacznie się nie w tym roku, lecz za pięć lat, w roku 2018. Zresztą górników podwyżka wieku emerytalnego też nie objęła. Warto jeszcze dodać, że górnicy — podobnie jak mundurowi, prokuratorzy i sędziowie — nie mają emerytury uzależnionej od odłożonych składek. Taka zasada obowiązuje „tylko” 16 milionów zwykłych Polaków mających jeszcze pracę i ubezpieczonych w ZUS.

Trudno się dziwić opozycji, że popiera plany rządowe dewastacji systemu emerytalnego. Z jej punktu widzenia im gorzej tym lepiej. Poza tym będzie na kogo zwalić — „to nie my, to Tusk i PO. My tylko po nich sprzątamy”. Nawet obecna władza używa jeszcze tego argumentu, na przykład broniąc ministra Nowaka. Przecież to oczywiste, że minister w rządzie PO nie musi nic robić, skoro nie zrobił tego ani minister w rządzie Kaczyńskiego, ani minister w rządzie Millera, ani minister w rządzie Jaroszewicza.

Dodaj komentarz