Tak albo nie

Nie tak dawno dałem się ponieść emocjom i z prawdziwych przesłanek wyciągnąłem błędne wnioski. Otóż prawdą jest, że praktycznie nigdy nie było niezależnego państwa ukraińskiego. Ale z tego nie wynika, że można ot tak, z powodu widzimisię jednej czy drugiej strony łamać umowy międzynarodowe i jednostronnie rewidować granice. Owszem, oddając Krym Ukraina mogłaby upiec dwie pieczenie. Po pierwsze mogłaby zażądać odszkodowania. Po drugie mogłaby odliczyć sobie gaz pompowany na Krym od rachunku. Problem w tym, że Rosja prawo międzynarodowe poważa i umów dotrzymuje tylko wtedy, gdy jest jej to wygodne. A aktywność Zachodu sprowadza się do składania wyrazów ubolewania, oburzenia, potępienia i na tym się kończy.

Co się stanie, gdy bloger napisze coś nie do końca przemyślanego? Nic się nie stanie. Najwyżej mu czytelnicy głowę zmyją i wytkną błędy w rozumowaniu. Co jednak można wybaczyć blogerowi trudno zrozumieć i wybaczyć szefowi rządu. Prof. Hieronim Grala, na co zwrócił już uwagę Turbinowy w poświęconym sprawie wpisie, mówi rzeczy przerażające. Otóż twierdzi pan profesor, że polski premier nadinterpretowuje słowa Putina. Czyli buduje narrację i wyciaga wnioski na podstawie niedokładnego, czy wręcz bałamutnego tłumaczenia słów prezydenta Rosji. Jak można tolerować urzędników wprowadzających w błąd premiera? Co jest warta polityka zagraniczna państwa, skoro premier reaguje na słowa, które nie padły?

Niestety, w tym co mówi pan premier coraz więcej jest sprzeczności, coraz trudniej zrozumieć o co tak naprawdę chodzi. Na przykład na wspólnej konferencji z premierem Węgier Viktorem Orbánem stwierdził w odniesieniu do sytuacji na Ukrainie, że Władza nie może bić swoich obywateli. Ale nie dotyczy to ani polskiej władzy, ani polskich obywateli. Bo W Polsce używać przemocy będą mogli wyłącznie policjanci wobec bandytów. Żadna inna przemoc nie będzie tolerowana. A kto jest bandytą określi, w ostateczności wskaże palcem, sam premier. Zresztą nieco światła na to jak zostałby potraktowany polski Majdan rzuciło referendum w Warszawie. Co prawda organizatorzy nie zostali okrzyknięci mianem bandytów i spałowani, ale samo referendum pan premier uważał za polityczną hucpę.

Brak w otoczeniu premiera fachowców odczuwamy wszyscy na co dzień — stanowione prawo pozostawia wiele do życzenia. Gdy jednak nawet tłumaczenie wystąpień zagranicznych polityków szwankuje, to zaczyna być groźnie. Niestety, 21-letni doradca bez wyższego wykształcenia to nie jest odosobniony przypadek w tym rządzie…

Dodaj komentarz