Strzały nietrafione w kierunku

Dywagacje mają zaszczyt przedstawić sztukę wojenną sławiącą losy i bohaterstwo żołnierza i dzieje oręża. Występują: sierżant oraz szeregowy. Miejsce akcji: okopy gdzieś na linii frontu. Szeregowy oberwał rykoszetem w palec i drze się jak opętany.

Sierżant: Szeregowy! Przestańcie histeryzować. Zostaliście ranni w palec i drzecie się jakby was ze skóry obdzierali, a kapralowi głowę urwało i nawet nie pisnął!

Kurtyna: Opada z łoskotem.

Gdzieś na wschodzie, gdzie szumią nie wycięte jeszcze knieje, na granicy Polski z Białorusią białoruscy żołnierze oddali szczały w kierunku polskich. O zdarzeniu opowiedziała rzeczniczka Straży Granicznej podporucznik Anna Michalska: Patrol służb białoruskich oddał strzały w kierunku żołnierzy Wojska Polskiego, którzy razem z nami patrolują granicę. Prawdopodobnie było to przy użyciu ślepej amunicji. Relacja nie budzi żadnych wątpliwości, a jej prawdziwość potwierdza fakt, że oddane ślepymi nabojami szczały nikogo się nie imały. Nikomu nic się nie stało. Być może były to strzały celowo nietrafione, chybione. Tych prowokacji jest coraz więcej. Trzeba uczciwie przyznać, że Białorusini zachowują się wzorowo. Mimo, iż granicę patrolują także funkcjonariusze straży granicznej, to żołnierze białoruscy ignorują ich i strzelają ślepakami wyłącznie w kierunku polskich żołnierzy.

Wiele wątpliwości rozwiał wczoraj rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn. Po pierwsze wyjaśnił swoim partyjnym kolegom, że imigranci przylatują na Białoruś legalnie, są kwaterowani w hotelach i przed odstawieniem na granicę zwiedzają Mińsk. Po drugie nie mogą w Mińsku czy w innym mieście udać się do polskich placówek i złożyć wniosku o azyl, ponieważ znajdują się pod stałą opieką białoruskich służb i są ekspediowani wprost na granicę. Poza tym te osoby często są manipulowane czy wręcz oszukiwane przez tych, którzy organizują cały proceder przerzutu osób na Białoruś. Po trzecie pomoc humanitarna jest im potrzebna ponieważ na granicy stają się zakładnikami polskich i białoruskich służb: zakładam, że jesteśmy w kontakcie ze stroną białoruską chociażby przy okazji tej pomocy humanitarnej, której chcemy udzielać osobom, które znajdują się na terytorium białoruskim. Trudno nie zapytać po co polskie władze chcą udzielać pomocy humanitarnej  osobom, które na Białoruś przyjechały legalnie na zaproszenie władz, o czym Żaryn szeroko opowiadał na początku konferencji?

Skoro już o żołnierzach mowa, to polski oręż ostatnie triumfy święcił sto lat temu. Zamiast tego z wielką pompą obchodzone jest powstanie, w którym zginęło kilkuset żołnierzy i kilkaset tysięcy cywilów. Prawdziwe zwycięstwo, w wyniku którego w granicach Polski znalazły się Lwów i Wilno przypisywane jest Matce Boskiej i próżno go szukać na liście świąt państwowych. Ponieważ od tego czasu nie było się czym chwalić, panował stuletni zastój, potrzebą chwili stało się coś równie spektakularnego. Odstawianie z powrotem na granicę wycieńczonych kobiet i dzieci nie wzbudza entuzjazmu w społeczeństwie, więc postanowiono zrobić co innego. Najpierw Mateusz Morawiecki, który jest premierem, zlecił Trybunałowi Konstytucyjnemu zbadanie, czy aby ratyfikowane przez Polskę, w tym przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, traktaty są zgodne z polską Konstytucją, a potem, czyli przedwczoraj, Trybunał Konstytucyjny orzekł, że nie są. Dzięki temu data 7. października 2021 wyryje się złotymi zgłoskami w dziejach dzielnego narodu polskiego i przejdzie do historii jako kolejny milowy krok w kierunku wyjścia z Unii Europejskiej i znajdującej się za nim przepaści. Jednak tym razem, w odróżnieniu od dotychczasowych przypadków, nie można będzie winy zwalić na zaborców, najeźdźców, okupantów czy wyzwolicieli.

Donald Tusk na wieść o tej wiktorii zaapelował na Twitterze do wszystkich, którym na sercu leży dobro kraju:

Wzywam wszystkich, którzy chcą bronić Polski europejskiej, w niedzielę na Płac Zamkowy w Warszawie, godzina 18. Tylko razem możemy ich zatrzymać.

Na apel odpowiedziała jedna z partii dając niedwuznacznie do zrozumienia, że losy kraju ma głęboko w poważaniu i nie zamierza kiwnąć palcem w obronie Rzeczpospolitej. Nie jesteśmy członkami partii Donalda Tuska, żeby odpowiadać na jego wezwaniaoznajmił wiceszef klubu Koalicji Polskiej-PSL-UED-Konserwatyści Marek Sawicki — Jeśli ktoś będzie chciał sobie pójść, to niech sobie idzie. Nie widzę potrzeby, żeby partia tutaj do tego się odnosiła. Trudno nie dostrzec, że PSL nie tworzy koalicji z PiS-em nie dlatego, że nie chce, lecz dlatego, że PiS nie chce. Z tego powodu wyprowadzanie Polski z Unii Europejskiej nie jest problemem PSL-u. Nikt nie będzie nikogo ani zatrzymywał, ani zachęcał — nie jest to nasz problem. Natomiast jest poważny problem, jeśli chodzi orzeczenie TK i o zachowanie premiera, który w Brukseli jest prounijny, a tu jakieś cyrki się dzieją. Niedawno Kosiniak-Kamysz wprost popierał ignorowanie orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i oferował rządowi swoje usługi.

Polskie Stronnictwo Ludowe od zawsze kręciło się koło koryta — współrządziło krajem od odzyskania niepodległości — i zawsze, z wyjątkiem czasów, gdy nosiło nazwę Zjednoczone Stronnictwo Ludowe, realizowało własną politykę nierzadko stojącą w sprzeczności z interesem kraju. Z jednej strony było partią obrotową, do władzy było mu po drodze zarówno z prawicą jak i z lewicą. Z drugiej zaś konsekwentnie sprzeciwiało się wszelkim zmianom, które mogły ze wsi polskiej uczynić europejską. Nepotyzm i kumoterstwo niewiele ustępowało obecnemu, choć PSL było tylko koalicjantem. Brzmi znajomo?

W sumie we wszystkich spółkach i instytucjach całkowicie kontrolowanych przez rząd lub takich, w których Skarb Państwa ma udziały, pracuje ponad 200 tysięcy ludzi. Z danych Ministerstwa Skarbu Państwa wynika, że tylko w zarządach i radach nadzorczych, rządzący mają decydujący wpływ na obsadę blisko 8 tysięcy stołków. Około 30 procent tych stanowisk — jak wynika z szacunków opozycji — obsadzili ludowcy, cała reszta to łupy PO. Ludzie z Platformy lub przez nią popierani „skolonizowali” finanse i na przykład branżę górniczą. Ludowcy i osoby przez nich popierane, dominują przede wszystkim w spółkach i agencjach związanych z rolnictwem i z energetyką*.

Czy można dziwić się, że ktoś, kto nie cierpi na zaniki pamięci z rezerwą podchodzi do starań Donalda Tuska odsunięcia „ich” od władzy? A jeśli na dodatek zechce to robić z pomocą PSL-u…


* Dla porównania. Niedawno szerokim echem nie odbiła się informacja, że
Przynajmniej 900 osób zasiadających w zarządach i radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa jest związana ze Zjednoczoną Prawicą – wynika z ustaleń „Gazety Wyborczej”, Onetu i Radia ZET. „Wyborcza” zauważa, że „największym ‚stanem posiadania’ pochwalić się może stojący na czele rządu Mateusz Morawiecki”.

Dodaj komentarz