Skazał nie znając wysokości kary, na jaką skazał?

Przedwczoraj omawialiśmy „obowiązek meldunkowy”. Posłużyliśmy się przykładem dwóch osób, które sąd o procesie poinformował zgodnie z prawem, czyli prawidłowo tak, że nic o sprawie nie wiedzieli. Wczoraj aż dwa portale postanowiły — jak to określił jeden z nich — „rozwiać opary prawicowej legendy”. Pierwszy rozwiewa opary w „analizie” pod tytułem »Dlaczego sąd zaocznie skazał Jacka Piekarę za chamski wpis o Dorocie Wellman? Rozwiewamy opary prawicowej legendy«. Drugi rozprawia się z mitami w artykule pod tytułem »Pół miliona „dla Wellman”, hejt na sędzię z Warszawy. Fakty i mity o procesie dziennikarki z Jackiem Piekarą«.

Zgodnie z informacją podaną na portalu

Sąd wysłał pisarzowi pozew Wellman na adres wskazany przez jej pełnomocnika. Z uzyskanych przez nas informacji wynika, że był to adres jego zameldowania.

Drugi porał rozprawiający się z mitami na:Temat wyroku zadaje kłam temu twierdzeniu:

Pisma z sądu z wezwaniem na rozprawy zostały wysłane na stary adres zamieszkania pisarza, gdzie już nie mieszka.

Ciekawy jest w tym kontekście komentarz prawnika, który uważa, że wszystko jest w najlepszym porządku, ponieważ

Sąd sprawdza PESEL, aby doręczać na adres zameldowania. A gdy się nie dba o swoje interesy i nie bierze udziału w sprawie to:
1) twierdzenia w pozwie sąd uznaje za zgodne z prawdą;
2) wyrok jest wykonalny od razu po wydaniu – więc i komornik może działać;

Jak się dba o swoje interesy biorąc udział w czymś, o czym nie ma się zielonego pojęcia adwokat nie ujawnił. Nieco światła na ten fenomen rzuca niezawodny portal śledczy, który tłumaczy, że

Poczta zostawiła awizo, ale nikt nie zgłosił się po odbiór listu. Zgodnie z kodeksem postępowania cywilnego, przesyłkę awizowaną uważa się za doręczoną. Inaczej sądy nie zakończyłyby nigdy żadnej sprawy, bo pozwani czy oskarżeni mogliby bez końca nie odbierać listów.

Są kraje, gdzie listy doręcza się do rąk własnych, a nie pod adres podany przez pełnomocnika czy wzięty z bazy danych. Natomiast jeśli w pozwie nie ma adresu pozwanego, to sąd wzywa pozywającego do „usunięcia braków formalnych” w terminie tygodnia, po czym pozew odrzuca. W omawianych przypadkach pozywające panie podały adresy. Czy są to adresy aktualne jest sprawą drugorzędną. Zwłaszcza, że baza PESEL może zawierać dwa.

Najciekawsze w obu „analizach” jest rozprawianie się z mitem, lub rozwiewanie oparu jak kto woli, na temat wysokości zasądzonej kwoty. Jeden i drugi portal powołuje się na zainteresowanego:

Piekara mówi w mediach, że kontaktował się z biurem reklamy Agory, czyli wydawcy „Gazety Wyborczej”. Miał tam uzyskać informację, że zamieszczenie przeprosin będzie go kosztować 427 tys. złotych.

 Nie odnosząc się do podanej przez Piekarę kwoty portal na:Temat zapewnia, że Wellman nie chciała go zrujnować finansowo, zaś portal śledczy, który także nie skontaktował się z biurem reklamy Agory, czyli wydawcy „Gazety Wyborczej”, puszcza wodze fantazji:

Ale w rzeczywistości sąd nie przyznał Wellman żadnego zadośćuczynienia finansowego. Nakazał Piekarze przeprosić ją w mediach docierających do ludzi, na których opinii dziennikarce najbardziej  zależy. Prawdopodobnie nie wiedział, że będzie wiązało się to z tak znaczącymi kosztami. Jeśli faktycznie ogłoszenia kosztowałyby 427 tys. zł, co wydaje się nieprawdopodobne.

Portal sprawdzający fakty i prowadzący dziennikarskie śledztwa publikuje analizę, w której zamiast podać konkretne kwoty, których weryfikacja wymagała wykonania kilku telefonów, snuje domysły i przypuszczenia, sugerując jednocześnie, że sądy w Polsce czasami wydając wyroki nie mają pojęcia jaka jest rzeczywista wysokość nałożonej kary.

OKO.press ustaliło w Sądzie Okręgowym w Warszawie, że Dorota Wellman pozwała Piekarę za obraźliwy wpis o ochronę dóbr osobistych. Zażądała przeprosin na Twitterze, na portalu wyborcza.pl i w „Wysokich Obcasach”, kobiecym dodatku do „Gazety Wyborczej”. Wystąpiła też o 25 tys. zł zadośćuczynienia na cel społeczny.

Z tak rzetelnymi mediami i sprawiedliwym wymiarem sprawiedliwości możemy nie obawiać się przyszłości.

 

UAKTUALNIENIE (21 stycznia 2018 r.).
Po opublikowaniu notki na portalu śledczym został zmieniony tytuł „analizy” choć jej (za)wartość merytoryczna nie uległa zmianie. Nowy tytuł pozbawiony informacji o rozwiewaniu oparu brzmi »Dlaczego sąd wydał zaocznie wyrok w sprawie chamskiego wpisu Jacka Piekary o Dorocie Wellman?«

Dodaj komentarz


komentarzy 15

  1. Ja w tym wszystkim nie rozumiem właściwie nic, ale może nie śledzę wystarczająco sprawy:
    Niejaka Wellman(ktokolwiek to jest), ma pretensje o to  że ktoś powiedział że ona nie uprawia seksu?
    Czy gdyby powiedział że jest niewyżytą dziwką, byłaby zachwycona?

    1. Niestety, jestem człowiekiem mało inteligentnym i niekumatym i nie rozumiem co jest obraźliwego w stwierdzeniu, że 55 kobieta nie musi obawiać się, że zajdzie w niechcianą ciążę i będzie zmuszona dokonać aborcji.

      Według polskiego niezależnego sądu sformułowanie „pasożytnicze ścierwo” pod adresem Czeczenów to jest opinia. Niestety Piekara nie wyraził opinii, tylko podzielił się z opinią publiczną domysłem, jakoby Dorocie Wellman nie grozi aborcja! Taka informacja narusza dobra osobiste każdej kobiety, zwłaszcza w menopauzie. Wiadomo również, że wpis Piekary jest chamski, choć samo chamstwo nie jest przestępstwem. Niestety, nie znamy uzasadnienia wyroku.

        1. Oczywiście na pewno jest tak jak sugerujesz. A ponieważ stoisz po właściwej stronie nie musisz się niczego obawiać. Niestety, muszę Cie zmartwić, znam Czeczenów. Oczywiście w przeciwieństwie do Ciebie nie wszystkich, kilku zaledwie, ale akurat ci, których znam to bardzo porządni ludzie. I nie twierdzą, że Polacy, którzy ich oszukali to „pasożytnicze ścierwo”.

  2. W tym wszystkim pokazuje się, że szary obywatel może być totalnie zagubiony. Pan Piekara do szarych raczej się nie zalicza, ale chciwość, pazerność GW jest obrzydliwa. Widocznie Piekara kiedyś skrytykował kogoś z tego medium.

    PRL był okropny, ale to pozywający (jak napisałeś) musiał dostarczyć sądowi aktualny adres.Opisywałam kiedyś swoje wrażenia jako ławnik. Była tam sędzia pozytywna, ale i była …ędzia, na tent szlachetny tytuł nie zasługująca.Cała sprawa i problemy Piekary pokazują, że tu był/ła ta druga. Narzekania obywateli na jakość sądownictwa od lat biorą się stąd, że zdarza się iż jest ono często byle jakie. Nie powiem, że stronnicze, ale niezbyt dokładne. Poza tym jak można wydawać wyrok, jeśli nie wysłuchało się dwóch stron? Przypomina to sprawiedliwość według Leppera, który oponentowi po prostu spuścił lanie, bo według niego „był na prawie”. A potem został nie tylko posłem RP, a nawet wicepremierem.Kary nie poniósł.

    Ciekawi mnie czy mądrala z portalu też byłby tak radosny i tak zachwycał się wspaniałością prawa, gdyby taki dopust jego spotkał. Jak na razie to jest mało dziennikarzy, za to dziennikarzyn pełno. Przypuszczam, że oni nadal nie pojmują dlaczego coraz mniej osób czyta ich wytwory.

    1. To nie pierwszy przypadek gdy sad skazuje na karę polegającą na opłaceniu anonsu w prasie nie znając wysokości opłat. W tej sprawie przeraża mnie to czego sąd dopatrzył się w słowach Piekary.

      Zaglądam na utrzymujący się z jałmużny portal śledczy i z przerażeniem stwierdzam, że bije kolejne rekordy. Nie sprawdzić, jakie są koszta zamieszczenia przeprosin i snuć domysły to jest mistrzostwo świata. Nie pozostaje nic innego jak z całym uznaniem pokłonić przed wszystkimi którzy swoimi wpłatami utrzymują to coś. Mając takie media po swojej stronie na pewno wygramy z demokracją i wolnością słowa.

          1. Gdyby było tak jak mówisz to pół biedy. Tyle, że prężenie muskułów na czyjś rachunek jest nie fair, bo to mnie za dupę wezmą że „nawoływania do linczu” w porę nie usunąłem. Choć nie nie podejrzewam nikogo o nieczyste intencje. Jeśli już to raczej o niefrasobliwość, brak wyobraźni, rozwagi.

            1. Przyjacielu drogi to nie Ty będziesz decydował o tym, co powiedziałeś, do czego namawiałeś i co jest zabronione. Mnie przekonywać nie musisz. Widzisz co się dzieje – obelgi, pomówienia są opiniami, a za mniej lub bardziej stosowne żarty, ironie, kpinę sądy surowo karzą.

              Myślę, że w tej sytuacji będzie uczciwiej, jeśli będzie wiadomo, że za kuriozalnym, niesprawiedliwym wyrokiem stoi polityk. Bo dziś nie wiadomo, czy sąd jest tak bardzo niezależny, czy jednak ktoś zapłacił.

              Z odpowiedzialności nie jest jednak zwolniony administrator portalu, który na bieżąco moderuje wypowiedzi użytkowników, np. prowadzi dyskusję online i ma możliwość usuwania wpisów, które w jego ocenie naruszają zasady korzystania z portalu, z góry ustalone i podane do wiadomości użytkownikom.

              Tak tłumaczy prawnik. Jak widzisz to nie prawo, przepisy, lecz indywidualna ocena lub jej brak mogą ściągnąć na głowę kłopoty. Ale nie tego, kto umieścił wpis, ale administratora. W realu to jeszcze tak nie działa i za włam do sklepu jeszcze nie jest karany właściciel sklepu. Niestety, to nie jest polski wymysł, ostatnio Unia wymyśliła kary dla administratorów portali za poglądy użytkowników. A ponieważ administratorzy często nie rozumieją co czytają, więc na wszelki wypadek tną wszystko jak leci. A czego nie wytną, to ląduje w sądzie i jest afera.

              W sprawie Piekary dziwne jest, że ukarano Piekarę a nie Twitter, który w porę nie zareagował.

              1. Przypominam: to cytat z powszechnie znanej sztuki teatralnej, napisanej przez powszechnie znanego(choć podobno nieistniejącego) autora. Jak nie można cytować klasyków, to proponuję zamknąć kramik, bo nie ma sposobu na rozmowę.
                ps.Stworzona przez nazistę Unia musi upaść. Jej istnienie to stan przejściowy.

                1. Przypomnę, że za cytowanie wielkiego Polaka, papieża Jana Pawła II, kobieta została wywleczona z kościoła. Funkcjonariusze w sutannach nie reagowali, co potwierdza wyrażoną przez Ciebie w innym miejscu tezę, że „to nie KK jest źródłem tego co się dzieje”. Nawet wtedy, gdy to się dzieje w kościele na oczach sług bożych, a poniewierany jest ten, kto cytował słowa świętego.

                  Cytat to żadne alibi.

                    1. Tak, trudno nie zauważyć, że wielu nie dziwi się gdy ktoś robi coś nagannego, a nawet jak się trochę dziwi, to rozumie. Dlatego nie podałem które słowa zacytowała kobieta, żeby uniknąć tłumaczenia, że cudzoziemiec to rolnik uprawiający cudzą ziemię, którą dzierżawi.