Przywódca nie od parady

Ulicami Warszawy przeszła parada. Paradował Grzegorz Schetyna w towarzystwie Katarzyny Lubnauer. Obecność p. Katarzyny u boku Schetyny jest zrozumiała, ponieważ zgodnie z linią partii na awans może liczyć nie członek partii z wieloletnim stażem, lecz ten, kogo z innej partii wywalono lub sam z niej odszedł bo się nawrócił. Członkowie partii bowiem to niedojdy i głąby kapuściane. Próżno wśród nich szukać ludzi godnych. Dlatego piastować stanowisko ministra spraw zagranicznych mógł jedynie wywalony właśnie z PiS-u pisowski minister obrony narodowej Sikorski. Stanowisko ministra zdrowia także musiał objąć przekupiony pieniędzmi podatków światowej sławy pediatra Bartosz Arłukowicz z SLD. Analogicznie fotel ministra edukacji narodowej nie mógł przypaść nikomu innemu, tylko szefowej sztabu wyborczego kandydata na prezydenta Jarosława Kaczyńskiego i mini ster pracy i polityki społecznej w rządzie PiS-u Joannie Kluzik-Rostkowskiej. Oczywistą konsekwencją dawania swoim członkom do zrozumienia, że są durniami, a do ich obowiązków należy potakiwanie i głosowanie na przewodniczącego Schetynę było mianowanie na stanowisko kandydata na prezydenta Wrocławia świeżo wywalonego z PiS-u Michała Ujazdowskiego. Im więcej bowiem członków PiS-u w PO, tym PO staje się bardziej wiarygodna.

Jest jesień 2019 roku. PO wygrywa wybory. Dzień po porażce prezes o klęskę oskarża Błaszczaka, Suskiego, Kuchcińskiego, Brudzińskiego, Pawłowicz i kilu innych po czym wyrzuca ich z partii. Tydzień później premier Schetyna przedstawia skład rządu. Ministrem kultury zostaje Krystyna Pawłowicz, stanowisko ministra transportu przypada Joachimowi Brudzińskiemu, stanowisko ministra finansów Mariuszowi Błaszczakowi. Ministerstwo spraw zagranicznych obejmuje Maria Anna Anders. Wreszcie ministrem sprawiedliwości zostaje Stanisław Piotrowicz wyrzucony z PiS-u za krytykę prezesa i reformy sądownictwa. Do Polski powoli powraca normalność.

Zanim Schetyna objął urząd premiera wygłosił płomienne przemówienie podczas parady. Zapewnił solennie że wygra, bo musi, bo Polki i Polacy nie będą mieli innego wyjścia jak tylko odsunąć od władzy PiS i przysunąć PO. Ponieważ PO ma pomysł na Polskę. Pomysł jest prosty i sprowadza się do jednego punktu zwanego pierwszym lub ostatecznym, który brzmi: „Odsunąć PiS od władzy i samemu ją objąć”. Ten punkt ma podpunkt, który brzmi: „Wykorzystać przygotowane przez PiS instrumenty prawne, by zdobytej władzy już nigdy nie oddać. Tak nam dopomóż Bóg względnie zza Buga.”

Opozycja zjednoczyła się. Oczywiście nie cała. Polskie Stronnictwo Ludowe, które w czasach minionych było Zjednoczonym Stronnictwem Ludowym, nie ma zamiaru jednoczyć się z nikim. Podobnie partia Razem uważa, że tylko osobno. Z kolei lewica, która przez bez mała pół wieku była jak PSL zjednoczona, nie może się dogadać sama ze sobą i z Razem. Być może dlatego, że nie chodzi o lewicę i lewicowe ideały, ale o lewiznę i dostęp do koryta.

Schetyna i Katarzyna oznajmili, że ponieważ nie mają żadnej wizji, ani nie snują żadnych planów na przyszłość, to posłuchają suwerena, który obiecał, że ich poprze, ale pod warunkiem, że się zjednoczą. No to się zjednoczyli i czekają na dalsze dyspozycje. W międzyczasie zjednoczeni jak jeden mąż przedstawiciele opozycji wraz z członkiem PSL-u, które jednoczy się tylko z korytem, poleźli do telewizji narodowej, żeby zaśpiewać w chórze Rachonia. Niestety albo Rachoń źle nadawał ton, albo oni fałszowali, w każdym razie wzięli i wyszli w trakcie występu równie zjednoczeni jak nań weszli. Całe szczęście że nie przyszło im do łba iść do zoo i wleźć do klatki lwa. Lew bowiem nie Rachoń i mógłby nie poczekać aż się obrażą i wylezą.

Z tego miejsca (ponieważ z tego miejsca dobrze widać) da się zauważyć, że telewizja publiczna, zwana narodową, uprawia propagandę. Nie ma w tym nic dziwnego, bo uprawiała ją przez bez mała pół wieku, więc jest do tego znakomicie dostosowana. Co światlejsi żurnaliści ubolewają z tego powodu. Przekonują, że do wielu gospodarstw nie dociera nic, poza sygnałem telewizji publicznej i dlatego PiS cieszy się stale dużym poparciem. Owszem, zasięg telewizji komercyjnych jest ograniczony. Na dodatek wystarczyło zażądać od właściciela Polsatu żeby był łaskaw zapłacić zaległe podatki, by polsatowskie programy informacyjne z całych sił zaczęły wspierać władzę. Tyle, że propaganda w telewizji niczego nie tłumaczy poza lenistwem jeśli nie upośledzeniem umysłowym sporej części społeczeństwa, ponieważ oprócz telewizji istnieje także radio. Co prawda czołowe medium opozycyjne Agory wszystkie audycje polityczne skrzętnie ukrywa za paywallem, ale są inne stacje komercyjne, z których można dowiedzieć się dużo więcej. Trzeba tylko chcieć.

W czasach minionych wszystkie media znajdowały się w rękach jednej partii. Żeby czegoś dowiedzieć się trzeba było zmienić zakres i poszukać polskojęzycznych audycji zachodnich rozgłośni na falach średnich, a lepiej krótkich. Nie wszystkie były zagłuszane, a wbrew pozorom wybór był spory. Po polsku nadawała nie tylko Wolna Europa i Głos Ameryki, ale także Londyn, Paryż, Madryt, Rzym, nie mówiąc o Moskwie, Pekinie czy Tiranie. Te ostatnie można było traktować wyłącznie w kategorii kabaretu. Jeśli więc ktoś chciał dowiedzieć się co w trawie piszczy, to mógł.

To nie propaganda stała się teraz nagle taka skuteczna, tylko ludzie stali się impregnowani na informacje, które są sprzeczne z ich oczekiwaniami i poglądami. Słyszą tylko to, co chcą słyszeć, przyjmują do wiadomości tylko to, co chcą przyjąć, wierzą w to, w co chcą uwierzyć. Dlatego prędzej poprą wystąpienie Polski z Unii jeśli ta wstrzyma finansowanie, niż zrobią wszystko, żeby nie wstrzymała. Najlepszą ilustracją ich podejścia do życia i mentalności jest Kaja Godek, która domaga się, by zostały zwolnione specjalistki Biura Analiz Sejmowych które stwierdziły, że projekt „Zatrzymaj Aborcję” narazi społeczeństwo nie tylko na koszty materialne, ale i społeczne. Według tej zacnej niewiasty kto nie podziela jej jedynie słusznych poglądów jest niespełna i należy go wywalić z roboty na zbitą mordę zdradziecką. Opinia została skonstruowana w taki sposób, aby uzasadnić utrzymanie możliwości zabijania dzieci podejrzanych o niepełnosprawność lub chorobęoznajmiła Kaja Godek.

W sejmie trwa protest. Nie ma pieniędzy dla niepełnosprawnych. Przyszła mini ster sportu w rządzie Grzegorza Schetyny Anna Zalewska podczas spotkania z mieszkańcami Oławy w województwie dolnośląskim wytłumaczyła dlaczego: Będą zarówno wyprawki dla wszystkich uczniów, jak i darmowe podręczniki. Poinformowała również, że Wokół wyprawek narosło wiele nieporozumień w przestrzeni publicznej. Pan premier Mateusz Morawiecki powiedział, że wyprawka będzie dla dzieci od siódmego do 18. roku życia, czyli dla wszystkich dzieci w systemie. I tak będzie. W roku szkolnym 2015/2016 we wszystkich typach szkół: podstawowych, gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych, kształciło się 5,2 mln dzieci i młodzieży. Wyprawka, w sprawie której rząd się porozumiał, będzie więc kosztowała 1.560.000.000 zł (ponad półtora miliarda). Według ZUS w 2016 roku było 272.000 osób pobierających rentę socjalną. Na dodatek rehabilitacyjny w wysokości 500 zł potrzeba więc 1.632.000.000 zł (niecałe dwa miliardy).

W sytuacji gdy państwo chce zmusić kobiety do rodzenia kalekich, upośledzonych dzieci, wymagających opieki do końca życia, pozostawienie rodzin osób upośledzonych bez wsparcia jest niewyobrażalną nikczemnością. Choć nie takie cuda już się nad Wisłą zdarzały, to dotąd nie zdarzyło się jednak, by rząd rządził, sejm obradował, a decydowała Kaja Godek.

 

PS.
Po ulicach polskich miast i po lasach szwendają się młodzieńcy salutujący po rzymsku, często z symbolami III Rzeszy na koszulkach. Jeśli ktoś spróbuje przeszkadzać im w szwendaniu, będzie miał w najlepszym razie do czynienia z policją. Ponieważ hasła rodem z czasów, gdy Bóg był z nimi, a miliony ginęły, nie jest żadnym propagowaniem czegokolwiek, a już na pewno nie wzbronionym prawnie propagowaniem faszyzmu. Propagowaniem totalitaryzmu natomiast może być — i policja musi to sprawdzić — konferencja poświęcona twórczości Karola Marksa, odbywająca się w ośrodku wczasowym Uniwersytetu Szczecińskiego w Pobierowie. Według przyszłego ministra finansów w rządzie Schetyny w Polsce kwitnie demokracja, ponieważ każdy może. Problem w tym, że nie każdy jednakowo, a wielu coraz mniej.

 

PPS.
Bardzo celnie o pozycji przywódcy opozycji napisał Andrzej Lubowski. A ponieważ tekst jest niebywale krótki pozwolę sobie wkleić zamiast linkować.

Spytałem młodszego przyjaciela, co by powiedział panu Schetynie i pani Lubnauer, gdyby miał na to zaledwie 30 sekund. Oto jego odpowiedź: Co do Lubnauer nie wiem, bo do kobiety coś takiego nie przeszłoby mi przez gardło. A Schetynie powiedziałbym tak: Kaczyński trafi na karty podręczników historii. Może nie w tej roli, do jakiej aspiruje, ale trafi na pewno. I nie boi się tego, bo świadomie sprzedał duszę diabłu za władzę. Ale pan ma ostatnią szansę, by nie trafić na cytowane w pracach naukowych czyśćcowe listy dupków, których małość torowała Kaczyńskiemu drogę do władzy.

Dodaj komentarz


komentarzy: 1

  1. Syn do ojca: Zamierzam poświecić się zorganizowanej przestępczości.
    Ojciec: W administracji rządowej czy bankowości?
    Żart z książki Mariusza Zielke „Formacja trójkąta” Lektura pomaga zrozumieć polską rzeczywistość. Chociaż to „tylko” kryminał. Czyta się jednak z goryczą, bo można pomyśleć, że zbyt łączy się z rzeczywistością.