Przewodniczący powiedział

Nie wiadomo co zrobi Szymon Hołownia jako prezydent, jaki ma pomysł na prezydenturę, bo nie prowadzi kampanii. Jego portal niczym żebrak pod kościołem wita wyciągniętą po wsparcie łapą, a zamiast programu jest „wizja” i jakieś mało ważne z punktu widzenia wyborcy informacje. Ten brak celu nie powstrzymuje go przed namawianiem swoich zwolenników by go popierali nawet kosztem zdrowia i życia. Nie zaprząta sobie głowy nawet tym jaką formę opowiedzenie się po jego stronie miałoby przyjąć. O walorach etycznych i moralnych kandydata najlepiej świadczy fakt, że nie chodzi o rezygnację z prezydentury, lecz z kandydowania! To bardzo ważne dlatego, że dzisiaj w wielu środowiskach słychać, że powinniśmy się zdemobilizować, że to czas na bojkot, że powinniśmy ustąpić. Nie możemy ustępować przed szaleństwem, nie możemy ustępować przed niczym nieograniczoną żądzą władzy. My w tej chwili nie wiemy, jak oszust rozda karty, bo w tej chwili wciąż je tasuje i znaczy.

Z oszustem w szranki może stanąć tylko karierowicz bez zasad i przyzwoitości. Ktoś, kogo niepohamowana żądza władzy pozbawiła rozsądku i odarła z godności. Niestety, nie można rozwinąć tematu z tej prostej przyczyny, że nie ma w słowniku powszechnie akceptowalnych słów, którymi dałoby się oddać pogardę dla takiej postawy. Tak czy owak dobrze by było gdyby Hołownia wreszcie ujawnił na czyje głosy liczy, skoro przyzwoici ludzie nie zamierzają w tej farsie brać udziału, a pozostali zagłosują na Dudę. To dotyczy oczywiście wszystkich kandydatów z tak zwanej opozycji. Dlaczego żaden dziennikarz nie pyta Hołowni, Kidawy-Błońskiej, Kosiniaka-Kamysza, Biedronia i innych dlaczego z takim bezrozumnym uporem biorą udział w wyścigu, którego nie mogą wygrać?

Przymus wzięcia udziału w czymś, co władza nazywa wyborami przeradza się wręcz w obsesję. Inny karierowicz uzasadnia swój niepohamowany pęd do koryta tak: Gdyby Mikołajczyk w 47 roku, Bartoszewski zdezerterowali, nie wzięli udziału w wyborach, to nikt by nie mógł powiedzieć, że te wybory były sfałszowane, bo wszystkie głosy, które by były byłyby tylko na jedną opcję. Czy można opowiadać większe brednie? Nikt nie mógł mówić, że te wybory zostały sfałszowane przez 45 lat! A nawet gdyby mógł mówić, to co z tego? PiS wielokrotnie mówiło, że wybory, które przegrało, były sfałszowane. A tak była szansa pokazania nieprawidłowości i tak naprawdę zrodzenia się pierwszej Solidarności, która dawała otuchę Polakom. Jak można tak bredzić? Wybory zostały sfałszowane w 47 roku, a Solidarność powstała ponad 30 lat później! W krajach, w których nie ma szans na uczciwe wybory też opozycja demokratyczna stara się startować w takich wyborach. I oczywiście ja zachowuję i proporcję miejsca, czasu i to wszystko do dzisiejszego stanu w Polsce, ale Polski walkowerem nie oddam, bo nie można oddać Polski walkowerem. Co zrobi kandydat na prezydenta, żeby nie oddać Polski walkowerem? Nadal jako poseł będzie wraz z PiS-sem popierał niekonstytucyjne ustawy, uprawiał na przemian populizm i demagogię i plótł duby smalone jak Piekarski na mękach. A potem będzie mógł powiedzieć, że wybory były sfałszowane, choć według najnowszego sondażu pracowni Social Changes na zlecenie portalu wPolityce.pl na Dudę chce zagłosować 65% wyborców, na Hołownię 10%, na Bosaka 7%.

Zostawmy szaleńców. Wczoraj dywagowaliśmy sobie o prawie. Zgodnie z Konstytucją źródłami prawa w Polsce są: Konstytucja, ratyfikowane umowy międzynarodowe, prawo stanowione przez organizację międzynarodową, ustawy i rozporządzenia z mocą ustawy, rozporządzenia, akty prawa miejscowego. Obecnie doszły dwa nowe — polecenia premiera i słowa urzędnika państwowego. Na polecenie premiera odbywa się na przykład drukowanie kart wyborczych. Słowa urzędnika stały się obowiązującym prawem poniekąd także decyzją premiera: Przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej pan Marciniak powiedział jasno, że samorządy mają obowiązek wydać spis wyborców. Mam nadzieję, że samorządy wywiążą się z obowiązującego ich prawa. Wywiązują się i nie przekazują.

Artykuł 5 rozporządzenia RODO w punkcie f stanowi, iż przetwarzanie danych osobowych musi odbywać się

w sposób zapewniający odpowiednie bezpieczeństwo danych osobowych, w tym ochronę przed niedozwolonym lub niezgodnym z prawem przetwarzaniem oraz przypadkową utratą, zniszczeniem lub uszkodzeniem, za pomocą odpowiednich środków technicznych lub organizacyjnych („integralność i poufność”).

Za dopuszczenie do wycieku lub kradzieży danych grożą drakońskie kary.

W 2019 r. prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych (UODO) nałożył kary finansowe za naruszenia przepisów o ochronie danych osobowych (RODO) na ośmiu administratorów takich danych, w tym siedmiu z firm prywatnych i jednego z sektora publicznego, na łączną kwotę ponad 4 mln zł.

Kradzieże danych dotykają nawet renomowane firmy, a także banki i to mimo stosowania wyrafinowanych zabezpieczeń. Czy Poczta Polska obdarowana z dnia na dzień danymi trzydziestu milionów obywateli jest w stanie uchronić je przed nieautoryzowanym dostępem? Portal Państwowej Komisji wyborczej, której szef „powiedział jasno” wita następującym komunikatem:

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych („RODO”) oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE informujemy, że administratorem Pani/Pana danych osobowych jest Krajowe Biuro Wyborcze z siedzibą w Warszawie, przy ul. Wiejskiej 10, 00-902 Warszawa.

Chodzi o takie dane jak

1) publiczny adres IP komputera z którego nadeszło zapytanie (może to być bezpośrednio komputer użytkownika),
2) nazwę stacji klienta – identyfikacja realizowana przez protokół HTTP o ile jest możliwa,
3) nazwa użytkownika podawana w procesie autoryzacji,
4) czas nadejścia zapytania,
5) pierwszy wiersz żądania HTTP,
6) kod odpowiedzi HTTP,
7) liczbę wysłanych przez serwer bajtów,
8) adres URL strony poprzednio odwiedzanej przez użytkownika (referer link) – w przypadku, gdy przejście do strony Urzędu nastąpiło przez odnośnik,
9) informacje o przeglądarce użytkownika,
10) informacje o błędach, jakie nastąpiły przy realizacji transakcji HTTP.

Jak widać nie ma mowy o imieniu, nazwisku, numerze PESEL, adresie zamieszkania, a takie dane chce stojący na czele PKW sędzia Sylwester Marciniak przekazać Poczcie Polskiej. Nie jest istotne na jakiej podstawie prawnej, ważne jest w jakiej formie i co Poczta z tymi danymi zrobi, jak je zamierza przechowywać i jak ich będzie pilnować. Zdumiewające, że szef UODO, który jak lew bronił list poparcia do nowej Krajowej Rady Sadownictwa w tej sprawie nabrał wody w usta. Na pewno nie ukarze Poczty Polskiej, bo na jej czele także stoi swój człowiek. Konsekwencje spadną na tych, których dane posłużą do oszustw i wyłudzeń, a poszkodowani pozostaną pozostawieni sami sobie. I nie dlatego, że to państwo, bez względu na panujący ustrój, nigdy nie wykazywało się surowością względem oszustów, lecz dlatego, że nikt o uchybienia i niedopatrzenia nie zostanie oskarżony ani nie przyzna się do nich.

Czy wybory odbędą się, czy nie odbędą się, nie ma najmniejszego znaczenia. Polska bowiem nie jest już „demokratycznym państwem prawnym”. A to oznacza, że będzie tak, jak chce władza, a nie prawo.

Dodaj komentarz