Po PO

Prezydent Bronisław Komorowski ubiegał się o reelekcję. Sondaże dawały mu ogromną przewagę i sugerowały zwycięstwo w pierwszej turze. Kampania wyborcza była jednak tak profesjonalnie prowadzona, że pan prezydent przegrał w drugiej.

Premier Kopacz zanim została premierem była ministrem zdrowia. Premierem był wtedy pan Tusk. Pan Tusk odebrał staranne wykształcenie w czasach PRL-u więc wiedział, że po pierwsze najważniejsze są kadry, a po drugie, że należy doceniać i nagradzać wierność i przywiązanie. Dlatego po wygranych wyborach wysoko ceniąc mizerię minister zdrowia w swoim rządzie obsadził nią stołek marszałka sejmu. Gdy w końcu odszedł na własną prośbę, choć nie ze względu na stan zdrowia, przeforsował awans i w ten sposób marszałek sejmu została premierem.

Gdy zachodzi potrzeba położenia lastriko w łazience, podłogi w pokoju, wybudowania domu, naprawienia samochodu, wycięcia ślepej kiszki, to udajemy się do fachowca. I za wykonaną usługę płacimy. Nie powierzylibyśmy budowy domu szewcowi, naprawiania samochodu krawcowi, wycinania ślepej kiszki rzeźnikowi. A kierowanie państwem bez mrugnięcia okiem powierzamy magistrowi historii, absolwentowi technikum zawodowego czy doktorowi nauk medycznych z prowincjonalnej przychodni.

System wyborczy został w Polsce tak pomyślany, że premier, czyli władza wykonawcza, stojąc jednocześnie na czele zwycięskiej partii, ma w zasadzie władzę absolutną. On decyduje o wszystkim. Wyznacza ministrom cele, a oni posłusznie wykonują polecenia. Zleca przygotowanie nowych ustaw lub nowelizacji starych. Z kolei jako lider partii ma wpływ na to, kto znajdzie się na listach wyborczych. Skutek jest taki, że program i interes partii jest teraz programem i w interesie narodu jak nigdy dotąd. A jedynym celem jest zdobycie i utrzymanie władzy. Za wszelką cenę.

Pani Kopacz, która ministrem była żadnym, jako marszałek sejmu także nie wyróżniała się niczym, nie bryluje także ani jak premier, ani jako szef partii. Nie mając za grosz cech przywódczych wymyśliła nieboga, że pokona PiS jego własną bronią, czyli mową nienawiści. W środowym wydaniu Rzeczpospolita cytuje wypowiedź jednego z uczestników spotkania klubu parlamentarnego Platformy z przewodniczącą partii i szefową rządu, czyli p. Ewą Kopacz. Według niego zacna ta niewiasta oznajmiła, że PO zatrudniła 50 hejterów, którzy mają krytykować PiS. Docelowo będzie ich około 100.

Jak widać subwencje, którą partie wypłacają sobie z budżetu, idą na zbożne cele. Pani Kopacz wynajęła tylko hejterów, a mogła snajperów. Cena bowiem nie gra roli — podatnik stawia. Pod takim światłym przewodem, z takim światłym programem partia na pewno odniesie w jesiennych wyborach oszałamiający sukces. Warto może wreszcie uzmysłowić sobie, że nieudolne rządy to gwarancja klęsk i katastrof. I jeśli nic się nie zmieni lepiej nie będzie, bo już dawno było. Podsumujmy ostatnie 8 lat.

W pierwszym rzędzie należy sobie powiedzieć, że w dzisiejszym świecie prezydenci cywilizowanych krajów nie giną w katastrofach lotniczych. W ciągu ostatnich dziesięcioleci śmierć w samolocie ponieśli przywódcy takich państw, jak Botswana, Burundi, Ekwador, Madagaskar, Mozambik, Panama, Rwanda, Togo i… Polska. Ta sama, która dziś pręży muskuły i „nie boi się” Putina. Oczywiście ta katastrofa nie była „zasługą” jednego, konkretnego rządu. Sześć lat wcześniej spadł na ziemię helikopter przewożący premiera Millera. Niestety, dwa lata przed Smoleńskiem spadł samolot przewożący elitę lotnictwa wojskowego. Zginęli wszyscy. Dlaczego niestety? Bo wtedy, jak i podczas katastrofy smoleńskiej, ministrem obrony był ten sam człowiek. Trzeba pamiętać, że Polska była i jest uczestnikiem międzynarodowych operacji militarnych. W tamtych feralnych latach brała udział w wojnach w Iraku i Afganistanie, w których straciła mniej żołnierzy, niż zginęło oficerów w dwóch katastrofach lotniczych.

Co zrobił w obliczu takich nieszczęść premier Donald Tusk? Nic nie zrobił. Nawet ministra nie zdymisjonował1, choć nieco wcześniej wywalił szefa resortu sprawiedliwości. Zbagatelizował także śledztwo, uznając je za formalność. Nie stworzono ekipy śledczej, sprawnej, doświadczonej, a ta, którą powołano, nie miała wsparcia. Ale największą tragedią była współpraca z Rosją. I nawet nie dlatego, że Rosjanie nie byli rzetelni i zależało im głównie na zachowaniu prestiżu. Problem w tym, że rząd pod kierunkiem Tuska nawet nie próbował wymusić wyższych standardów. Teraz już znane są raporty, które polscy śledczy kierowali do polskich władz. Skarżyli się w nich, że Rosjanie odmawiają dostępu do dokumentów, rzeczowych, nagrań, świadków. Taka sytuacja trwała wiele miesięcy, a premier nie kiwnął pacem, nie postarał się, by Rosja poczuła się przyparta do muru, zmuszona do liczenia się z Polską.

Dla porównania — gdy na Ukrainie zestrzelono holenderski samolot, nikt nie znał winnego. Ale ponieważ Rosjanie odmówili pomocy w dotarciu do wraku, premier Australii, której 38 obywateli zginęło, na międzynarodowym szczycie, w obecności głów państw, ostro skrytykował Putina. Dyplomacja zna różne gesty. Anglicy, gdy zachowanie Rosji im się nie podoba, wznawiają śledztwo w sprawie Litwinienki. Merkel odmawia przyjazdu na rocznicę zakończenia wojny. Gestów jest wiele, Tusk nie wykonał żadnego.

Mają niestety rację krytycy, którzy nazywają Polskę dzikim krajem. Maja także rację ci, którzy uważają, że Polska jest krajem na niby. Można próbować zgadywać, czy to wina narodu, czy może raczej zapisanej w konstytucji ordynacji wyborczej. Ordynacji, która zmieniła demokrację w farsę. Dzięki której nie ma potrzeby dogadywania się, bo jeśli się zdobyło większość, to sprawuje się władzę w interesie swoim i swojej partii, a nie państwa i obywateli. Donald Tusk po niemal ośmiu latach nieudolnych rządów wyemigrował. Nie zdobył się nawet na to, by poszukać na swoje miejsce kogoś z charyzmą, wizją, słowem przywódcy. Udowodnił tym samym, że sprawował urząd dla władzy, dla napawania się nią, a nie dla kraju, ani nawet dla partii. Po mnie choćby potop, zdaje się mówić spokojne z daleka obserwując jak partia, którą pozbawił wszystkich myślących idzie na dno.

 

________________

1 Od dłuższego czasu wojsko domagało się nowych maszyn dla VIP-ów, wzmocnienia pułku pilotów oraz nowych procedur bezpieczeństwa. Zwłaszcza obowiązującego w NATO zakazu wspólnych przejazdów wojskowego dowództwa. Ale minister zablokował zakup samolotów. Na rok przed Smoleńskiem oświadczył, że szkoda na to pieniędzy. Nie wzmocnił też pułku pilotów, nie wprowadził procedur rozdziału dowództwa. Mimo to po katastrofie na stanowisku pozostał. Premier z obawy, że dymisja będzie przyznaniem się do winy, zostawił go jeszcze przez półtora roku.
Wspomnienia dotyczące katastrofy smoleńskiej na podstawie artykułu Roberta Krasowskiego Państwo we mgle z 15 (3004) numeru Polityki z 8 kwietnia 2015 roku. Powyższy przypis również pochodzi stamtąd. Gorąco polecam.

Dodaj komentarz


komentarzy: 1

  1. Piszesz, że budowy domu nie powierzy się szewcowi. I masz rację. Jest ku temu jeden powód. Wykonawcę bubla możemy zaskarżyć, zażądać odszkodowania za spowodowanie ryzyka… zawalenia się domu itd.

    Co możesz zrobić politykowi? Ano nic. Najwyżej do urny wrzucisz kartę z nazwiskiem innego nieudacznika. Też nic nie można mu zrobić. Nawet jakby było można (sprawa Trybunału dla Ziobry). To zamknięta kasta.

    A jeśli chodzi o charyzmę, to należałoby poszukać kogoś spoza polityki. Bo wśród polityków takich nie ma. Dlaczego Tusk nie poszukał? No właśnie, dlaczego nie? Może miał zbyt mało czasu, albo spotkał się z odmowami. Przecież w Polsce jest multum ludzi posiadających godność, wiedzę, kulturę, którzy sprostaliby zadaniom rządzenia.

    „Takie będą Rzeczpospolite…” Czy należy dziwić się, że poparcie znalazł muzyk o dziwnych poglądach? Czy ktoś szanujący siebie poszedłby w zawody z takim typem?

    Jest jeszcze wiele czynników, że nie warto… się starać. Media, które są wydmuszkami partyjnymi. Brak naprawdę rzetelnych, które wskazywałyby wyborcom tajne sprawy partyjne. To jest w Polsce nieopłacalne, bo zawsze znajdzie się jakiś „prawdziwy” co kłamstw nagada, oszczerstwami bezkarnie obsypie. I będzie jak ze sprawą prezydenta Kwaśniewskiego. Wyrok zapadł, gdy winowajcy już nie było.

    Bądź realistą. Nie mów prawdy.

    Bierzmy przykład aktorzy greccy nie zużywali ani w tragedii, ani w komedii własnych twarzy. Nosili maski.

    S.J.Lec

    Może to wskazówki jak przeżyć spokojnie. Tylko czy to jest życie?