PO partnerom

Platforma Obywatelska naraziła się (umiarkowanie) niektórym mediom ponieważ uwaliła ustawę mogącą stanowić skok cywilizacyjny. Nie, nie chodzi oczywiście o wyprowadzenie religii ze szkół, ani nawet o usunięcie symboli jednej religii z urządów i instytucji państwowych. Czyli dostosowanie wyglądu pomieszczeń do wymogów Konstytucji. Powszechne oburzenie wzbudziło utrącenie ustawy o związkach partnerskich. Co ciekawe nie dołączył do potępieńczego chóru niedawny sojusznik w odsądzaniu od czci i wiary Figurskiego i Wojewódzkiego. Nie tylko się nie przyłączył, ale pochwalił działanie koalicji i p. marszałek!

Nie od rzeczy będzie przypomnieć w tym kontekście co p. Premier mówił we czwartek 2 czerwca, równo rok temu. Otóż premier Donald Tusk powiedział w czwartek, że projekt ustawy autorstwa SLD o związkach partnerskich można „wziąć na tapet” jako jeden z pierwszych projektów w przyszłej kadencji Sejmu. Tak będzie uczciwie – przekonywał Tusk i przypomniał, że na głosowanie w Sejmie jeszcze przed wyborami czeka około 200 ustaw. No więc uczciwie „wziął na tapet”.

Jaką korzyść z takiej ustawy odniesie przeciętny obywatel? Żadnej. Tak samo jak żaden obywatel nie posłucha audycji, która została zlikwidowana, a jej autorzy wywaleni z roboty. Nie posłucha też radiostacji czy kanału telewizyjnego, którym odebrano koncesję. Między innymi dzięki tym, którzy płaczą teraz po wyrzuceniu ich ustawy do kosza. Bo oni są wyczuleni na wszelkie przejawy dyskryminacji, nawet wyimaginowanej. I podobnie jaki ich bracia w wierze uważają, że do dokonywania wyborów nie służą ni pilot do telewizora, ni gałka w radiu, ale urząd względnie rada.

Przebojem w radiu Tok FM jest dowcip – ad hoc zbudowany na przejęzyczeniu redaktora Łasiczki, że w Korei Północnej jest trawa na śniadanie. Żadna rada nie stanie w obronie poniżanych Koreanek i Koreańczyków, nikt, nawet Środa, nie potępi pogardy. Dlaczego? Bo kobiety ukraińskie wykorzystywane i poniżane jednak nie są zmuszone jeść trawy, a Koreańczycy i owszem? Kpiny z autentycznej tragedii są dopuszczalne? Bo radio Tok FM popiera rząd, więc na razie nie ma potrzeby go uciszać? Nie od rzeczy będzie w tym miejscu wspomnieć o rażącej kulturze zaprezentowanej w tygodniku dawniej elitarnym: Sprawa jest prosta: Wojewódzki z tym drugim pajacem powinni zniknąć z polskiej pop-kultury. Wy…ć natychmiast! Mogą sczeznąć. Oby ślad po nich nawet na Wikipedii nie został. I … nas, że tyle tu wulgaryzmów. To przecież tylko taka konwencja. W dodatku jesteśmy przekonane, że Lis i Hartman za nami też się ujmą. Panie redaktorze, panie profesorze, wiemy, że możemy na panach polegać. W końcu broniąc naszej wolności słowa, być może będą panowie mieli szansę pokazać się kolejny raz w telewizji. Taka kultura wysoka

Zdumiewające, że środowiska postępowe dopiero teraz dostrzegły problem. I zakrzyknęły gromkim głosem, że niszczarka propozycji ustaw, autorski wynalazek Platformy, jest dużo gorsza niż zamrażarka wynaleziona w zamierzchłych czasach. Tak jakby była jakaś różnica z jakiego powodu ustawa nie została wniesiona pod obrady. A przecież nic się nie zmieniło. Platforma od lat jest wierna sobie. To z jej gorliwym poparciem PiS skutecznie mnożył służby specjalne i instytuty. IV RP to dziecko – wbrew powszechnej opinii – nie PiS-u, lecz właśnie PO. To Platforma wyposaża instytucje i służby w prerogatywy, jakich nie mają nawet we wspomnianej Korei Północnej. Chociażby Najwyższej Izby Kontroli mająca dzięki PO prawo zbierania informacji o preferencjach seksualnych, poglądach politycznych, wyznaniu czy nawet informacji genetycznej. Teraz przychylnym okiem patrzy na pomysł zwiększenia uprawnień Straży Miejskiej i wyposażenie jej w broń.

W państwie kierowanym przez człowieka deklarującego przywiązanie do wolności, swobód i demokracji służbom wolno coraz więcej, obywatelom coraz mniej. A mimo to możliwy jest rok w rok powtarzany scenariusz – firma zbiera pieniądze od klientów po czym ogłasza upadłość. Mnogie instytucje kontrolne, od urzędu Kontroli Skarbowej poczynając, na Najwyższej Izbie Kontroli kończąc, nigdy nie są w stanie w porę dostrzec, że firma cienko przędzie i że po raz kolejny, jak co roku, tradycyjnie trzeba będzie turystom z wykorzystaniem ambasad i konsulatów organizować powrót z wczasów.

A może jednak problem leży gdzie indziej? Po pięciu latach rządów liberalnych inaczej pierwsze półrocze zamknęło się liczbą 472 oficjalnie ogłoszonych upadłości, czyli 26% wzrostem w stosunku do I półrocza 2011 roku. W tej liczbie mieści się 133 bankructw firm budowlanych (o 45% więcej). W najnowszych zestawieniach bankructw widać, że problemy dotykają także firmy z branży mięsnej (zarówno produkcja jak i sprzedaż). Nie są to wbrew pozorom jedynie małe, lokalne zakłady czy dystrybutorzy – największa firma znalazła się w pierwszej dziesiątce największych bankructw w czerwcu z obrotem ok. 190 mln złotych i zatrudnieniem wynoszącym 360 osób, a zaraz za nią kolejna z obrotem 150 mln złotych. W czerwcu upadło także czterech kolejnych producentów mebli…

Co to oznacza w praktyce? Że większe uprawnienia służb i uchwalona ostatnio ustawa delegalizująca zgromadzenia i manifestacje mogą się przydać. Trzeba jeszcze tylko znaleźć pretekst, by pozamykać usta krytykom…

 

PS.
Wszystkie kobiety, włącznie z teściowymi, apelują do Kuby Janiszewskiego, żeby pod żadnym pozorem nie rozbierał się. Postulują, by wymyślił jakiś inny dowód poświęcenia.

Dodaj komentarz